Czy gminie uda się wyegzekwować od kupców podwyższoną stawkę opłaty targowej?
Opłata targowa nie od stoiska, ale od metra zajmowanej powierzchni.
MSZANA – Choć raz przejdźcie się ze mną i sprawdźcie, jak podczas odpustu wygląda sprawa ściągalności opłat za miejsce do handlowania – mówiła podczas październikowej sesji rady gminy Ilona Mura, sołtys Mszany. – Kupcy nie chcą płacić opłaty targowej, a teraz kiedy podwyższymy jej wysokość, będzie z tym jeszcze większy problem.
Do tej pory obowiązywała dzienna stawka opłaty targowej wynosząca 35 zł od stoiska. Uchwalona przez radnych przyszłoroczna stawka dziennej opłaty targowej to 15 zł za metr bieżący.
– To bardzo dużo – uważa pani sołtys, która zbiera opłatę targową od handlarzy. – Kupcy ustawiający stragany podczas odpustu zajmują po 20 –30 metrów. Czyli w przypadku stoiska 20 –metrowego opłata wyniesie 300 zł. Handlujący nie będą chcieli płacić takich pieniędzy. I co wtedy?
W dyskusję włączył się wójt gminy. – Kupcy muszą spełnić swój obowiązek opłaty targowej. W razie odmowy trzeba będzie wezwać policję – mówił. – Do tej pory, kiedy stawki opłaty targowej ustalone były od stoiska, silniejsi rozkładali się na całej płaszczyźnie do handlowania, a potem kilka stoisk łączyło się np. w jedną firmę „cukierkową”, płacąc tym samym tylko za jedno stoisko. Gdyby plac, gdzie handlują kupcy nie był jednocześnie miejscem parkingowym, to można by tam wymalować odpowiednie boksy. Ale u nas z obowiązkiem uiszczenia opłaty targowej mamy do czynienia w zasadzie tylko raz, z okazji odpustu.
– Ale co dalej? Co, gdy kupcy mimo wszystko nie będą chcieli płacić? – dopytywała sołtys Mura. – Proponuję, by ktoś z radnych poszedł ze mną zbierać tę opłatę i zobaczył, jak to wygląda – dodała.
(abs)