Atrakcje turystyczne - jak i czym zadziwić „wycieczkowców obcych”
Z kart „Echa Odry” – część 6
Sierpień miesiącem urlopów. „Echo Odry” z nieskrywaną dumą donosi: „Temi dniami było grono jakichś studentów w naszem mieście, no i wyrażali się dosyć pochlebnie o mieście: widać kulturę na każdym kroku i kino jest. Akcent ich zdradzał kresy wschodnie.”
Co mogło zainteresować turystów w Wodzisławiu w 1925 roku? Gdzie mogli zatrzymać się na noc, co zjeść? Musimy zdawać sobie sprawę, że osiemdziesiąt osiem lat temu podróżnicy mieli nieco inne priorytety niż obecnie. Turystyce oddawali się głównie ludzie młodzi, w większości właśnie studenci. Ci zaś nie potrzebowali ani specjalnych pokoi noclegowych (spali często na przysłowiowej kopce siana pod gołym niebem), ani wykwintnego jedzenia. Raczej nie wozili ze sobą kosztownych rzeczy, mało kto miał aparat fotograficzny, nie kupowali pamiątek (wyjątkiem były jedynie karty pocztowe z widokami odwiedzanych miejscowości) liczyło się samo zdobywanie wrażeń i doświadczeń. Drugą kategorią podróżników byli harcerze, którzy do szczęścia potrzebowali jeszcze mniej – ładnej pogody i jakiegoś pola, gdzie można rozbić namioty. Piękne, dawne czasy...
Czym przyciągał Wodzisław?
Tak więc, co oferuje Wodzisław – punkt na mapie pomiędzy Sanktuarium w Pszowie, a Uzdrowiskiem w Jastrzębiu? Czy ma coś szczególnego? Ano ma: Basztę! Właśnie w 1925 roku zostaje ona odbudowana i uroczyście oddana do użytku, co ogłasza stosowna reklama (na całą stronę – rzecz w „Echu Odry” niebywała!): treść poniżej
Wodzisław
- Województwo Śląskie, powiat Rybnicki.
- Na kresach zachodnich Rzeczypospolitej Polski, położony na granicach Niemiec i Czech.
- Miejscowość klimatyczna i romantyczna
- Otwarcie Rycerskiej Ruiny Zamkowej‚GRODZISKO’
- Z dniem 31 maja 1925 r. (święta Zielone) otwarte zostanie codziennie po przerwie 12–latach nowo urządzone i odnowione miejsce wycieczkowe jako zabytek historyczny. Każdą niedzielę i święto KONCERT oraz przez tydzień otwarte. Dla wycieczkowców wspaniałe miejsce i wygodne, powietrze najzdrowsze w Woj. Śląskiem (dowód zakład leczniczy w miejscu). Dla Tow. Tatrzańskich wygodna wycieczka. – Dworzec 5 minut od miejsca. – Dostęp piechotą i powozem. – W pobliżu kąpiel Jastrzębie, (...) widok na Racibórz. Widok na zagłębie karwińsko–ostrawskie. Połączenie kolejowe dogodne. Samochód do użytku. – Okolica jest pagórkowata i romantyczna, to też poleca się miłośnikom turystyki na odwiedzenie Wodzisławia i okolicy. Noclegi zapewnione, większe za zamówieniem. Hotele i Kino w miejscu. – Dalsze wycieczki prosimy zgłaszać.
- Bufet na miejscu „GRODZISKA”.
- O zwiedzenie upraszają właściciele:
Jan Kowol członek Tow. Tatrzańskiego
Stefan Krzystek prezes Koła Tatrzańskiego”
Reklamował swój biznes
I stała się jasność – redaktor „Echa Odry” i współwłaściciel Baszty to ta sama osoba! Nic zatem dziwnego, że w każdym numerze tygodnika obrotny człowiek–instytucja, czyli pan Krzystek reklamował swoją „Ruinę Zamkową”, a Towarzystwo Tatrzańskie (przedwojenna nazwa PTTK) liczyło zyski. Zaczęło się to iście błyskawicznie, bo jeszcze w poprzednim numerze „Echa” czytamy: „Od kilku dni (!) wydzierżawili dwaj tut. kupcy Krzystek Stefan i Kowol Jan z Wodzisławia wieżę (ruinę) zamku na Grodzisku obok Zakładu leczniczego w Wodzisławiu, gdzie obaj odrestaurowują wieżę i przebudowują pawilon obok wieży do użytku publiczności z miejsca i okolicy. (...) Dzierżawcy zamierzają już w Zielone Święta otworzyć owe miejsce wycieczkowe z pagórkiem w lesie i wieżą. Na miejscu będzie można otrzymać wszelkie orzeźwiające napoje oraz piwo i przekąski pierwszorzędne. Wieża jest własnością gwarectwa rybnickiego, jednak groziło jej zawalenie, przeto dzierżawcy uchronią stary zabytek historyczny w okolicy...”
Znowu wypada westchnąć: gdzie te piękne czasy, gdy dwóch rzutkich przedsiębiorców w ciągu kilku zaledwie tygodni było w stanie wykupić i wyremontować zrujnowaną wieżę?...
Handel w Baszcie
Zdjęcia z tamtych czasów pokazują tłumy uśmiechniętych turystów, którzy pozują pod Basztą stojąc, lub wygodnie siedząc na krzesłach. W nieistniejącej już dzisiaj dobudówce pod wieżą kwitł handel. Nic, tylko zacierać ręce.
„...W pierwsze święto (Zielonych Świątek – K.K.) wyszło na wieżę 338 osób; w wieży znajduje się księga pamiątkowa, do której wpisuje się każdy uczestnik. Między wpisanymi zauważyć można było gości z Gliwic, Katowic, Rybnika, itd.
Wieża jest jeszcze silną, tak, że pewien budowniczy obliczył jej trwałość na 200 lat. Kto raz zawita do Wodzisławia, pozostanie stałym gościem miejsca wycieczkowego. Kolej na miejscu, oraz wszelkie udogodnienia. Każdą niedzielę i święta koncert.”
Ludzie dopełnili dzieła
Epilog działalności Grodziska okazał się jednak smutny: w połowie lat 30., z nieznanych przyczyn restauracja została zamknięta. Wkrótce nadeszła wojna, która za nic miała wszelkie romantyczne sentymenty. Reszty zniszczenia dokonała przyroda i ... sami mieszkańcy, którzy w trudnych powojennych czasach rozkradli dosłownie wszystko, co się dało unieść. Przewidziana na 200 lat trwałość obiektu również okazało się sprawą mocno dyskusyjną.
Problem Baszty pozostał przez wiele lat nierozwiązany i dopiero w ostatnich czasach doszło do częściowego remontu wieży. A w 1925 roku wystarczyło zaledwie kilka tygodni...
Kinga Kłosińska,
fot. Muzeum w Wodzisławiu