Na wstępie
Tomasz Raudner - Redaktor naczelny Nowin Wodzisławskich
Pamiętam jak dziś, kiedy grupa radnych z Wodzisławia zabiegała o jak najszybsze zrównanie stawek śmieciowych. Bo kto to widział, żeby jedni płacili więcej od innych za to samo. Gdzie tu równość wobec prawa? Takie argumenty padały. Dziś jakoś o szybkim powrocie do jednej stawki już się głośno nie mówi. Dlaczego? Stawkę trzeba byłoby przede wszystkim podnieść, bo okazało się, że ludzie produkują średnio dwa razy więcej śmieci, niż wynikało z założeń. A jak to tak podnosić opłaty, skoro kilka miesięcy temu się je obniżało. Swoją drogą ciekawe są dwie rzeczy. Po pierwsze to samo konsorcjum obsługuje gospodarkę odpadową w Wodzisławiu i Radlinie. W Wodzisławiu po pół roku funkcjonowania systemu okazało się, że stawki 7,60 i 8,30 zł są za niskie. W Radlinie po tym samym okresie okazało się, że obciążenia mieszkańców można zmniejszyć. I władza obniżyła stawkę z 8,50 zł na 6! Czy mieszkańcy w Wodzisławiu nie mają prawa myśleć, że ktoś w ich mieście nie potrafi liczyć? Po drugie - wiele wskazuje na to, że stawkę trzeba będzie podnieść, bo system odpadowy musi się sam finansować. Tzn. opłatami od mieszkańców płaci się firmie i pokrywa koszty administracyjne. Gdyby była dziura, miasto nie ma prawa dopłacić z budżetu. Tylko jak to wytłumaczyć mieszkańcom? I to przed wyborami.