Marketing i zarządzanie, czyli miasto me widzę ogromne...
Z kart „Echa Odry” – część 7
W połowie lat dwudziestych Wodzisław powoli wychodzi z marazmu długiej niewoli. Do głosu dochodzą sprawy dotychczas ignorowane, bądź w ogóle przemilczane. Przede wszystkim nazwa miasta. Już nie Loslau, ale jak? Wbrew pozorom sprawa ta nie jest taka prosta do ustalenia!
Wodzisław koło Rybnika
„...Z dniem 20 maja b. r. Inspektorat zmienił dotychczasowe nazwy urzędów pocztowych Miasteczko Śląskie i Wodzisław Śląski, pierwszego na Miasteczko koło Tarnowskich Gór, a drugiego na Wodzisław koło Rybnika. (...) Czy jednak zmiana ta jest dobra? Dlaczego zamiast upraszczać nazwy komplikuje się je? (...) Możeby tak znów zmienić nazwę Wodzisław koło Skrzyszowa lub Rybnik koło Wodzisławia? Doprawdy dziwaczne. Przecież Wodzisław Śląski był dostateczny...” – ubolewa redakcja i przytacza w związku z tą zmianą anegdotkę: „...Było to na ulicy. Pewna dziewczynka niesie list na pocztę bez adresu i zapytuje urzędnika przy okienku, jak napisać do Wodzisławia adres. Urzędnik, uśmiechnąwszy się, grzecznie odpowiada: Obecnie Wodzisław koło Rybnika. Dziewczynka nie wierzy i pado: Jo nie chca do Rybnika, jeno do Wodzisławia i gdy urzędnik jej tłumaczy, że nazwa Wodzisław koło Rybnika ma być napisane, napisała – Wodzisław kołocz z Rybnika. – Piekarze, miejcie się na baczności, bo kołocze z Rybnika będą...”
Również urzędnicy poczuli się urażeni zmianą nazwy miasta i postanowili działać: „...Tut. Magistrat uchwalił wysłać protest do kompetentnych czynników w sprawie zmiany nazwy miejscowości Wodzisław koło Rybnika przez pocztę. Nazwę pierwotną Wodzisław Śląski stanowczo żądamy. Rybników jest więcej(Wodzisławiów też!), a jeżeliby Rybnik otrzymał nazwę koło Wodzisławia, to ciekawi bylibyśmy, czyby Rybnik nie zaprotestował stanowczo przeciw takiej zmianie. Dlatego i my obstajemy stanowczo przy tem, by nam zachowano pierwotną nazwę, t. j. Wodzisław śląski (z małej litery?..). Województwo śląskie jest jedyne w Polsce, dlatego też Wodzisław Śląski jest na miejscu.”
Nazwa doby PRL
Protest jednak nie zdał się na nic. Jeszcze w numerze 13 „Echa...” czytamy: „...Oj, panowie nasza nazwa Wodzisław Śląski jest na miejscu i my Ślązacy nie wstydzimy się Wodzisławia Śląskiego, a wy koło koło i jeszcze raz koło wstydzicie się naprawić to, coście zepsuli”, ale i tak do wybuchu II wojny światowej pozostała w użyciu kontrowersyjna nazwa – Wodzisław koło Rybnika. Do koncepcji Wodzisławia Śląskiego powrócono dopiero w czasach PRLu...
Koło Rybnika, czy też nie, miasto rozwija się i rozbudowuje. Co prawda i tak pozostaje jednym z najmniejszych i najbiedniejszych śląskich miast, jednak mieszkańcy cieszą się i z drobnych zwycięstw: „...W naszem mieście odrestaurowują wieżę kościoła ewang(elickiego), która była już bardzo zniszczona...”, a w tym samym numerze „Pan Turczyk, skład obuwia w rynku, dobudował na swym domie o jedno piętro wyżej tak, że upiększył przez to budynek oraz i rynek..” Jednak od razu, żeby nie było za różowo „Jest jeszcze dużo domów, których właściciele potrzebują dobudowy, lecz brak gotówki i położenie obecne zmusza ich do zaniechania tegoż.”
Ruch w kościołach
Dużo dzieje się i w kościele parafialnym: „...Za staraniem naszego ks. dziekana Sznalkego oraz Komitetu dzwonowego zakupiono dwa nowe dzwony...” oraz w szkolnictwie: „Tut. Magistrat przystępuje do reparatury szkoły, którą po zarządzie niem. przejęliśmy w stanie zupełnie złym. z pomocą przyszedł również Wydział Ośw. Publ. ze stypendją 5000 zł. o resztę musi postarać się Magistrat z Radą miejską. Dach szkoły zostanie całkiem odnowiony oraz najpotrzebniejsze reparatury. W przyszłości zamierza Magistrat z Radą miejską zwrócić się do miarodajnych czynników o wybudowanie nowej szkoły.” (ta szkoła – obecnie Liceum nr.1 została faktycznie zbudowana w latach 30–tych).
Niestety, zdarzają się i momenty dla miasta przykre, na przykład na początku sierpnia 1925 roku: „W poniedziałek nasze miasto od niepamiętnych czasów doznało powodzi, pomimo, że niema rzeki tylko potok. Łąki pod miastem wyglądały jak jezioro, po ulicach woda płynęła niby rzeczka, z górnej części rynku płynęła woda, nie mogąc wlać się w kanał. Most nad potokiem do Grodziska był zerwany i oddalony. Przez huragan jaki tutaj panował zerwano drut elektr., przez co został zabity koń. Drzewa owocowe i inne zniszczone. Szkoda wielka. Obok fabryki tytoniu stawy przerwały i zalały dwa budynki tak, że mieszkańcy musieli się wyprowadzić z pomieszkań. Czas najwyższy, ażeby Sejm raz nareszcie dopomógł sprawie budowlanej dla biednych, a nie – posłowie, wybrańcy ludu, stawiali sobie wille. Rozbudowa miasta naszego jest tak konieczna, że woła wprost o pomstę do nieba.” – kończy grzmiącym tonem redakcja.
