Zmarła kolejna ofiara napadu
SKRZYSZÓW Mimo objęcia śledztwa całkowitą tajemnicą i skierowania do niego najlepszych ludzi, nadal nie ma przełomu w sprawie brutalnego mordu w Skrzyszowie. Tymczasem tragiczny bilans mordu powiększa się. Nie żyje 76-letnia kobieta.
Zgon kobiety miał nastąpić 1 lutego. – 4 lutego odbyła się sekcja zwłok mieszkanki Skrzyszowa. Kobieta od połowy grudnia ubiegłego roku przebywała pod ochroną policji na oddziale wodzisławskiego szpitala – mówi nam prokurator Michał Szułczyński z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Pogrzeb kobiety odbył się w sobotę.
Córka pod opieką policji
76-latka była ranna w głowę. Wszystko wskazuje na to, że zanim została zaatakowana widziała swojego oprawcę. Wskazywać na to może uderzenie z przodu głowy, jakie otrzymała. Tym samym jedynym żyjącym świadkiem jest 54-letnia córka zmarłej kobiety. Jest stale pilnowana przez policję.
Przypomnijmy, do brutalnego mordu doszło w nocy z 16 na 17 grudnia przy ulicy Wspólnej w Skrzyszowie. W domu mieszkały dwie rodziny. Około godz. 23.00 zwłoki dziadka i ojca odkryła 24-letnia wnuczka, która wróciła do domu. W ciężkim stanie znajdowały się również żony mężczyzn.
Rodziców 24-latka znalazła w garażu
Ofiary miały mieć rany tłuczone z tyłu głowy. Wokół garażu nie stwierdzono śladów walki czy przeciągania zwłok. Żaden z sąsiadów nie słyszał również krzyków czy wołania o pomoc. Niewykluczone, że sami poszli do garażu z oprawcą lub oprawcami. Wszystko wskazuje na to, że ich znali i sami wpuścili do domu. Dziadkowie zostali zaatakowani w domu. Małżeństwo miało również rany tłuczone głowy. Ciosy zostały jednak zadane z przodu głowy.
Sprawę początkowo prowadziła Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu, jednak 31 grudnia śledztwo przejęła Prokuratura Okręgowa w Gliwicach. Do jej prowadzenia wyznaczono jednego z najlepszych prokuratorów, który ma na swoim koncie między innymi rozwikłanie zagadki porachunków w ormiańskim półświatku. Sprawa nie była prosta, bo dotyczyła egzekucji z broni maszynowej w centrum Zabrza w 2008 roku, a przestępcy przetopili nie tylko broń, ale i samochód, z którego strzelali. W skomplikowanym śledztwie zmierzającym do zatrzymania Kaczatura D. wykorzystano między innymi... satelity szpiegowskie USA.
Ujawnią dowody
Gliwicka okręgówka nie udziela żadnych informacji o stanie zdrowia rannej kobiety, nie potwierdza również, że udało się przesłuchać przed śmiercią Marię G. Z informacji jakie posiadamy, śledczy chcą wrócić do poprzedniego napadu na ten sam dom w Skrzyszowie. Lada dzień mają zostać opublikowane zdjęcia przedmiotów, które wówczas zgubił napastnik. Dotarliśmy do informacji ze sprawy z 2008 roku, kiedy rodzina G. została zaatakowana po raz pierwszy. Do zdarzenia doszło w listopadzie w biały dzień. Wtedy do ich domu wtargnęła jedna osoba. Napastnik był zamaskowany, miał na głowie motocyklowy kask, a w ręku drewniany drąg. Bandyta zaczął bić Rajmunda G. i jego żonę po głowie.
Małżeństwo miało wówczas po 72 lata, mimo to skutecznie obroniło się przed napastnikiem uderzając go krzesłem. Opór był na tyle skuteczny, że napastnikowi spadł motocyklowy kask. Miał na głowie jednak pończochę. Mężczyzna nie spodziewał się, że starsi ludzie będą się tak skutecznie bronić. Zrezygnował ze swojego zamiaru i zbiegł z domu małżeństwa G. – Zaatakowani nie byli w stanie podać rysopisu napastnika, ze względu na pończochę założoną na twarz. Mężczyzna, który okładał ich po głowach drągiem nie wypowiedział wtedy żadnego słowa. Nie mówił za co ich bije, po co przyszedł i czego chce. Nie chciał pieniędzy, nie groził. W sprawie pobicia wszczęto postępowanie, jednak zostało umorzone ze względu na niewykrycie sprawców. Małżeństwo miało rozbite głowy, jednak obrażenia nie skutkowały rozstrojem zdrowia powyżej siedmiu dni.
Adrian Czarnota