Opony a technika jazdy
– Dobierając opony warto pamiętać o typie, wadze samochodu, jego wyposażeniu w systemy, także o własnym stylu jazdy i umiejętnościach – przekonuje Marcin Orlik, właściciel Ośrodka Szkolenia Kierowców Jazda
Wymiana opon zimowych na letnie i odwrotnie to temat znany każdemu kierowcy. I choć powraca regularnie, warto kilka wątków przypomnieć. Producenci ogumienia, podobnie jak instruktorzy nauki jazdy podają, że temperaturą graniczną dla wymiany opon jest 7 stopni Celsjusza. Kiedy spada do tego poziomu, pora decydować się na założenie opon zimowych, kiedy po zimie przekracza – czas na letnie. Oczywiście zdarzają się zimowe dni, kiedy temperatura sięga 20 stopni. Miniony rok pokazał, że śnieg może spaść nawet w maju. Kiedy więc wybrać optymalny termin zmiany opon?
– Generalnie, jak mawia Sobiesław Zasada, do końca marca na pewno opony zimowe i od początku listopada też już opony zimowe – mówi Marcin Orlik, właściciel Ośrodka Szkolenia Kierowców Jazda. Sugeruje, aby nie czekać z wymianą opon letnich i zimowych na ostatni moment. Przekonać powinny nas zarówno bezpieczeństwo jak i pieniądze. Opony letnie gubią zimą swoje właściwości jezdne. – Opona letnia mniej się ściera i jest bardziej odporna na wysokie temperatury. Opona zimowa jest bardziej ścieralna i mniej odporna na wysokie temperatury. Co za tym idzie? Opony zimowe zużywają się latem dwa razy szybciej niż letnie – mówi Marcin Orlik.
Zwlekasz – tracisz
Osoby zwlekające z wymianą ogumienia na letnie narażają się więc na szybsze zużycie zimowych, co oznacza perspektywę ich prędkiej wymiany. Poza tym zimówki wykorzystywane latem tracąc bieżnik przestają spełniać swoją funkcję zimą. Zadaniem opon zimowych jest odprowadzanie błota pośniegowego. Tej funkcji nie spełnia opona letnia, która jest twardsza. Jazda oponą letnią po śniegu przypomina jazdę łyżwami po lodzie. I odwrotnie, opona zimowa nie potrafi latem odprowadzać wody. Wjazd w kałużę grozi aquaplanningiem. Ogumienie zachowuje się jak narta wodna. Opona gubi kontakt z asfaltem narażając kierowcę na utratę kontroli nad autem. – Samochód zaczyna się zachowywać jak na gołoledzi. Brak przyczepności na prostej doprowadzi do zarzucania samochodem. Oczywiście w grę wchodzą jeszcze masa samochodu, rozstaw osi i wysokość, ale nawet przy prędkości 70 km/h aquaplanning grozi dachowaniem – mówi instruktor jazdy.
Opona a zużycie paliwa
Instruktor zaleca zachowanie dystansu i ostrożności przy kierowaniu się podczas wyboru opon takimi cechami jak oszczędzanie paliwa, czy większa przyczepność dająca satysfakcję kierowcom o sportowym zacięciu. Wszelkie te cechy mają znaczenie tylko w określonych warunkach i przy założeniu, że potrafimy je wykorzystać. Jeśli potrafimy ekonomicznie jeździć, odpowiednia opona ułatwi oszczędzanie paliwa. Inaczej nie zauważymy różnicy podczas tankowania. W naszym zmiennym klimacie, na drogach pełnych nierówności, dziur, różnego typu nawierzchniach (asfalt, beton, kostka) nie odczujemy też walorów sportowych. Takie opony nadają się tylko na tor. Bardzo popularne np. wśród młodych osób jest ogumienie niskoprofilowe. Te opony są szerokie, więc lepiej od węższych trzymają się jezdni. Ale też szeroka powierzchnia powoduje, że jesteśmy bardziej narażeni na aquaplanning. Poza tym niski profil pogarsza komfort jazdy. W aucie mocno czujemy wszelkie nierówności.
