Podpisy za referendum w sprawie straży miejskiej złożone
WODZISŁAW 11 kwietnia w urzędzie miasta inicjatorzy złożyli dokumenty wraz z podpisami w sprawie referendum za likwidacją straży miejskiej. Na kartach były 4324 podpisy. – Do tygodnia mam dostać informację czy dołączone podpisy są prawidłowe. Być może od razu dowiem się też, kiedy referendum w sprawie likwidacji straży miejskiej miałoby się odbyć – mówi Danuta Krawczyk, pełnomocnik referendystów.
Tymczasem dzień wcześniej odbyło się spotkanie prezydenta Mieczysława Kiecy, przewodniczącego rady miejskiej Jana Grabowieckiego i komendanta Straży Miejskiej Janusza Lipińskiego ze słuchaczami Wodzisławskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Spotkanie dotyczyło właśnie referendum. WUTW zaprosił również radnego Ryszarda Zalewskiego, jednego z inicjatorów odwołania prezydenta. Radny jednak się nie pojawił. Pisemnie wyjaśnił, że proponowany termin jemu ani nikomu z grupy inicjatywnej nie pasował. Te wyjaśnienia wzburzyły słuchaczy uniwersytetu. Z sali padały głosy o zlekceważeniu, wzgardzeniu, zwłaszcza że zaproszenie wysłano z dwutygodniowym wyprzedzeniem. Władze odnosiły się do zarzutów stawianych przez inicjatorów referendum, m.in. o braku pomysłu na miasto, o zadłużeniu, o zamiarze likwidacji SP 28. Prezydent Kieca wyjaśniał, że przecież miasto ma strategię rozwoju uchwaloną w 2007 roku i obowiązującą do 2020 roku. Prezydent przypomniał, że radny Zalewski głosował za tą strategią, a do 2009 roku popierał wszystkie związane z tym inicjatywy. Jan Grabowiecki mówił m.in. że budżet jest oszczędny, od 2 lat są nadwyżki, a roczna spłata kredytów wynosi nieco ponad 2 mln zł. Zadłużenie ogółem wynosi co prawda 48 mln zł, ale wg Grabowieckiego dzięki temu udało się pozyskać 100 mln zł środków zewnętrznych. Na zarzut o braku przydatności straży miejskiej i nastawienie się na mandaty i blokady Janusz Lipiński odparł, że jego formacja w ostatnich 3 latach interweniowała 10 tys. razy po zgłoszeniach mieszkańców. Blokady stosowane są sporadycznie, a fotoradaru straż miejska w tym roku jeszcze nie używała.
Goście starali się uzmysłowić słuchaczom, że referendum na nieco rok przed końcem kadencji to zły pomysł. Jeden ze słuchaczy zauważył jednak, że widocznie jest taka potrzeba społeczna, skoro udało się zebrać podpisy.
(tora)