Chcę przyciągnąć ludzi do szpitala
Na przełomie lutego i marca doszło do nieoczekiwanej zmiany na stanowisku dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Chorób Płuc w Wodzisławiu. Poprzednia szefowa złożyła rezygnację, wcześniej została prawomocnie skazana za bezprawne pozyskanie pół miliona zł na remont szpitala. Z szefem lecznicy Norbertem Prudlem rozmawiamy o sytuacji szpitala, planach na przyszłość, również o pasji lekarza, jaką jest muzyka.
Norbert Prudel
54 lata, urodzony w Rybniku, mieszka w Suminie. Doktor nauk medycznych. Absolwent wydziału lekarskiego Śląskiej Akademii Medycznej, tam też ukończył specjalizację stomatologiczną. Na Akademii Ekonomicznej w Katowicach odbył studia podyplomowe z zarządzania w ochronie zdrowia. Zawodowo zajmował się przede wszystkim chirurgią stomatologiczną. Prawie 5 lat był dyrektorem Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Jastrzębiu. Prezes Towarzystwa Muzycznego im. Braci Szafranków w Rybniku. Pianista, absolwent Akademii Muzycznej w Katowicach.
Tomasz Raudner: W jakich okolicznościach marszałek województwa powierzył panu funkcję dyrektora?
Norbert Prudel: Funkcję dyrektora pełnię od 1 marca. Wcześniej prawie 5 lat byłem dyrektorem Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Jastrzębiu. Skończyła mi się kadencja i wycofałem się z nowego konkursu. Dostałem propozycję marszałka objęcia szpitala w Wodzisławiu i ją przyjąłem, z racji tego, że jest to jednostka znana, mocno naznaczona w regionie, w którym sporo osób boryka się ze schorzeniami układu oddechowego.
Jakie zadania postawił przed panem urząd marszałkowski?
Żeby szpital dobrze funkcjonował, żeby nie generował długów. Stąd mam poszukać oszczędności. Zastanawiamy się co zrobić z parkiem szpitalnym. Nie jesteśmy w stanie go utrzymywać. Kiedyś, gdy placówka pełniła również rolę sanatorium na pewno byli tu zatrudnieni ogrodnicy. Teraz park jest tematem wymagającym poważnego zastanowienia. Czeka nas remont poradni. Potrzeb remontowych i sprzętowych jest sporo. Trzeba to wszystko poukładać, co jest ważniejsze, co może poczekać.
Jak przyjęła pana kadra?
Dobrze, zauważyłem życzliwość, zrozumienie i chęć współpracy. Tak to przynajmniej odbieram. Myślę, że się rozumiemy, mamy spotkania w różnych grupach. Nie zamykam gabinetu. W miarę możliwości chcę słyszeć, co się dzieje w zakładzie. Nawiązałem też kontakt z otoczeniem, stąd był mój wyjazd do wójta Godowa Mariusza Adamczyka z jedną z radnych, która jest tu pracownicą. Byłem też u starosty Tadeusza Skatuły, prezydenta Mieczysława Kiecy. W planach mam wizyty u innych wójtów, burmistrzów. Ze starostą obmyśliliśmy plan, żeby zorganizować tu konwent wójtów, burmistrzów i prezydenta, żeby zaznajomić wszystkich ze szpitalem, z tym, czym dysponuje i co moglibyśmy zaproponować.
Co ma pan na myśli?
Na przykład badania w określonych grupach wiekowych mieszkańców poszczególnych gmin i miast, czy w zakładach pracy. Zamierzam zaproponować radlińskiej koksowni czy Jastrzębskiej Spółce Węglowej oraz Kompanii Węglowej aby skierowały do nas swoich pracowników na badania układu oddechowego. Mamy odpowiedni sprzęt, w tym do przebadania bezdechu nocnego, co wiąże się z chrapaniem, które, jak wiemy, potrafi być uciążliwe również dla innych.
Mówiąc wprost zależy panu na pozyskaniu nowych klientów.
Tak. Nie ma się co czarować, że zależy nam na pozyskaniu dodatkowych środków. Sprzęt się starzeje, trzeba go wymieniać co pewien czas. A każda, nawet drobna kwota składa się na odpowiednią sumę. Jestem już po rozmowach m.in. z elektrownią Rybnik czy JSW, pewne deklaracje pomocy padają, trudno mi teraz mówić o kwotach. Podobną wolę pomocy wyrażają samorządy, ale też nie było jeszcze mowy o wysokości sum.
Doskonale pan wie, że w powiecie wodzisławskim działają trzy szpitale – oprócz pańskiego szpitale w Wodzisławiu i Rydułtowach, połączone w jeden ZOZ. Dyrekcja połączonego ZOZ-u też co pewien czas występuje z apelem o wsparcie finansowe i odpowiedzi gmin bywają różne. Często się słyszy – służba zdrowia to nie jest zadanie gminy, mamy swoje potrzeby, itd. Także byłbym ostrożny w oczekiwaniu na pieniądze z gmin.
