Bez przełomu w sprawie kokainy z raciborskiego Auchan
RACIBÓRZ Śledczy z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach do tej pory liczą, że wyjaśnią, skąd w raciborskim hipermarkecie Auchan znalazło się kilkadziesiąt kilogramów kokainy. – Do tej pory nie przedstawiono nikomu zarzutów w tej sprawie – mówi prokurator Marta Zawada–Dybek z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Przypomnijmy, narkotyki znaleziono w kwietniu ubiegłego roku. Kokainę w raciborskim Auchan znalazł pracownik, który chciał rano wyłożyć świeże banany na sklepową półkę. Zamiast owoców w paczce znalazł zielone torby, a w nich prostokątne pakunki z jednym z najdroższych narkotyków na rynku. Na miejsce wezwano policję. Po sprawdzeniu reszty kartonów w magazynie, okazało się, że na zaplecze raciborskiego sklepu trafiło w sumie 70 kilogramów kokainy. Ten sam narkotyk, ale w mniejszych ilościach, znaleziono również w hipermarketach w Katowicach i Mysłowicach. W sprawie zabezpieczono łącznie ponad 100 kilogramów narkotyków. To pierwsza tak olbrzymia ilość narkotyków zabezpieczona na Śląsku. Ich wartość czarnorynkowa oszacowana została na blisko 20 milionów złotych. Śledczy ustalili, że trafiły one poprzez nowy kanał przerzutowy z Ameryki Południowej do Europy Zachodniej.
W kwietniu ubiegłego roku, policjanci Centralnego Biura Śledczego oceniali wówczas sprawę jako rozwojową. Sprawa narkotyków w hipermarketach trafiła początkowo do Prokuratury Rejonowej Katowice–Zachód, wkrótce została przekazana prokuratorom z Prokuratury Okręgowej w Katowicach. – Nadal pracujemy nad tą sprawą – mówiła nam w piątek Marta Zawada–Dybek z katowickiej okręgówki. – Nasze postępowanie nadal prowadzone jest „w sprawie” a nie przeciwko konkretnym osobom. Mimo upływu długiego czasu od odkrycia tego transportu postępowanie do tej pory nie zostało umorzone – mówi prokurator.
Kokaina w transportach z Ameryki Łacińskiej w ostatnich latach już kilkakrotnie znajdowana była na terenie marketów i dojrzewalni w Europie. Do sklepów docierała przez błąd przemytników, którzy w porę nie zdążyli wyjąć przesyłki z owoców. Jak się okazuje, przemytnicy co rusz próbują szczęścia i do transportów z owocami wkładają pakunki z narkotykami. – To co się dzieje w portach Ameryki Południowej trudno sobie wyobrazić – mówił nam wówczas Rafał Zarzecki, współwłaściciel dojrzewalni bananów Citronex w Zgorzelcu. gdzie miesiąc wcześniej również znaleziono transport kokainy. – Uczulamy naszych dostawców, aby pilnowali co dokładnie ładowane jest do kontenerów na statki, mimo to zdarzają się takie niespodzianki. Paczki z białym proszkiem odkryliśmy przypadkiem, podczas kontroli jakości bananów, które już opuściły dojrzewalnię – dodaje Zarzecki.
Banany do Polski trafiają głównie z Ekwadoru. Na statkach docierają do portów w Europie, a stamtąd ładowane są na ciężarówki i tak wjeżdżają do Polski. Banany na tym etapie są zielone, aby dobrze znosiły transport. Żółtego koloru nabierają dopiero w dojrzewalni. – Do portu w Gdańsku trafia niewielki procent transportów bananów, bo ta droga jest mało opłacalna. Trzeba przyznać jednak, że kontrola na miejscu jest bardzo dokładna. Gorzej w Europie i stąd takie niespodzianki. Po znalezieniu u nas tej przesyłki zatrudniliśmy specjalnie cztery osoby, których zadaniem jest kontrola kartonów. Do każdego ma być włożona ręka. Nie jest tego mało, bo wysyłamy tygodniowo 120 tirów z bananami do sklepów i hurtowni – tłumaczy współwłaściciel dojrzewalni.
(acz)