Libacja na komisariacie. Jest wyrok dla policjanta
Na osiem miesięcy pozbawienia wolności Sąd Rejonowy w Wodzisławiu skazał Mirosława D., byłego już policjanta z komisariatu w Rydułtowach. Sąd uznał, że policjant pił w komisariacie a potem kompletnie pijany wyjechał na drogę.
Sprawa dotyczy zdarzenia z grudnia 2010 roku. Pijanego funkcjonariusza w toyocie corolli zauważył kierowca poruszający się za nim ul. Mariacką w Radlinie. Mirosław D. wracał z komisariatu w Rydułtowach do domu w Marklowicach. Było około godz. 22.00. Gdy na miejscu pojawili się policjanci obaj mężczyźni stali przy markecie Intermarche. Mirosław D. ledwo trzymał się na nogach. Kiedy dmuchnął w alkomat okazało się, że w wydychanym powietrzu ma 3,2 promila alkoholu. Policjantom powiedział, że wypił tylko sto gram wódki. Później zmienił wersję i utrzymywał, że na parkingu w samochodzie spożył pół litra wódki.
RYDUŁTOWY 19 września Sąd Rejonowy w Wodzisławiu wydał wyrok. Ustalenie tego, co rzeczywiście wydarzyło się w nocy 23 grudnia 2010 roku zajęło ponad dwa lata. Mirosław D. korzystał z pomocy aż dwóch obrońców. W sprawie powołano dwóch biegłych którzy mozolnie obliczali, czy w chwilę po spożyciu pół litra wódki, przy wadze Mirosława D. można mieć ponad trzy promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Opinie biegłych różniły się, dlatego zarządzano ich konfrontację. Wersja oskarżonego legła w gruzach. Tego dnia policjant planowo kończył służbę o 22.00. Wiadomo, że wyszedł z komisariatu nieco wcześniej. Do zatrzymania doszło kilka minut przed 22.00. Jeśli Mirosław D. rzeczywiście wypiłby wódkę na parkingu, alkohol nie zdążyłby się wchłonąć i osiągnąć w organizmie poziomu przekraczającego trzy promile.
Slalom na ulicy
Sąd nie dał wiary wyjaśnieniom Mirosława D. zauważając, że jako policjant znał doskonale procedury postępowania z pijanymi kierowcami i starał się za wszelką cenę uniknąć odpowiedzialności karnej. – Logicznym jest, że gdyby pan rzeczywiście pił na parkingu, mógłby pan wskazać choćby butelkę w samochodzie, która mogłaby uwiarygodnić pana wersję – mówiła sędzia Edyta Pachla uzasadniając wyrok. – Sąd oparł się między innymi na zeznaniach świadków, którzy na pana nieszczęście jechali za panem. Świadek zeznał, że jeździł pan od krawężnika do krawężnika, włączał pan kierunkowskaz w lewo a skręcał pan w prawo co wskazuje na stan upojenia alkoholowego – uzasadniała wyrok sędzia Edyta Pachla.
Uciekł przed zmianą służby
Sąd przyznał, że biegłym nie udało się wskazać godziny, o której Mirosław D. rzeczywiście zaczął spożywać alkohol, ale jest niemal pewne, że zaczął pić już na terenie komisariatu w Rydułtowach. – Pana wcześniejsze wyjście z pracy było zdaniem sądu spowodowane obawą przed przełożonymi, którzy poznaliby, że jest pan pod znacznym wpływem alkoholu. Kolejna zmiana miała się zacząć o 22.00 dlatego szybciej opuścił pan miejsce pracy – tłumaczyła sędzia. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, Mirosław D. miał spożywać alkohol z dwoma innymi policjantami opijając ślub jednego z nich. Po imprezie wsiedli w samochody i pojechali do domów. Wpadł tylko Mirosław D.
Wyrok w zawiasach
Sąd skazał Mirosława D. na karę ośmiu miesięcy pozbawienia wolności, warunkowo zawieszając jej wykonanie na okres trzech lat. Mirosław D. ma również zapłacić grzywnę w wysokości dwóch tysięcy złotych. Były już policjant usłyszał również trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych, sąd jednak zaliczył mu okres w którym miał zatrzymane prawo jazdy. – Jako policjant powinien pan świecić przykładem – zauważyła sędzia Edyta Pachla. Wyrok nie jest prawomocny a Mirosławowi D. przysługuje prawo do apelacji.
Adrian Czarnota