MKP Odra – jaka przyszłość klubu po aferze pedofilskiej?
Wkrótce walne zebranie w sprawie sytuacji w klubie po aresztowaniu Sebastiana S.
WODZISŁAW Kilka tygodni po aferze pedofilskiej w MKP Odra Centrum Wodzisław, klub stara się o odbudowanie zaufania u rodziców swoich podopiecznych. Już jutro tj. 27 marca o godz. 18.00 odbędzie się nadzwyczajne walne zebranie członków MKP, poświęcone sytuacji w klubie związanej z aresztowaniem Sebastiana S. – trenera drużyny rocznika 1998.
Nie było niepokojących sygnałów
Przypomnijmy, trenerowi MKP Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu zarzuca molestowanie seksualne chłopców z powierzonej mu drużyny. Materiał dowodowy musiał być na tyle przekonujący, że sąd w Wodzisławiu zadecydował o aresztowaniu trenera na 3 miesiące. Afera zaciążyła na atmosferze wokół MKP. Czy młodzi piłkarze, a przede wszystkim ich rodzice odwrócą się od klubu? Prezes MKP Roman Zieliński przekonuje, że tak się nie stanie. – Rodzice tak jak i my byli w szoku po całej tej sytuacji. Natomiast nie obserwujemy, żeby się od nas odwracali – mówi Zieliński. Jego zdaniem nie było możliwości, by zapobiec tej sytuacji. – Nie mieliśmy kompletnie żadnych sygnałów, świadczących o tym, że coś jest nie tak. Żadnego anonimu, żadnego maila, smsa. Nic. Kompletnie nic. Żaden piłkarz czy rodzic nam nic nie przekazywał. Zresztą sądzę, że jakikolwiek piłkarz najpierw powiedziałby coś rodzicowi, a ten od razu poszedłby z tym na policję – mówi Zieliński. Nie można też było przedsięwziąć żadnych kroków zabezpieczających, bo wydawało się, że wszystko znajduje się pod kontrolą. – Na każdy mecz czy trening przychodzą rodzice, obserwują wszystko. Na obozy również jeździ kilku rodziców w charakterze opiekunów. Ponadto kierownikiem każdej drużyny jest jeden z rodziców. Na ostatnim obozie drużyny tego trenera również w charakterze takich opiekunów obecni byli rodzice, w tym jeden który jest czynnym policjantem. I też nikt niczego nie zauważył. Co można było jeszcze zrobić? – rozkłada ręce Zieliński.
To on pilnował nas
– Grzebaliśmy trochę w internecie. Tacy ludzie są perfekcyjnie zorganizowani. Tego trenera trudno było podejrzewać, bo nie było ku temu żadnych przesłanek. Miał doskonałą opinię. Był świetnie wyedukowany – mówi Adam Mokry, wiceprezes MKP, pokazując grubą teczkę osobową S. w której przetrzymywane są dokumenty poświadczające uprawnienia i wykształcenie. – Znajomy policjant powiedział mi wprost, że to nie my pilnowaliśmy jego, a on nas. Bo takie osoby są o trzy kroki do przodu przed tymi, którzy ich nadzorują – mówi z kolei Zieliński. – Ale oczywiście to my go zatrudniliśmy i w jakimś stopniu ponosimy odpowiedzialność moralną za to co się stało – dodaje Mokry. Włodarze MKP zaznaczają, że nie przesądzają o winie Sebastiana S., bo to należy do sądu, który ustali winę lub niewinność aresztowanego trenera. Natomiast nawet jeśli zostałby uniewinniony to nie widzą możliwości by mógł jeszcze pracować u nich z młodzieżą.
(art)