Mieszkańcy pytali o Dodę, spółkę wodną i drogi
Duża frekwencja na zebraniach wiejskich w sołectwach
W połowie kwietnia we wszystkich sołectwach gminy Mszana odbyły się zebrania wiejskie. Najwięcej pytań mieszkańców dotyczyło ustawy śmieciowej, remontów dróg, szkód górniczych, kanalizacji, a także działalności spółki wodnej.
Co z solarami i kotłami?
Po sprawozdaniach wójta i przewodniczącego rady gminy z realizacji zadań w 2012 r. i po sprawozdaniach z działalności sołtysów i rad sołeckich, mieszkańcy mieli okazję zadać pytania o najważniejsze dla nich tematy. W Mszanie była to
m. in. modernizacja ul. Polnej i naprawa nawierzchni ul. Dębowej. Pytano także o to, dlaczego w tym roku gmina nie dofinansowuje wymiany kotłów i montażu solarów. – W ubiegłym roku gmina wydała ponad 275 tys. zł na dotacje dla mieszkańców wymieniających ogrzewanie i montujących kolektory słoneczne, a łącznie 533 tys. zł na wszystkie dotacje proekologiczne – mówił Tadeusz Wroński, przewodniczący rady gminy. – Po przeanalizowaniu stanu budżetu i biorąc pod uwagę, że priorytetowe w obecnej sytuacji jest dokończenie skanalizowania gminy, stwierdziliśmy, że gminy nie stać na wszystkie dotacje. Dlatego w 2013 r. pozostawiono tylko dofinansowanie do przyłączy kanalizacyjnych, przydomowych oczyszczalni ścieków i usuwania azbestu.
Przedszkole i nie tylko
Podczas spotkania padło pytanie: „Ile kosztowała rozbudowa przedszkola w przeliczeniu na 25 dzieci, biorąc pod uwagę, że tak naprawdę powstało tylko 25 nowych miejsc dla trzy- i czterolatków, bo resztę zajęły dzieci z zerówki i pięciolatki?”. – Miejsc w rozbudowanym przedszkolu jest 100, dokładnie tyle samo, ile miało być w nowo budowanym obiekcie – wyjaśniał wójt Mirosław Szymanek. – W nowym przedszkolu byłaby dokładnie taka sama sytuacja. Różnica tylko w tym, że za rozbudowę i modernizację starego wraz z termomodernizacją całego obiektu zapłaciliśmy z budżetu 2,7 mln złotych, a nowe kosztowałoby co najmniej 8 mln zł.
Mieszkańcy pytali także o to, czy gminę stać na zapraszanie na dożynki drogich wykonawców, takich jak Doda (o to pytano również w Gogołowej). – Jeszcze jako dyrektor WOKiR Mszana często musiałem się tłumaczyć mieszkańcom, czemu w innych gminach, np. Marklowicach czy Świerklanach, występują gwiazdy, a u nas tylko folklor i disco polo – mówił wójt Szymanek. – Zdaję sobie sprawę, że drogi, szkoły inwestycje są ważne, ale kultura, sport i rekreacja także. Chcemy raz do roku na największą gminną imprezę, jaką są dożynki, zapraszać wykonawców znanych i popularnych. Ale jednocześnie takich, na których nas stać.
Rafał Jabłoński, dyrektor GOKiR tłumaczył, że na tegoroczne dożynki w Mszanie gmina nie wyda więcej niż w poprzednich latach. – Chcieliśmy ściągnąć do Mszany zespół Enej, może Bajm albo Piaska. Taki styl muzyczny na pewno by się u nas sprawdził. Niestety, ci wykonawcy albo byli dla nas poza zasięgiem finansowym, albo mieli zajęte terminy. Następnie rozpoczęliśmy negocjacje z menedżerem Doroty Rabczewskiej. Udało nam się wynegocjować dobrą kwotę, w którą wchodzi nie tylko opłata za występ, ale też scenę i całodniową obsługę techniczną. Są to koszty porównywalne z tymi, jakie ponieśliśmy przed rokiem na występ zespołu PIN w Gogołowej. Na sfinansowanie dożynek w Mszanie pozyskamy dodatkowe pieniądze, spoza budżetu gminy. Liczę, że uda się zebrać do 30 tys. złotych – mówił Jabłoński.
Tąpnięcia i spółka wodna
W Połomi i Gogołowej sporo było pytań o drogi. Pytano również o tąpnięcia i wstrząsy górnicze odczuwane przez mieszkańców tych sołectw. Pracownicy Jastrzębskiej Spółki Węglowej zapewniali, że wstrząsy nie stanowią zagrożenia dla budynków ani ludzi. W przypadku, gdy ktoś zauważy szkody na budynku, powinien skontaktować się telefonicznie z kopalnią.
W Połomi najwięcej emocji wywołała dyskusja na temat działalności Rejonowego Związku Spółek Wodnych Melioracyjnych (RZSWM) i gminnej spółki wodnej. Zygmunt Migas, kierownik RZSWM poinformował, że obecni delegaci sołectwa Połomia do spółki wodnej nie zostali wybrani przez mieszkańców na zebraniu wiejskim, lecz po jego zakończeniu, w związku z tym musi być przeprowadzony ponowny wybór 8 delegatów. – Ale najważniejsze jest to, czy my chcemy tej spółki – padło stwierdzenie z sali. Pytano też kto decyduje o rodzaju prowadzonych prac melioracyjnych, ile one kosztowały, jak można wystąpić ze spółki. – A może podziękować Rejonowemu Związkowi i spółce wodnej i utworzyć własną spółkę, a pieniądze na prace dać brygadzie interwencyjnej? – zastanawiał się głośno jeden z mieszkańców.
(abs)
Dokuczliwe mokradła
Do pozostania w spółce wodnej przekonywali zebranych radny wojewódzki Janusz Wita i radny gminny Roman Tatarczyk. – Jest to formuła przestarzała i na nieaktualnych zasadach, ale musimy sobie odpowiedzieć na pytanie: jeśli nie spółka wodna, to co? Sami będziemy utrzymywać te rowy? Czy każdy rzetelnie zadba, żeby nie zalewało sąsiada? – mówił Janusz Wita. – W Mszanie działalność spółki jest zawieszona i na wielu polach mamy tam „bażoły”, czyli zwykłe mokradła – dodał radny Tatarczyk. – Rowy są niedrożne, a grunty zalewa woda.
Do dyskusji włączył się wójt Mirosław Szymanek, którego zdaniem w Połomi – rolniczym sołectwie, właściwa melioracja i odwodnienie gruntów jest bardzo ważne. – Spółka wodna to relikt przeszłości, to fakt, ale likwidować jest łatwo, a z odbudową może być problem – mówił. – Dlatego nie warto dać się ponieść emocjom.
Ostatecznie wśród mieszkańców odbyło się głosowanie, kto jest za zawieszeniem spółki, a kto za wyborem nowych delegatów. Większość opowiedziała się za drugim rozwiązaniem. Jednak trudno było znaleźć ósemkę chętnych do objęcia stanowiska delegata spółki wodnej. W tej sytuacji jeden z mieszkańców zgłosił wniosek, aby wybór delegatów przesunąć na kolejne zebranie wiejskie. Tak więc losy spółki wodnej w Połomi dalej pozostają wielką niewiadomą.