Sprzedaż działek kuleje, prezydent sięga po emeryta
65-letni były naczelnik geodezji ma rozruszać sprzedaż działek miejskich
WODZISŁAW Mieczysław Kieca, prezydent miasta zatrudnił z początkiem listopada osobistego doradcę – emerytowanego naczelnika wydziału geodezji. 65-letni Janusz Nowicki ma zajmować się szukaniem chętnych na wszystkie działki oferowane przez miasto na sprzedaż, zarówno inwestycyjne, jak i pod zabudowę mieszkaniową. – Jestem doświadczony, mam wiedzę i kontakty – mówi urzędnik. Wraca do magistratu równo rok po odejściu na emeryturę. Posada doradcy prezydenta ma specyficzny status, nie zapewniający typowego parasola ochronnego, z którego korzystają urzędnicy. – Nie jest to typowe stanowisko urzędnicze. Umowa obowiązuje tylko na czas trwania prezydentury obecnego prezydenta. Nie ma konieczności wydłużania jej na czas nieokreślony. Jeśli nie będzie określonych ofektów, umowa zostanie rozwiązana z dwutygodniowym okresem wypowiedzenia. Tutaj nie obowiązuje trzymiesięczne wypowiedzenie. Na tych zasadach można zatrudniać tylko doradców oraz asystentów prezydenta – informuje Barbara Chrobok, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Wodzisławiu.
Przyznanie do porażki?
W magistracie nie brakuje ludzi zajmujących się sprzedażą jak i promocją nieruchomości miejskich. Czy zatrudnienie emeryta jest przyznaniem prezydenta, że dotychczasowe działania nie szły najlepiej? Dla przykładu w październiku miał się odbyć przetarg na sprzedaż 1 działki pod usługi przy ul. 26 Marca. Nie zgłosił się żaden oferent, mimo, że wcześniej firmy deklarowały zainteresowanie kupnem. Fiaskiem zakończyły się również zaplanowane na 18 października przetargi na sprzedaż 2 działek pod domki jednorodzinne przy ul. Ofiar Oświęcimskich.
– Nie do końca uważamy, że sprzedaż nie idzie najlepiej. Rozmowy z inwestorami prowadzone są na okrągło. Nie informujemy o tym, bo wzbudzają apetyt wśród mieszkańców. Gdyby rozmawiać o tym, z jakimi firmami były już prowadzone negocjacje, to można by o tym pisać co tydzień, dwa. Tymczasem rozmowy to zaledwie pierwszy punkt. Przetarg organizowany jest dopiero w momencie, kiedy oferent deklaruje zakup gruntu. Przetarg to koszty. A jednak były sytuacje, że firma wycofywała się nawet po wpłaceniu wadium. Dlatego potrzebna jest osoba, która danej firmie będzie poświęcać choćby 2 miesiące. Może się okazać, że będą to 2 miesiące stracone. Ale jeśli nikt nie zajmie się firmą od początku, to zrezygnuje przy pierwszym podejściu – tłumaczy Barbara Chrobok.
Pomysł od lat
Rzecznik mówi, że pomysł zatrudnienia swoistego opiekuna inwestorów powstał już kilka lat temu. Był ogłoszony nabór. Stanowisko miało się nazywać specjalista ds. obsługi inwestorów. Jednak tego naboru nie udało się rozstrzygnąć. Nie było odpowiednich osób. Po latach prezydent wrócił do pomysłu. – Zaproponował stanowisko byłemu pracownikowi, który ma pakiet informacji na temat działek i nie musi zaczynać od początku. Będąc głównym geodetą miasta, będąc naczelnikiem wydziału geodezji miał już wiedzę na temat działek, uzbrojenia. Potrafi czytać mapy, zna plany zagospodarowania przestrzennego miasta – mówi Barbara Chrobok.
Doradca ma nie tylko pozyskać biznesmenów, przeprowadzić ich przez całą ścieżkę dokumentacyjną do pozwolenia na budowę, ale także doradzać w dalszej fazie. W pierwszej kolejności Janusz Nowicki ma się zająć sprzedażą terenów przy ul. Kolejowej, Marklowickiej i Kokoszyckiej. Doradca ma również włączać tereny inwestycyjne do strefy ekonomicznej. Urzędnicy próbują to zrobić od kilku lat. – Częścią zadań zajmuje się jeden wydział, częścią jeszcze ktoś inny. Kompetencje są rozrzucone, a efektów nie ma, dlatego prezydent zdecydował się to powierzyć w jedne ręce – mówi rzecznik.
Raporty co miesiąc
Doradca będzie co miesiąc zdawał raport z rezultatów. Do 30 września każdego roku ma przygotować listę terenów przeznaczonych do sprzedaży, wraz z przybliżonym terminem tramsakcji i szacowanym dochodem dla gminy. Jeśli wyników pracy nie będzie, umowa zostanie przerwana.
Janusz Nowicki przyznaje, że nie wahał się przed przyjęciem oferty prezydenta. – 20 lat zajmowałem się tymi tematami w urzędzie. Ja to czuję, znam się na tym. Nie odbierałbym siebie jako koła ratunkowego. Mam zamiar wspomóc osoby tu pracujące i może razem coś uda się zdziałać. Inwestorzy znają Wodzisław, ale trzeba się im przypomnieć – mówi doradca.
Wyjaśnia, że w mieście jest dużo terenów, małych i dużych. Szukanie kupca na duże tereny inwestycyjne trwa latami, dlatego też sprzedaż musi być planowana z kilkuletnim wyprzedzeniem. – Grunt, gdzie będzie Intermarche przy obwodnicy należał przed laty do Ligi Obrony Kraju. Dowiedzieliśmy się w pewnym momencie, że LOK planuje wyprowadzić się z Wodzisławia i za niewielkie pieniądze chcieli to sprzedać. My z kolei wiedzieliśmy, że prędzej czy później powstanie tu obwodnica, więc wartość terenu znacznie podskoczy. Tak się stało, kupiliśmy za niewielkie pieniądze, a sprzedaliśmy z dobrym dochodem dla budżetu. Myśmy kupili tę nieruchomość z 10 lat temu, a niedawno sprzedaliśmy. Więc teraz też może trzeba planować 10 lat do przodu.
Tomasz Raudner