Sponsoring to jedna sprawa, ale jest jeszcze inna rzecz – programy zdrowotne, które mogą być realizowane przez nasz szpital. Gminy mogłyby przeznaczyć środki finansowe z przeznaczeniem konkretnie na swoich mieszkańców. A wracając do sponsoringu – wiem już na sto procent, że miasto Jastrzębie przekaże w darowiźnie rzeczowej poprzez urząd marszałkowski bronchofiberoskop o wartości 50 tys. zł. Rzecz dla nas bardzo ważna, bo bronchofiberoskopia jest bardzo ważnym badaniem wykonywanym w szpitalu.
Jaka jest zatem kondycja finansowa szpitala?
Po pierwszym kwartale wynik finansowy jest ujemny. Strata sięga około 230 tys. zł. W dużej mierze wiąże się z niewykonaniem kontraktu w ramach NFZ od początku roku. Ogólnie dług szpitala wynosi około 4 mln zł.
Szpital mieści się w kompleksie zabytkowym. Pana zdaniem to walor czy obciążenie?
Są dwie strony medalu. Z jednej to ładny obiekt, historyczny, ale ma obostrzenia ze strony konserwatora zabytków. Wszystkie prace zewnętrzne i wewnętrzne muszą być z nim konsultowane. Sporo remontów zostało już wykonanych. Przed nami kolejne. W budynku szpitalnym występują szczeliny. Zamierzam zbadać, czy jest to skutek szkód górniczych. Więc byłaby to okazja do pozyskania dodatkowych środków. Szpital z parkiem zajmuje 9 hektarów. To potężny teren, ogrodzenie mierzy 1300 metrów. Park też jest zabytkowy, więc tutaj też nie mamy swobody ruchu.
Urząd marszałkowski będzie ogłaszał konkurs na dyrektora szpitala. Zamierza pan w nim wystartować?
Przyjmując funkcję dyrektora robiłem to z zamiarem kierowania szpitalem dłużej. Jeśli nie wystąpią jakieś nieprzewidziane okoliczności to sądzę, że będę startował.
Jest pan prawdopodobnie pierwszym dyrektorem szpitala w powiecie wodzisławskim, który jest jednocześnie muzykiem, konkretnie pianistą. Mógłby pan powiedzieć coś więcej czytelnikom „Nowin Wodzisławskich” o swojej muzycznej działalności?
Muzyka była moim pierwszym kierunkiem, który studiowałem. Najpierw kończyłem uczelnię muzyczną, potem medycynę – wydział lekarski, potem stomatologię. Szkoda mi zarzucić muzykę. Poświęciłem dla niej wiele czasu i wysiłku. Staram się być w formie i dyspozycyjnym. Jeśli są propozycje koncertowe, to nie odmawiam. Traktuję to wręcz jako obowiązek. Skoro otrzymałem pewne zdolności, to uważam, że nie mogę ich marnować. A medycyna zafascynowała mnie równie mocno, co muzyka. Jeszcze jako licealista mogłem przyglądać się operacjom w szpitalu. Zabierał mnie kolega studiujący medycynę.
Co pan robi muzycznie?
Od 16 lat prowadzimy Towarzystwo Muzyczne im. Braci Szafranków w Rybniku, którego jestem prezesem. I prowadzimy szeroką działalność koncertową, główne poprzez Filharmonię Rybnicką działającą w naszych strukturach. Teraz organizujemy Festiwal Góreckiego odbywający się m.in. w Rydułtowskim Centrum Kultury. Ale to jest działalność organizacyjna. Jako wykonawca nagrałem kiedyś koncert na fortepian i orkiestrę Henryka Mikołaja Góreckiego na płytę, która teraz ma zostać wznowiona. Występowałem też m.in. na uroczystościach organizowanych przez Izbę lekarską czy Kongres Polonii Medycznej, solo i z orkiestrami. Także co pewien czas wychodzę na scenę, ale obecnie jest to hobby.
A dla personelu, pacjentów, mieszkańców zamierza pan wystąpić?
Dlaczego nie? W szpitalu jest nawet pianino. Jest zupełnie rozstrojone i nie nadaje się do grania, może kiedyś uda się znaleźć sponsora i je wyremontować i nastroić. Ale to temat na później. Na razie trzeba się uporać z ważniejszymi problemami. Na brak pracy nie narzekam.
Koncert w parku szpitalnym czy wieczorek muzyczny może byłby sposobem przyciągnięcia ludzi do szpitala?
Jest to całkiem realne pod warunkiem, że szpital będzie normalnie funkcjonował. Ale pomysł rzeczywiście jest trafiony. Aż się prosi, by wystąpić, zaprosić jakiegoś muzyka czy zespół. Występy mogłyby być cykliczne. Zabytkowy budynek, park wydają się sprzyjającym otoczeniem.
Dziękuję za rozmowę.