Gołkowice przełamały się w meczu na szczycie
PIŁKA NOŻNA – Klasa A, podokręg Rybnik
Gołkowice pokonały 2:1 Start Mszana. Rozgrywane w Mszanie spotkanie drużyn z miejsc drugiego i trzeciego nieco rozczarowało.
Goście chcieli przełamać wreszcie passę trzech meczów bez wygranej, ale zadanie nie było proste bo Mszana notuje najlepszy od wielu lat sezon. I to gospodarze lepiej weszli w ten mecz. Zdominowali środek pola, dłużej utrzymywali się przy piłce i... w 13. minucie stracili gola. Sędzia dopatrzył się faulu w polu karnym na zawodniku Gołkowic i wskazał na 11. metr. Była to mocno kontrowersyjna decyzja, która rozwścieczyła trenera Startu Mariana Piechaczka. Ten protestował tak ostro, że został wyrzucony przez arbitra na trybuny. Jedenastkę pewnie wykorzystał Marcin Pawłowski. Strata bramki nie podłamała gospodarzy i to oni w dalszym ciągu przeważali. Ich starania przyniosły efekt w 19. minucie. Start wykonywał rzut rożny, po którym piłkę do bramki wpakował Wojciech Telicha. Mszana w dalszym ciągu nacierała i... zapomniała o defensywie. W 29. minucie pozostawiony bez opieki Dawid Łaski sprytnym strzałem głową przelobował Adriana Henkla i Gołkowice ponownie prowadziły. Już na początku drugiej połowy podwyższyć mógł Pawłowski, który przegrał jednak pojedynek sam na sam z bramkarzem Mszany. Henkel wykazał się również sporym kunsztem blokując z bliska uderzenie Wojciecha Swobody. Najlepszą okazję zmarnował jednak Dawid Łaski, który w końcówce meczu wyszedł sam na sam z Henklem i zamiast wykończyć akcję samodzielnie, podawał do będącego na pozycji spalonej Tomasza Świerzyńskiego. – Ewidentnie brakuje nam Pawliczka, który takie sytuacje potrafi wykorzystywać. Przecież Mszana mogła strzelić jakąś bramkę i wtedy żałowalibyśmy tej okazji – mówił poirytowany Wiesław Herda. Start jednak nie stworzył już żadnego zagrożenia pod bramką Gołkowic w dodatku po czerwonej kartce dla swojego kapitana Rafała Nowaka (obejrzał w 85 minucie drugi żółty kartonik) kończył mecz w „10”. Jedyną dobrą sytuację w 75. minucie meczu zmarnował Artur Kuczka, który po prostopadłym podaniu swojego kolegi znalazł się sam na sam z bramkarzem Gołkowic, ale pokonać go nie zdołał.
– Przegraliśmy bo nie mieliśmy za sobą sędziów. Arbiter szukał karnego dla Gołkowic, żeby rywal dobrze wszedł w mecz. Wiedziałem, że tak będzie bo akurat ten sędzia nie pierwszy raz sędziuje przeciwko Mszanie – nie krył zdenerwowania Marian Piechaczek.
– Mszana piłkarko była lepsza od nas. To młodzi chłopcy, wybiegani. Grają praktycznie w tym samym składzie od kilku lat, mają dobrego trenera. Z drugiej strony nie stworzyli wielkiego zagrożenia pod naszą bramką. To my mieliśmy więcej sytuacji bramkowych – powiedział Wiesław Herda.
Gołkowice zdobyły cenne 3 punkty i zmniejszyły dystans do Mszany, ale mecz na szczycie rozczarował. Z taką grą jaką obie drużyny zaprezentowały w sobotę nie mają czego szukać w „okręgówce”.
Start Mszana – KS Gołkowice 1:2
Bramki: Telicha – Pawłowski (k.), Łaski
(art)