Naprzód: zmiany śmieciowe konieczne. Miasto nieugięte
Grupa radnych zaproponowała niższe stawki za wywóz śmieci w Rydułtowach. Burmistrz ostrzegła, że może to doprowadzić do niewydolności finansowej systemu. Podobno odpadów jest tak dużo, że firma, która je odbiera, wspomina nawet o zerwaniu z miastem umowy.
RYDUŁTOWY Na sesji 24 października radni klubu Moje Miasto chcieli obniżenia stawek za wywóz śmieci. Zaproponowali, by mieszkańcy domów jednorodzinnych, którzy segregują odpady, płacili 8,50 zł za osobę (zamiast 10 zł), mieszkańcy bloków, którzy nie segregują 15 zł (zamiast 15,50 zł), a mieszkańcy bloków, którzy prowadzą segregację 7,50 zł (zamiast 8,50 zł). Na obniżki załapaliby się również przedsiębiorcy.
Radni z klubu uzasadniali, że po zakończonych postępowaniach przetargowych w wielu gminach, w tym w Pszowie i Wodzisławiu, obniżono stawki. – Z analiz, które przeprowadziliśmy wynika, że w Rydułtowach również można. Obecne są dużym obciążaniem dla budżetów domowych – podkreślił radny Marek Wystyrk i przedstawił kilka argumentów. – Przede wszystkim całościowa kwota wpłacana przez mieszkańców jest w tej chwili kwotą wyższą niż ta, którą miasto płaci firmie odbierającej odpady. Mało tego, zwrócili się do nas przedsiębiorcy, którzy są bardzo niezadowoleni z tego, że ich opłaty drastycznie wzrosły, mimo że śmieci produkują tyle, co wcześniej. Miejmy nadzieję, że te argumenty trafią do radnych. Jeśli nie, będzie nam niezmiernie przykro, bo zmiany są w interesie mieszkańców – mówił Wystyrk.
Widmo zerwania umowy?
Przed obniżeniem stawek ostrzegała burmistrz Kornelia Newy. Zwróciła uwagę na kilka aspektów. Po pierwsze, że z informacji przedstawionych przez firmę Naprzód, która wywozi śmieci wynika, że odpadów zmieszanych jest więcej, niż przewidywano, co może rodzić nieprzewidziane skutki. – Cały czas prowadzimy rozmowy. Firma zastanawia się, czy będzie mogła świadczyć dla nas usługę – podkreśliła burmistrz i dodała, że przedsiębiorstwo wspomniało już nawet o zerwaniu umowy i wypłacie miastu odszkodowaniu lub o zaprzestaniu wywozu i sądowym finale sprawy. – Sytuacja jest skomplikowana i grozi niewydolnością finansową – zaznaczyła burmistrz i zwróciła się do radnych, by nie głosowali za obniżeniem stawek.
Na styk
Po drugie burmistrz Newy przedstawiła szczegółowe dane dotyczące wpływów z tytułu opłat za śmieci, a także na co są one przeznaczane. – Z obliczeń wynika, że za pierwszy kwartał powinnyśmy otrzymać 700,4 tys. zł. Natomiast uzyskaliśmy kwotę znacznie niższą, bo 590 tys. zł. A jakie mamy wydatki? Firmie wykonującej usługę płacimy co miesiąc 150,9 tys. zł, a więc w tym roku musimy uiścić jeszcze 755,8 tys. zł – podkreśliła. Do tego dołożyła wynagrodzenia dla 4 urzędników (łącznie 104 tys. zł). Materiały, korespondencja i media to 19,5 tys. zł. Do tego dojdzie zakup kontenerów za 35 tys. zł. Mają one utworzyć punkt, gdzie będzie można wrzucać odpady wielkogabarytowe i gruz. – A więc w tym roku wydamy jeszcze 1,7 mln zł. W przyszłym roku wydatki będą jeszcze większe, bo musimy uruchomić komórkę windykacyjną. Planujemy też budowę Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych. Z wyliczeń wynika, że zostanie nam na to 627 tys. zł, a kosztorys opiewa na 800 tys. zł. Łącznie w 2014 r. możemy wydać 2,86 mln zł – zakończyła.
Ostatecznie za wprowadzeniem obniżonych stawek było 6 radnych, przeciwko 13. Zmian więc nie będzie.
(mas)
Andrzej Adamczyk, prezes rydułtowskiej spółki Naprzód przyznaje, że odpadów jest niestety więcej, niż wynikało z dołączonych do specyfikacji przetargowej prognozowanych danych. – Według prognoz, które ktoś przygotował na zlecenie gminy, miało być 4252 tony zmieszanych odpadów komunalnych na rok, czyli 354 na miesiąc. Tymczasem miesięcznie odbieramy w granicach 600 ton, więc mamy 100 proc. przekroczenia. A przecież wraz z początkiem sezonu, kiedy zaczyna się wyrzucanie popiołu, będziemy mieli tendencję zwyżkową – podkreśla prezes Naprzodu. Dodaje, że problem należy w jakiś sposób rozwiązać. – Musimy wspólnie z władzami gminy usiąść do stołu i porozmawiać. Jedno takie spotkanie już się odbyło, ale na razie nie przyniosło konkretnych ustaleń. Myślę, że liczba ton zgadzałaby się ze wstępnymi założeniami, gdyby wywozy odpadów obywały się raz w miesiącu, jak chociażby w Pszowie, który również obsługujemy – tłumaczy. Czy zatem – jeśli kwestia zbyt dużej liczby odpadów nie zmieni się – nad Rydułtowami wisi groźba zerwania umowy na ich wywóz przez spółkę? – To byłoby najprostsze, ale nie chcemy do tego doprowadzić. Należy znaleźć inne rozwiązanie – podkreśla prezes Adamczyk.