Kanalizacja zdrowia doda
Na szczęście, miesiąc później w naszym czasopiśmie pojawia się już nieco więcej optymizmu: „Tut. Magistrat i Rada miejska uchwaliła przeprowadzić kanalizację w mieście na razie od ul. Dr. Styczyńskiego przez Rynek do ul. Michalskiego na targowisko, oraz część ul. Wałowej. Kanalizacja ta jest potrzebna ze względów zdrowotnych. Niemcy, którzy się tak chełpili z ich porządkiem, pozostawili Polakom brudne ulice, obecnie wybrukowano część ulicy, urządzono plac ulicy Starowodzisławskiej, odrestaurowano starą szkołę, postawiono nowe ogrodzenie obok kościoła ewangelickiego i tak częściowo miasto przybrało inny wygląd, zaś spółka budowlana przystąpiła do budowy wielkiego domu mieszkalnego dla lokatorów.”
Niestety, dalszy rozwój Wodzisławia nie przebiegał już tak optymistycznie, jak zakładali włodarze. Różne były tego przyczyny – kryzys lat 30–tych, położenie na uboczu, nieudolne władze... A potem nadeszła wojna i rok 1945, kiedy to bomby zrównały z ziemią 80 proc. miasta. Zniszczone zostały kościoły, klasztor, pałac, szkoła, piękne kamieniczki na Rynku... Tylko część miasta została odbudowana we wcześniejszym kształcie, a okoliczne wzgórza pokryły się naroślą wielkiej płyty. Przez pewien czas miasto zyskało na znaczeniu, by później znowu je utracić. Może więc najlepsze dni Wodzisławia ciągle dopiero przed nami?
Kinga Kłosińska
Na zakończenie – świat handlu
Każdy periodyk to garść reklam oraz ogłoszenia. Również w „Echu Odry” znajdziemy kilka perełek sztuki kupieckiej:
„Skład porcelany i szkła i garnków glinianych (buncloków) Grzybek Fr. Dla gospodzkich tanie źródło na szklanki.”
„Prokop Wilh. dentysta – Kto chce mieć zdrowy żołądek i zęby, niech śpieszy do zakładu Prokopa na ul. Dworcową. Ceny przystępne.”
„Aha! Już wiem że do zaprawiania najlepszą Esencje octową – najlepszy Ocet winny – Lak butelkowy – Salicyl – Korki – Grzebiczki – Skórzycę – Rum – Koniak – Papier pergaminowy, oraz wszelkie inne artykuły otrzyma się po cenach bardzo tanich w drogerji W. Prokopa w Wodzisławiu.”
„Sprzedam kilka psiąt gdy będą 8 tygodni stare, z metryką pochodzenia. Ojciec: Bodo v. Peroer, matka: Ada v. Lermanutoff – li tylko w dobre ręce. Ojciec psiąt jest obecnie najlepszym psem w Województwie śląskim. – Nadmieniam, ze ojcowie psiąt otrzymali kilkakrotnie wysokie odznaczenia na wystawach psów.”
„Hotel Polski Rybnik Rynek, Wojew. śląskie. Telefon Nr. 14 – Pierwszorzędny jedyny hotel urządzony nowocześnie. Piwa likiery wina najprzedniejsze. Kto przybędzie do Rybnika, niech spocznie w polskim hotelu. Obsługa rzetelna. Właściciel Myśliwiec.”
Zachowane do dzisiaj zdjęcia ukazują nam wspaniale urządzone wystawy sklepowe. Czyjeś pracowite ręce wycinały zdjęcia i ilustracje z gazet, by następnie troskliwie ozdabiać nimi przedmioty na witrynach. Stawiały koszyczki z kwiatami i rośliny w doniczkach, puste butelki do alkoholach obok własnoręcznie namalowanych haseł, drapowały firanki, rozkładały pryzmy talerzy... Ludzie nie mieli pieniędzy, ograniczali się do najpodstawowszych zakupów, ale każdy chciał pomarzyć o lepszym życiu, dalekich podróżach, pięknych strojach i tak zbytkownych towarach jak nowy rower czy pralinki w błyszczącym pudełku. Przeciętny Wodzisławianin co tydzień czekał na nowy numer „Echa..”, by dostać substytut takiego właśnie życia: wiadomości zza granicy, powieść w odcinkach, okoliczne ciekawostki i reklamy usług, na które było go stać. Za 15 groszy mógł poczuć się mądrzejszy, bardziej oświecony, na czasie... Mógł brać udział w dyskusjach, mógł wyrabiać sobie zdanie na aktualne tematy. Mógł wreszcie napisać do redakcji i... miał szczęście, jeśli nie dostał potem niemiłej odpowiedzi! Jednym słowem jego potrzeby kulturalno–oświatowe zostawały całkowicie zaspokojone.
Opuśćmy już małe miasteczko gdzieś na obrzeżach Rzeczpospolitej. Uśpione i nieznające jeszcze swego przeznaczenia, patrzące ufnie w przyszłość. Nim spadną bomby, nim na rynku powstaną groby, nim przejadą po nim czołgi i przeczłapią buty kolejnych wojsk. Niech na razie celebruje swoja wolność, swoją polskość i religijność. Póki historia śpi. Póki świeci letnie słońce...