Mama i teściowa dopingowały Pawła
W sobotę z Radlina po raz czwarty wyruszył Śląski Maraton Rowerowy. Uczestniczyło w nim 113 zawodników
Impreza przyciągnęła rowerzystów z 11 województw. Najdalej do Radlina mieli reprezentanci Świnoujścia i Białegostoku. Niektórych dopingowali członkowie rodzin lub przyjaciele. Najliczniejszą grupę wsparcia miał Paweł Wójtowicz z Tychów. – Jest ze mną żona, jej siostra, moja mama, teściowa i ukochana córka Paulinka – wyliczał zawodnik. Żona Halina przygotowała nawet specjalny transparent. – Taki doping uskrzydla, ale myślę, że przyda się jeszcze bardziej podczas pierwszych kryzysów – dodał uczestnik.
W Raciborzu trzeba szczególnie uważać
Pogoda sprzyjała rowerzystom. – Rok temu przekraczała 30 st. C, więc była niekorzystna. Zawodnicy zużyli 500 litrów wody. Tym razem jazda powinna być przyjemna – podkreślał komandor rajdu, Andrzej Włodarczyk z klubu Sokół Radlin. – Najtrudniejszym etapem maratonu jest Racibórz, bo uczestnicy jadą przez miasto przy pełnym ruchu ulicznym. Muszą bardzo uważać – dodaje.
Kryzysy trzeba skutecznie zwalczać
Zmagania rozgrywały się na czterech dystansach. Podstawę stanowił maraton o długości 150 km i 8–godzinnym limicie czasowym. Trasa biegła z Radlina przez Racibórz, Głubczyce, Bierawę, Kuźnię Raciborską, Rudy, Rydułtowy i ponownie Radlin. Kto chciał ukończyć super maraton, musiał pokonać ją dwukrotnie, czyli przejechać 300 hm w ciągu maksymalnie 16 godzin. Gigamaraton to trzykrotność trasy, czyli 450 km w 24-godzinnym limicie, a bicie rekordu Sokoła wymagało pokonania 600 km w nie więcej niż dobę. – Największą trudnością jest sama liczba kilometrów. Zawodnicy zaczynają odczuwać ogólne osłabienie organizmu, co wpływa na ich psychikę i powoduje kryzysy, które trzeba zwalczać. I motywacja znów wraca. Kolarze to twarda grupa – zapewnia Andrzej Likos z klubu Sokół Radlin.
Rekord Sokoła
czyli 600 km przejechali Stanisław Ruchlicki (21 h, 12 min), Adam Wojciechowski (21 h, 14 min), Bartłomiej Ogiela (23 h, 28 min) i Jakub Gierlik (23 h, 39 min).