Śmieci nie trafiają tam, gdzie powinny
Śmieciowy klincz w Wodzisławiu i Radlinie. Sprawa jest poważna, bo wiąże się z łamaniem przepisów dotyczących gospodarki odpadami.
WODZISŁAW, RADLIN Nasze województwo podzielone jest na regiony śmieciowe, w ramach których odbywa się gospodarka odpadami. Oznacza to, że śmieci nie mogą być wywożone poza dany region. To nie wszystko. Zmieszane odpady komunalne, odpady zielone oraz pozostałości z sortowania odpadów, muszą trafiać do bardzo precyzyjnie wskazanych w wojewódzkich planach miejsc, czyli tak zwanych Regionalnych Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych.
Obowiązek do Knurowa
Powiat wodzisławski w całości należy do trzeciego regionu śmieciowego. W tym regionie jest tylko jedna taka instalacja regionalna. Mieści się ona w Knurowie. Firmy, które wygrały przetargi śmieciowe, chcąc nie chcąc, mają obowiązek wozić odpady właśnie tam. Problem w tym, że nie wszystkie respektują ten wymóg, narażając miasta i gminy na duże kłopoty.
Z taką sytuacją mamy do czynienia w Wodzisławiu i Radlinie, gdzie za wywóz smieci odpowiada konsorcjum firm Eko i Transgór. - Ze sprawozdań, które przedstawia nam konsorcjum wynika, że odpady trafiają do instalacji zastępczej w Rybniku, oddalonej od Radlina o 5 km, a nie tak jak Knurów, o około 40 km - przyznaje wiceburmistrz Radlina, Zbigniew Podleśny. To samo dzieje się ze śmieciami z Wodzisławia. Barbara Chrobok, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Wodzisławiu wyjaśnia, że konsorcjum, podobnie jak inne firmy komunalne, uważa instalację w Knurowie za mało wydajną. - W związku z tym odwożą odpady do instalacji zastępczych. Instalacje zastępcze są wskazane w Planie Gospodarki Odpadami i zapewniają prawidłową gospodarkę odpadami - informuje Chrobok.
Tymczasem z przepisów wynika, że odpady mogłyby trafić do instalacji zastępcznej w Rybniku tylko wtedy, gdyby instalacja regionalna w Knurowie odmówiła przyjęcia śmieci. A tak nie jest. - My wręcz zachęcamy do przywożenia do nas odpadów. Mamy moce przerobowe i dajemy firmom zielone światło - usłyszeliśmy od szefostwa instalacji w Knurowie.
Nieprawidłowości i zamęt
Wodzisław i Radlin wszczęły już postępowania administracyjne w stosunku do konsorcjum. Za pierwszy ujawniony przypadek przewożenia śmieci gdzie indziej, niż do instalacji regionalnej, grozi kara w wysokości od 500 do 2 000 zł. Mimo że miasta zdają sobie sprawę z tego, że umowy śmieciowe nie są prawidłowo realizowane, nie zrywają ich, narażając się na kary finansowe lub dyscyplinarne, jakie mogą wyciągnać wobec nich instytucje kontrolne. - Kontrolę przestrzegania i stosowania przepisów ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach sprawuje wójt, burmistrz lub prezydent miasta - przypomina Witold Trólka z biura prasowego Marszałka Województwa Śląskiego. Miasta szukają jednak wszelkich sposób, by się zabezpieczyć przed przykrymi konsekwencjami. Na przykład Radlin płaci konsorcjum tylko część pieniędzy za usługę.
- Stanęliśmy przed dylematem. Możemy pospieszyć się, zerwać umowę i ogłosić nowy przetarg. Ale to może doprowadzić do chaosu i odbije się rykoszetem na mieszkańcach, a tego chcemy uniknąć. Poza tym nie mamy pewności, czy ten kto wygra, będzie woził śmieci do Knurowa. Na tyle, na ile to możliwe, zachowujemy spokój - podkreśla Podleśny. Dodaje, że najlepsze rozwiązanie, to umożliwienie przez samorząd województwa wożenie śmieci również do instalacji w Rybniku. - To by spełniało zasadę bliskości, ekonomii i ekologii. Czekamy na jasny sygnał w tej sprawie. Albo będzie taka możliwość albo nie i wtedy dowiemy się, na czym stoimy - zaznacza.
Z kolei Wodzisław reguluje normalnie należności za faktury wystawiane przez firmę. - Stoimy na stanowisku, że usługa została wykonana. Inną kwestią jest to, czy została wykonana należycie - mówi rzecznik urzędu. Tutaj nie ma jasności w przepisach. Wodzisław wszczął postępowanie wyjaśniające i wystąpił o interpretację zarówno do Urzędu Marszałkowskiego, jak i do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska. W odpowiedzi WIOŚ zalecił skierowanie zapytania bezpośrednio do ministra ochrony środowiska. - Czekamy na interpretację przepisów - mówi rzecznik.
Kary za zwłokę
Jasne jest natomiast, że firma ma problemy z terminowym odbiorem śmieci. Z tego powodu Urząd Miasta Wodzisław naliczył jej już kilkadziesiąt tys. zł kar. Przy czym urzędnicy nie sięgają po ten środek od razu. Wpierw stosowane są upomnienia, prośby. Dopiero jeśli to zawodzi, urząd nalicza karę.
Magdalena Sołtys, Tomasz Raudner
O komentarz do sprawy poprosiliśmy Andrzeja Adamczyka, prezesa spółki Naprzód w Rydułtowach.
- Przewozimy wszystkie odpady do Regionalnej Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych w Knurowie. Oznacza to dla nas wyższe koszty, ale działamy w ten sposób, czy nam się to podoba czy nie, ponieważ to wynika z ustawy oraz ze specyfikacji wygranych przez nas przetargów. Jeżeli inni przewożą śmieci gdzie indziej, nie wiem gdzie, to w efekcie mają niższe koszty, a to znaczy, że nie jesteśmy traktowani równo. Nie na tym polega uczciwa konkurencja - uważa prezes Adamczyk i dodaje, że w jego opinii miasta powinny reagować na tego rodzaju łamanie zasad