Strażacy walczyli z dymiącym piecem w swojej remizie
MARKLOWICE Od dłuższego czasu strażacy z Marklowic, a raczej palacz w remizie Ochotniczej Straży Pożarnej, miał kłopot z ujarzmieniem niesfornego pieca do opalania budynku.
Piec „na uniwersalne paliwo”, w którym palono węglem, zakupiony w 2004 roku, przy niemal każdorazowym użytkowaniu niemiłosiernie dymił. Problem stał się już tak palący, że włodarze gminy postanowili zasięgnąć w tej kwestii rady fachowca. – Nie wiemy, co jest przyczyną dymienia pieca, na pewno nie uszkodzenia spowodowane szkodami górniczymi – mówił sekretarz gminy Benedykt Kołodziejczyk. – Urządzenie musi sprawdzić fachowiec, który określi, czy piec potrzebuje tylko odpowiedniego wyczyszczenia, czy też nie nadaje się do dalszej eksploatacji.
A co ze strażakami, czy przychodząc do remizy będą tam musieli marznąć? – Nie ma takiego zagrożenia, problemem jest tylko dyskomfort pracy związany z tym, że piec trochę dymi – usłyszeliśmy od sekretarza gminy.
Przekładana kilkukrotnie wizyta fachowca od pieca, w ubiegłym tygodniu doszła wreszcie do skutku. Spec orzekł, że pieca wymieniać nie trzeba, niezbędna jest natomiast wymiana zaworu i pompy obiegowej, które kiedyś zostały źle zainstalowane.
To podwójnie dobra wiadomość dla strażaków, bo oprócz tego, że będą już mogli przebywać w niezadymionym budynku remizy, to dodatkowo „wzbogacą” się o nowy sprzęt. Bowiem zamiast kupować nowy piec grzewczy, który kosztowałby około 10 tys. zł, gmina zakupi dla OSP ubrania bojowe i aparaty tlenowe najnowszej generacji.
(abs)