Donosem w radnego czyli zemsta za szkołę
Radni Izabela Kalinowska i Rafał Połednik zostali niesłusznie podejrzani o złamanie prawa
WODZISŁAW Radni Rafał Połednik i Izabela Kalinowska musieli się tłumaczyć z zarzutu o łamaniu ustawy o samorządzie gminnym polegającym na prowadzeniu działalności gospodarczej na mieniu miasta. Ktoś napisał do wojewody, że wymienieni rajcy są członkami zarządu Stowarzyszenia Nasz Wodzisław, które użycza mienie gminne w celu organizacji jarmarku staroci. Zgodnie z prawem radny ma zakaz łączenia swojego mandatu z prowadzeniem działalności na mieniu gminy, w której ten mandat uzyskał. Zarzut byłby grubego kalibru, gdyby był prawdziwy. Wojewoda polecił komisji prawa i porządku publicznego Rady Miasta Wodzisławia zbadać temat. Izabela Kalinowska i Rafał Połednik wyjaśnili na piśmie, że nie są członkami zarządu stowarzyszenia. Radna Kalinowska była sekretarzem, ale aby nie łamać zakazu złożyła w terminie rezygnację. Rafał Połednik wyjaśnił, że odkąd jest radnym nie jest w zarządzie stowarzyszenia. Temat wypłynął 28 sierpnia na sesji. Przewodniczący rady Jan Grabowiecki przeczytał pismo wojewody wzywające do wyjaśnienia sprawy. Janusz Wyleżych, radny powiedział, że zawiadomienie wojewody nosi znamiona pomówienia. Przecież wystarczyło sprawdzić w KRS, w radzie miasta czy rzeczywiście Rafał Połednik i Izabela Kalinowska byli w zarządzie stowarzyszenia podczas sprawowania mandatu radnego. Te informacje są jawne i powoliłyby wyjaśnić wątpliwości autorowi zawiadomienia bez potrzeby angażowania wojewody. Wyleżych zwrócił się do przewodniczącego o wysłanie pisma do wojewody, aby przekazał dokumenty dostarczone mu przez mieszkańca. – Mamy prawo wiedzieć, kto podpisał się pod owymi dowodami, o których pisze wojewoda – mówi Janusz Wyleżych.
– Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia w oświacie domyślam się kto za tym stoi i jaki miał cel. Natomiast nie mogę tego powiedzieć wprost, bo nie wiem, ani nie widziałam pisma wojewody. Mam niesmak – komentuje Izabela Kalinowska. Radna od początku popierała likwidację Szkoły Podstawowej nr 28.
– Jest to przykre, że próbuje się poprzez nasze osoby, członków stowarzyszenia, które jest organizatorem jarmarku od czterech lat, cyklicznie odbywającego się co miesiąc zniszczyć taką imprezę. Obawiam się, że podobnych sytuacji musimy się spodziewać więcej, że rozpoczęła się walka polityczna z pominięciem dobra ogólnego, społecznego, które jest istotne dla miasta – komentuje Rafał Połednik.
Rafał Połednik i Izabela Kalinowska nie sądzą, aby udało się dojść, kto zawiadomił wojewodę.
(tora)