Kto sabotuje likwidację zalewiska?
WODZISŁAW
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Katowicach poleciła Urzędowi Miasta w Wodzisławiu poszerzenie nadzoru przyrodniczego nad zalewiskiem Sakandrzok. Wystarczył anonimowy telefon kogoś, kto twierdził, że w zbiorniku przebywają chronione prawem gatunki ryb. RDOŚ potraktował zgłoszenie poważnie. Dla Wodzisławia sprawdzanie anonimowego donosu oznacza na pewno większe koszty, a być może również opóźnienia w likwidacji samego zalewiska. – Pracownik RDOŚ mówił nam o konieczności na razie tylko telefonicznie. Kwalifikowane osoby mają sprawdzić, czy w zalewisku znajdują się gatunki chronione ryb. Jeśli będą, to trzeba będzie je odłowić i przetransportować do innego zbiornika – mówi Dariusz Szymczak, zastępca prezydenta Wodzisławia. Może się okazać, że chronionych ryb w Sakandrzoku nie ma. Nie będzie to miało jednak większego znaczenia w sytuacji, kiedy i tak trzeba ichtiologowi zapłacić za usługę. – Czekamy na pismo z RDOŚ dotyczące poszerzenia nadzoru, bo formalnie spraw nie załatwia się na telefon. Ale jednocześnie robimy rozeznanie co do kosztów. Rozmawiamy z firmą prowadzącą już na Sakandrzoku nadzór herpetologiczny. Okazało się, że firma ma uprawnienia do nadzoru przyrodniczego, ale musiałaby zlecić ichtiologiczny. Oczekujemy propozycji ceny – mówi Szymczak. Jeśli kwoty będą niewielkie urząd będzie mógł zlecić robotę z wolnej ręki. W innym przypadku konieczny będzie przetarg, co oznacza dodatkowe tygodnie przestoju w pracach na Sakandrzoku.
(tora)