Wodzisław wywołał chaos
W sprawie komunikacji autobusowej w powiecie wodzisławskim przedstawialiśmy już racje samorządowców, pasażerów, organizatorów, rzecznika praw konsumentów. Pora na przedsiębiorcę, który żyje ze świadczenia usług autobusami. Rozmówcą „Nowin Wodzisławskich” jest Andrzej Kłosok, właściciel firmy przewozowej z Wodzisławia.
Andrzej Kłosok, mieszkaniec Żor, 45 lat. Właściciel istniejącej od 2000 r. firmy PPUH Kłosok z biurem i bazą w Wodzisławiu; posiada około 70 autobusów, świadczy usługi przewozowe na rzecz MZK w Jastrzębiu, MZK Tychy, KZK GOP, ZTZ Rybnik, ZDKiUM Wałbrzych
Co skłoniło pana do uruchomienia od stycznia własnej linii 216 w miejsce zlikwidowanej przez MZK?
Mam rodzinę w Niedobczycach, a ta dzielnica Rybnika znajduje się na trasie linii. W grudniu rodzina przekazała mi informacje od pasażerów, że zarówno ze strony Rybnika jak i MZK nie będzie nic uruchomione w zamian za 216. Stąd mając zezwolenia, tabor, zrodził się pomysł uruchomienia linii.
Czyli względy rodzinne przeważyły?
Nie, raczej wiarygodne informacje, że mieszkańcy Niedobczyc mieliby utrudniony, wymagający przesiadek dojazd do Wodzisławia.
Jesteśmy w połowie drugiego miesiąca funkcjonowania linii, jak pan ocenia swoją decyzję o jej uruchomieniu?
Od strony ekonomicznej nie przynosi strat, ani zysków. Muszę nad nią popracować, żeby stała się dochodowa. Startowaliśmy zimą, więc koszty były wyższe, głównie przez większe zużycie paliwa. Poza tym jest to też okres, w którym chyba trochę mniej pasażerów jeździ komunikacją. Ale jestem dobrej myśli.
Pytam dlatego, że spotkałem się z opiniami w Wodzisławiu, iż potrafi pan wychodzić na swoje proponując niższe ceny biletów, niż obowiązywały w MZK, choć wówczas linia była dotowana przez gminy.
Mając doświadczenia z liniami komercyjnymi, a te są trudnymi liniami, to zaproponowana cena biletów wydawała mi się atrakcyjna dla pasażera. Tymczasem nawet teraz spotykam się z opiniami pasażerów, że gdyby bilety były jeszcze tańsze, to jeszcze więcej osób by jeździło.
Zdaję sobie sprawę, że dokładnie pan skalkulował cenę biletu. Wracam jednak do tego, że przecież wcześniej ta linia była dotowana przez gminy, a mimo to bilety były droższe, niż teraz. Więc zastanawiam się, czy MZK jest konkurencyjne?
Nie, nie. Proszę zauważyć, że nie jeżdżę w soboty i niedziele. Wtedy pasażerów jest bardzo mało. Tak samo w godzinach późnowieczornych w tygodniu, pasażerów jest mało i te połączenia przynoszą straty. I nie wiem, czy będę w stanie utrzymać kursy po godz. 18.00. Niekiedy parę kursów bez pasażerów potrafi zepsuć opłacalność w przedziale jednodniowym.
Czyli MZK będąc zobowiązanym utrzymać połączenia cały tydzień oraz w godzinach wieczornych i nocnych musiał to zbilansować odpowiednio wyższymi cenami biletów oraz dopłatami z gmin?
Tak. Poza tym ja nie utrzymuję tylu kursów w dni robocze, co MZK. Pasażerowie kumulują się więc korzystając z mniejszej liczby kursów. Być może gdybym utrzymał tę liczbę kursów, która była wcześniej, przewiózłbym tyle samo pasażerów, a tylko podniósłbym sobie koszty.