Warto słuchać producenta
Marcin Orlik sugeruje, aby kupując opony brać pod uwagę specyfikację wskazywaną przez producenta samochodu. – Skoro producent wskazuje opony o pewnej charakterystyce, to nie robi tego bez powodu. Duże żonglowanie nie ma sensu. Sam złapałem się na tym, a można powiedzieć, że jestem doświadczonym kierowcą, iż kupiłem opony zimowe o wzmocnionej konstrukcji licząc na poprawę osiągów auta. Co się okazało? Moje auto mając wagę 1600 kg było zbyt lekkie na te opony. Nacisk na asfalt był zbyt mały i auto źle się prowadziło. Sprzedałem opony właścicielowi samochodu dostawczego o masie około 3 ton i tam się sprawdziły idealnie – mówi Marcin Orlik.
(tora)
Szybka jazda a dziura w oponie – jak opanować auto?
Jadę 120 km/h, nagle czuję, że któreś koło traci powietrze, a kierownica zaczyna buksować? Jak bezpiecznie wyjść z sytuacji? – Ważny jest właściwy sposób prowadzenia auta. Trzymając obie ręce na kierownicy w pozycji za piętnaście trzecia zachowamy kontrolę nad autem nawet kiedy poczujemy buksowanie. Spokojnie wytracamy prędkość, zjeżdżamy na pobocze. Niestety zwykle sunąc autostradą trzymamy kierownicę tylko jedną ręką. Wówczas nagła utrata powietrza w oponie i wiążące się z nim zakłócenie toru jazdy powodują, że auto dosłownie wyrywa kierownicę z ręki. W zależności od tego, jak się ułoży uszkodzone koło auto może zjechać na pobocze, uderzyć w barierkę, a nawet przekoziołkować. Są to ekstremalne sytuacje, niemniej do nich dochodzi, zwłaszcza, że niestety amatorów bardzo szybkiej jazdy nie brakuje. Przy zniszczonej oponie na pewno nie powinniśmy gwałtownie hamować, bo narażamy się na jeszcze większe kłopoty z opanowaniem pojazdu. W dodatku możemy się zderzyć z innymi autami. Starajmy się stopniowo zwolnić i spokojnie zjechać na pobocze. – Często słyszę, że trzymanie obu rąk na kierownicy jest niewygodne. Nieprawda, jeśli ustawienie fotela, kierownicy jest odpowiednie, a ergonomia optymalna, siedzenie z obiema rękami na kierownicy jest wygodne. I bezpieczne.
Poznaj auto
Odpowiednio dobrane opony wspomagają komfort i bezpieczeństwo. Jednak równie ważne są systemy i układy zainstalowane w aucie. Z ich znajomością i umiejętnością korzystania bywa jednak różnie.
Do czego np. służy ABS? Wśród wielu kierowców pokutuje przekonanie, że skraca drogę hamowania. Nic bardziej mylnego. Zazwyczaj droga hamowania jest dłuższa. Natomiast rolą ABS jest umożliwienie manewrowania samochodem podczas hamowania. Bez ABS podczas hamowania koła się blokują i auto nawet przy skręcie jedzie prosto. Inny popularny system ESP – stabilizacji toru jazdy – pomaga płynnie i bezpiecznie wychodzić z zakrętów, co przydaje się idealnie np. w tak zmiennych warunkach jak obecne. – Ja zalecam, żeby gdzieś na dużym parkingu czy placu wymusić na samochodzie włączenie poszczególnych układów, żeby sprawdzić, do czego służą i jak mogą się nam przydać w jeździe – mówi Marcin Orlik. Przytacza statystyki – do 80 proc. wypadków z udziałem aut wpadających w poślizg nie musiałoby dojść, gdyby kierowcy potrafili ten poślizg kontrolować, albo do niego nie dopuścić.