ORMO na lodowisku – jest reakcja MOSiR
WODZISŁAW Wracamy do tematu poruszonego w ubiegłym tygodniu przez czytelnika w liście do redakcji „W Wodzisławiu ORMO czuwa na lodowisku”.
Autor listu zwrócił uwagę na problem związany z korzystaniem z lodowiska przez rodziców i dzieci. Wybrał się na ślizgawkę z siedmioletnim synem, dla którego była to pierwsza wyprawa na lód. Rodzic nie potrafił jeździć na łyżwach, dlatego wszedł na taflę w butach, by asekurować syna. „Ja ze względu na małego poruszałem się w butach tylko z tego powodu żeby nie zaliczyć podwójnego upadku.[...] Nawet jak te łyżwy ubiorę to co to zmieni? I tak będę z nim szedł krok po kroczku stwarzając tylko jeszcze większe zagrożenie dla innych uczestników” – czytamy w liście. W sobotę obydwaj miło spędzili czas, w niedzielę jednak zostali wyproszeni z lodowiska. Podobny los spotkał wszystkie osoby bez łyżew, które akurat były na lodowisku. Autor listu obwinia za ten stan rzeczy nieznaną mu osobę, która doniosła obsłudze, że na lodowisku przebywają osoby bez łyżew, choć wyraźnie zabrania tego regulamin. Czytelnik ubolewa, że obywatelski donosiciel najbardziej skrzywdził małe dzieci, którym rodzice nie byli w stanie wyjaśnić, dlaczego nie mogą z nimi być na lodzie. Czytelnik nie dyskutuje bynajmniej z regulaminem – nie wolno, to trudno. Zastanawia się jednak, czy MOSiR – administrator lodowiska, mógłby pomyśleć o dorosłych z małymi dziećmi. Zwłaszcza, że regulamin nie pozostawia wyboru – dzieci w wieku do 7 lat mogą przebywać na tafli wyłącznie pod opieką dorosłych. A jeśli osoba dorosła nie potrafi jeździć, czy nawet bezpiecznie stać na łyżwach, to pozostaje sama ze swoim problemem. – Rzeczywiście, jest tu pewna luka w regulaminie – przyznaje Bogdan Bojko, dyrektor MOSiR Centrum, któremu przedstawiliśmy temat. Czytelnik sugeruje, by wprowadzić seanse dla maluchów z opiekunami, którzy mogliby towarzyszyć pociechom bez zakładania łyżew, bądź by zadbać o instruktora. – Skoro na stokach są instruktorzy jazdy na nartach, to czemu nie mogą być instruktorzy na lodowisku – podłapuje myśl dyrektor Bojko. Przyznaje, że pomysł jest wart rozważenia, ale jego realizacja mogłaby nastąpić od przyszłego sezonu. Trudno rozglądać się za kimś w połowie zimy. W zamian MOSiR Centrum zdecydowało się rozwiązać problem sprowadzając na lodowisko pingwinka do nauki jazdy na łyżwach. To rozwiązanie od kilku lat sprawdza się na lodowisku w Pszowie. Dzieci trzymają się Romea czy Julii, bo tak ochrzczono pszowską parkę, i uczą się łapać równowagę na łyżwach. Pingwinki cieszą się ogromną popularnością wśród najmłodszych. Natomiast podobnie jak w Wodzisławiu, w Pszowie jest zakaz przebywania na tafli bez łyżew. – Proszę sobie wyobrazić gdyby osoba bez butów zderzyła się z łyżwiarzem i ten przejechałby po butach. Do kogo poszkodowany miałby pretensje? Do nas, że dopuszczamy do łamania regulaminu. Od kogo żądałby odszkodowania? Od nas – tłumaczy Leszek Piątkowski, kierownik pszowskiego lodowiska.
(tora)