Na Odrze coraz smutniej
PIŁKA NOŻNA – III liga
Odra Wodzisław uległa na własnym stadionie 1:2 LZS Piotrówka. To 13 porażka Odry w sezonie.
W 18. minucie gospodarze pokazali jedną z trzech ciekawych akcji w tym meczu. Odra wyszła z kontratakiem, po którym Marek Walczak zagrał z prawej strony do Pawła Polaka, ten wymienił piłkę z Arturem Gaciem, który pięknym uderzeniem sprzed pola karnego wprost w okienko bramki gości wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Chwilę później Odra powinna prowadzić 2:0 a na listę strzelców ponownie mógł wpisać się zdobywca pierwszego gola. Goście stracili piłkę na własnej połowie, ta trafiła do Gacia, ale tym razem w sytuacji jeden na jeden nie zdołał on pokonać bramkarza gości, który obronił uderzenie z bliska. Po tej akcji praktycznie już do końca pierwszej części przewagę uzyskali goście, którzy prostopadłymi podaniami siali spore spustoszenie w formacji defensywnej Odry, choć nie bardzo potrafili zrobić z tej broni użytek. Do czasu jednak... bo w 38. minucie po nieudanej pułapce ofsajdowej kolejna prostopadła piłka trafiła pod nogi Dzikami Gwaze, który spokojnie minął Tomasza Bąkowskiego i wpakował piłkę do pustej bramki. W drugiej połowie przez wiele minut z boiska wiało nudą. Wydawało się, że Piotrówka jest zadowolona z remisu i bardziej niż na konstruowaniu sytuacji zaczepnych skupiła się na pilnowaniu własnych tyłów. Wystarczyło jednak chwilowe przyśpieszenie gry i Odra znalazła się w sporych opałach. Pierwsza próba najgroźniejszego w szeregach Piotrówki Idrissy Cisse zakończyła się fatalnym pudłem w bardzo dogodnej sytuacji. Tego ostrzeżenia gospodarze nie wzięli sobie najwyraźniej do serca i kolejna próba czarnoskórego napastnika gości była już skuteczna – do prostopadłej piłki Cisse ruszył niczym rakieta i mocny strzałem nie dał szans Bąkowskiemu. Dla czarnoskórego napastnika Piotrówki było to już 10 trafienie tej wiosny.
Strata bramki podziałała mobilizująco na gospodarzy, których ataki nabrały wreszcie wigoru. Stworzyli co prawda tylko jedną, ale za to wyśmienitą okazję do wyrównania. Wprowadzony na boisko w 78. minucie Mateusz Balcer dostał na 5. metrze piłkę, ograł defensora gości i kiedy wydawało się, że gol musi być formalnością uderzył nieczysto i bramkarz gości nie miał problemów z wyłapaniem ledwo toczącej się ku niemu piłki. Balcer mógł się zrehabilitować już w doliczonym czasie gry, kiedy zdecydował się na zaskakujące uderzenie z 25 metrów. Piłka minęła jednak spojenie słupka z poprzeczką. A wystarczyło żeby poszybowała pół metra w lewo i kibice oglądaliby bramkę sezonu na Bogumińskiej. Ostatecznie goście dowieźli prowadzenie do końca i zasłużenie wygrali mecz. - Po dwóch dobrych w naszym wykonaniu spotkaniach z BKS i Leśnicą ten mecz był w naszym wykonaniu trochę słabszy. Wiedzieliśmy, że prostopadłe podania na wysuniętego Cisse to najgroźniejsza broń Piotrówki. Niczym nas ta drużyna więc nie zaskoczyła, wiedzieliśmy że tak będzie grała. A mimo to nie potrafiliśmy temu zaradzić i dlatego ta przegrana jest tak bolesna – mówił po meczu Grzegorz Jakosz, grający trener Odry.
(art)