Zaścianek, czy duża świadomość społeczna?
Władze spółki wodnej spotkały się w Połomi z mieszkańcami gminy
POŁOMIA O Gminnej Spółce Wodnej Mszana i zastrzeżeniach mieszkańców do jej działalności pisaliśmy w poprzednim numerze „Nowin Wodzisławskich”. W ubiegłym tygodniu, w ośrodku kultury w Połomi, odbyło się zebranie zarządu i delegatów spółki. Na spotkanie przyszło też kilkudziesięciu mieszkańców gminy, a także radni.
Inne gminy zastrzeżeń nie miały
Przypomnijmy: zastrzeżenia mieszkańców dotyczyły pieczątki firmy windykacyjnej, która pojawiła się na drukach opłat składki członkowskiej na spółkę wodną oraz sposobu wyboru delegatów. – Druki z tą pieczątką w ubiegłym roku otrzymali już mieszkańcy gmin Lubomia i Gorzyce, i tam nie było telefonów: „po co ta pieczątka” – mówił Zygmunt Migas, kierownik Rejonowego Związku Spółek Wodnych Melioracyjnych (RZSWM) z Wodzisławia, do którego należy spółka wodna Mszana. – A ściągalność składek bardzo się poprawiła. – U nas i bez pieczątki była dobra – rzucił ktoś z sali. Jednak z danych RZSWM wynika, że ściągalność składek w Połomi z 63 proc. w 2010 r., spadła do 48 proc. w 2012 r. (w Gogołowej spadek z 80 do 78 proc.).
Bez wodnego zebrania
Drugi podnoszony przez mieszkańców problem, to sprawa delegatów. Zgodnie ze statutem spółki, mają oni być wybierani przez mieszkańców na zebraniu wiejskim. Tymczasem okazało się, że w Połomi takiego „wodnego” zebrania nie było, a niektórzy z delegatów nie wiedzą, że nimi są.
– Jeśli ktoś jest delegatem, to otrzymuje zaproszenia na zebrania spółki. Nie zdarzyło się jeszcze, żeby ktoś zgłosił się i powiedział, że nie został wybrany delegatem – mówił Zygmunt Migas. Na te słowa oburzył się Stanisław Wilk z Połomi, który stwierdził, że dwa lata temu mówił Henrykowi Kucharczykowi, przewodniczącemu spółki wodnej, że nie jest delegatem, bo nie został wybrany na zebraniu wiejskim. – Nigdy nie mówiłeś, że nie jesteś delegatem, tylko, że nie masz czasu – odpowiedział Kucharczyk.
Takich spięć podczas spotkania nie brakowało. Generalnie, część mieszkańców była zdania, że spółka wodna jest nielegalna, bo i delegaci nie zostali wybrani zgodnie z przepisami.
Bolała czerwona pieczątka
Głos w dyskusji zabrał wójt Mszany. – Zabolała chyba wszystkich ta czerwona pieczątka, bo nikt nie lubi, jak mu się coś narzuca – mówił Mirosław Szymanek. – W Lubomi, czy Gorzycach mieszkańcy nie podnosili z tego powodu buntu społecznego. A u nas wielkie oburzenie. Musimy się zapytać, czy u nas to wielka świadomość społeczna, czy taki zaścianek? Czy nie staniemy się pośmiewiskiem w regionie? Radni też powinni wyjaśniać sprawy w środowisku – dodał. Przyznał, że jeśli chodzi o delegatów, to na taką funkcję musi być zgoda danej osoby. – Nie może być tak, że kogoś wpychamy na siłę, to niezgodne z prawem. Mamy więc trudny problem prawny i problem społeczny – mówił wójt.
Ostatecznie stanęło na tym, że połomscy delegaci do spółki wodnej zostaną wybrani na najbliższym zebraniu wiejskim. Być może, jak wnioskowali mieszkańcy, znajdą się wśród nich radni.
(abs)