Niewidomi śledzą perypetie Waldka Kiepskiego
Marek Kotula, młody wodzisławianin zajmuje się audiodeskrypcją, czyli tworzeniem tekstów umożliwiających osobom niewidomym odbiór filmów czy spektakli. Twórca miał na warsztacie takie tytuły jak „Świat według Kiepskich”, „Kryminalne zagadki Las Vegas”, „Miś” czy „Rękopis znaleziony w Saragossie”.
Marek Kotula, 34 l. absolwent Kulturoznawstwa na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Animator kultury, audiodeskryptor. Prowadził „Kino z klasą” - autorski program edukacji filmowej dla dzieci i młodzieży. Zajmował się także organizacją i realizacją pierwszych na Dolnym Śląsku projekcji kinowych, warsztatów filmowych oraz spektaklu teatralnego z wykorzystaniem techniki audiodeskrypcji umożliwiającej odbiór przekazu osobom niewidomym i słabowidzącym. Był również koordynatorem projektów „Otwórzmy kina” i „Wykluczeni z kultury” związanych z popularyzacją audiodeskrypcji. Na co dzień prowadzi „kino objazdowe”, zajęcia w ramach edukacji filmowej pod hasłem „Szkolne Kinovizje” oraz tworzy audiodeskrypcję do produkcji audiowizualnych. Mieszka we Wrocławiu. W Wodzisławiu bywa rzadko.
WODZISŁAW, WROCŁAW Audiodeskrypcją Marek Kotula, absolwent kulturoznawstwa na Uniwersytecie Śląskim, zajął się stosunkowo niedawno - w 2011 roku. I trochę przez przypadek.
Zaproszenie z Białegostoku
Pracował w ośrodku kultury we Wrocławiu. Do placówki trafiła propozycja wysłania kogoś z personelu do Białegostoku na warsztaty organizowane przez tamtejszą Fundację Audiodeskrypcja. Na tym polu jest czołową organizacją w kraju. Wyznaczyła i opisała standardy audiodeskrypcji, zarazem propaguje ją w Polsce. - Przedstawiłem tę propozycję pani dyrektor i doszliśmy do wniosku, że to może złapać, bo czegoś takiego nie ma, a ponadto zajmowaliśmy się środowiskami wykluczonymi w ramach projektu Integracja. Pomyśleliśmy, że warto to połączyć i spróbować przyciągnąć do nas taką publiczność. Tak to się zaczęło - wspomina wodzisławianin. Po kursie w Białymstoku Marek Kotula wraz z współpracownikami z Wrocławia zaczął wdrażać audiodeskrypcję w centrum kultury.
Ślesicki na początek
Pierwszym filmem wziętym na warsztat był dramat obyczajowy Macieja Ślesickiego „3 minuty. 21.37”. - Był to pierwszy tego typu pokaz na Dolnym Śląsku. Najtrudniej było nam przekonać widzących do uczestniczenia w seansach wspólnie z niewidomymi. Nie chcieliśmy bowiem robić enklaw dla niewidomych - wspomina wodzisławianin. Do realizacji seansu niezbędny był sprzęt do tłumaczeń symultanicznych - mikrofon w reżyserce i słuchawki dla odbiorców. Niewidomi śledzili film słuchając tekstu czytanego przez audiodeskryptora. Nie przeszkadzali tym samym pozostałym widzom w oglądaniu. Od emisji filmu Ślesickiego osrodek regularnie wprowadzał następne tytuły dostosowane do niewidomych. - Pomysł spotkał się z niespodziewanym przyjęciem. Do Wrocławia zaczęły zjeżdżać osoby z miejscowości oddalonych nawet kilkadziesiąt kilometrów od Wrocławia. To było dość niespodziewane i uświadomiło nam konieczność wprowadzania tego typu zmian - opowiada Marek Kotula. Poza seansami Marek Kotula ze współpracownikami organizował konferencje popularyzujące audiodeskrypcję, spotkania z twórcami, warsztaty tworzenia animacji dla dzieci widzących i niewidomych, spektakle.
Seriale, programy, filmy
Od ponad roku Marek Kotula działa na własną rękę. Założył firmę Kinovizja. Tworzy skrypty audiodeskrypcji dla programów telewizyjnych, filmów czy seriali. Teksty ściśle współgrają z dialogami, muzyką, dźwiękami filmu. - Pisząc muszę być precyzyjny. Osoba niewidoma odbiera film na swój sposób. Bardzo łatwo można wprowadzić chaos do tego odbioru. Szalenie ważny jest też dobór słów, np. szpada to nie jest to samo co rapier, a muł to nie jest wół. Przy pobieżnym oglądaniu takie szczegóły mogą ujść uwadze osobie widzącej, ale dla niewidomej to już będzie znaczna różnica - mówi wodzisławianin. Dlatego też teksty konsultuje z Barbarą Szymańską, niewidomą współzałożycielką Fundacji Audiodeskrypcja. Otrzymuje od niej uwagi i sugestie, na które sam nigdy by nie wpadł. – Przyłapuję się na tym, że słowa, których używam i uważam za proste są niezrozumiałe, czy wręcz abstrakcyjne dla osób niewidomych - mówi wodzisławianin.
Mimo krótkiego stażu zawodowego dorobek wodzisławianina jest całkiem spory. Opracował blisko 150 odcinków serialu „Świat według Kiepskich”, odcinki seriali „Kryminalne zagadki Las Vegas”, „997”, „Dyżur” czy sztandarowe dzieła polskiej kinematografii jak „Rękopis znaleziony w Saragossie”, „Miś”, „Amator”. Jednym z ostatnich ważnych dla wodzisławianina przedsięwzięć był cykl 14 filmów dla dorosłych dla Fundacji Se-ma-for.
Praca dla telewizji jest znacznie szybsza, niż opracowanie filmu. I mniej skomplikowana. W serialach dominują dialogi, więc przestrzeni do zapełnienia między nimi jest niewiele. - Na przygotowanie 22 - 25-minutowego odcinka serialu „Świat według Kiepskich” potrzebuję około trzech godzin. Pracę nad filmem liczę w dniach - mówi wodzisławianin.
Liczy, że audiodeskrypcja stanie się powszechniejsza i popularniejsza. Na razie traktowana jest przez telewizje czy przemysł kinowy jako margines. A szkoda.
Tomasz Raudner
Jak i kiedy oglądać?
Do sprawdzenia, czy dana audycja jest z audiodeskrypcją, zwykle służy przycisk AD na pilocie telewizora czy dekodera. Ale wersja dla niewidomych może być również dostępna przy opcjach audio czy wyboru języka.
Skrypty przygotowane do odsłuchu przez niewidomych opisują miejsca i przebieg akcji, zachowania aktorów, ich kostiumy i inne elementy pojawiające się na ekranie pomiędzy dialogami. - Umożliwia to osobom niewidzącym i niedowidzącym uczestnictwo w projekcji filmowej - mówi Marek Kotula. W przypadku filmów bardzo ważne jest aby tekst audiodeskrypcji w miarę możliwości oddawał intencje reżysera czy zabiegi operatora. - Trzeba przy tym unikać typowo branżowych zwrotów jak np. najazd kamery, czy panorama. Jestem również zwolennikiem unikania przekazywania w skryptach interpretacji, emocji, własnych odczuć. Wiem, że w tej kwestii są dwie szkoły - druga zakłada, aby autor audiodeskrypcji przekazywał zarazem swoje interpretacje.