Ostatnie tygodnie to spore zmiany w komunikacji publicznej w powiecie wodzisławskim, głównie za sprawą wyjścia Wodzisławia z MZK. Pana zdaniem jako przedsiębiorcy – przewoźnika był to dobry ruch?
Jak w pierwszym momencie wydawało mi się, że rozumiem decyzję Wodzisławia, tak ten drugi krok polegający na powierzeniu przewozów firmie zewnętrznej, a nie rodzimej uważam za krok nie w porządku. Wodzisław wprowadził chaos. Może i zaoszczędzi. Ale patrząc na pieniądze to najwięcej by zaoszczędzili likwidując całą komunikację. Tylko z drugiej strony na przykładzie innych miast widzę odmienne podejście do komunikacji. Wodzisław podchodzi w ten sposób, że, jak kiedyś wypowiedział się ktoś z władz, miastu są niepotrzebni przyjezdni, którzy w McDonaldzie kupią hamburgera. Z takim podejściem uważam, że Wodzisław będzie się cofał w rozwoju. Inne miasta rozumieją, że komunikacja między miastami rejon rozwija.
A myśli pan, że kolejne miasta i gminy powiatu wodzisławskiego pójdą w ślady Wodzisławia i wystąpią z MZK żeby razem stworzyć coś wspólnego?
Myślę, że tego nie zrobią, bo powstanie kolejny chaos. Może to się skończyć jeszcze gorzej, mianowicie, że każda gmina stworzy coś tylko dla siebie. Skutkiem tego pasażer chcący gdzieś dojechać być może będzie musiał kupować 3 bilety.
Tylko nie wiem, czy wyjścia gmin z MZK nie wymuszą sami pasażerowie. Bo powiedzą: jak to, firma Kłosok wozi ludzi taniej, Wodzisław taniej, a my musimy płacić więcej.
Wie pan, mając doświadczenia z kilkoma związkami komunikacyjnymi uważam, że MZK nie działa najgorzej. Parę rzeczy już usprawniono, np. linia Wodzisław – Żory. Kiedyś autobusy ruszały z Żor i Wodzisławia, spotykały się w Świerklanach, a ludzie się przesiadali. Teraz działa to sprawniej. Jak będziemy tę komunikację tylko kroić, to przestanie być ludziom potrzebna. Przesiądą się do samochodów. Dam przykład z własnego doświadczenia. Nie mam możliwości dowozu dzieci do szkoły i dowożę je autem.
Docierają do pana sygnały od pasażerów odnośnie tego, jak oni odbierają zmiany w komunikacji w powiecie?
Tak, odbieramy uwagi pasażerów wodzisławskich dotyczące funkcjonowania linii miejskich. Ludzie czasem dzwonią do dyspozytora czy do MZK wręcz z pretensjami. Przecież my odpowiadamy za realizację komunikacji MZK, a nie wodzisławskiej. Ludzie powinni informować Urząd Miasta w Wodzisławiu.
Zostając w temacie pasażerów, niedawno podczas konferencji prasowej przewodniczący zarządu MZK Krzysztof Baradziej powiedział, że wodzisławianie nie są pasażerami MZK. Znaczyło to tyle, że podróżować autobusami mogą, ale jeśli już mają uwagi, to zgłaszać je powinni w Wodzisławiu. Wydaje mi się, że to słowo za dużo. Przecież jeśli kupuję bilet, to zawieram umowę cywilno-prawną na dostarczenie usługi, więc mam prawo czegoś oczekiwać.
Wydaje mi się, że komunikacja była tworzona przez gminy ościenne i im jest podporządkowana, a nie pasażerom z Wodzisławia. Skoro gminy ościenne płacą za tę komunikację, więc przebieg trasy i rozkłady są im podporządkowane. Myślę, że to miał pan Baradziej na myśli, a nie to, że jeśli wodzisławski pasażer wsiądzie, to go nie należy przewieźć.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Tomasz Raudner