Nasze gminy o pomocy dla ukraińskich partnerów
GORZYCE, GODÓW Zespół Szkolno-Przedszkolny w Gorzyczkach od 6 lat intensywnie współpracuje z Zespołem Szkół nr 13 z polskim językiem nauczania w Kamieńcu Podolskim na Ukrainie.
Współpraca polega m.in. na wzajemnych odwiedzinach – co roku do gminy Gorzyce przyjeżdżają ukraińscy uczniowie. Toteż społeczność szkolna Gorzyczek pilnie obserwuje dramatyczne wydarzenia na Ukrainie. - Jesteśmy w ciągłym kontakcie z naszym partnerami w Kamieńcu. Praktycznie co dzień za pomocą internetowego czatu komunikujemy się z nimi i na bieżąco śledzimy ich sytuację. Tam na szczęście jest w miarę spokojnie, co nie znaczy, że nie ma napięcia. Mer Kamieńca pozostał bez zmian, ale zmienili się gubernatorzy tamtejszych województw. Kiedy byliśmy w Kamieńcu w październiku, to już wtedy wyczuwało się, że coś się dzieje. Zmienił się wieloletni dyrektor szkoły, a szkoła wstrzymała w roku szkolnym wysyłanie uczniów do Gorzyczek. To było dość dziwne, bo te wyjazdy cieszyły się dużym zainteresowaniem, nawet uczniów, którzy nie mają polskich korzeni – opowiada Stanisław Wujec, dyrektor ZS-P w Gorzyczkach. Szkoła planuje zorganizowanie świątecznej zbiórki żywności. - Święta wielkanocne wypadają na Ukrainie w tym samym czasie co u nas. Chcemy wysłać tam żywność. Pieniędzy raczej nie, bo nie wiadomo co by się z nimi stało. Chcemy w zbiórkę zaangażować inne nasze szkoły. Będziemy ją robić w porozumieniu z urzędem gminy – wyjaśnia Wujec. Jak dodaje będzie też nalegał na ukraińskich partnerów by latem przysłali jednak do Gorzyczek kolejną grupę uczniów.
Współpracę, na razie jeszcze niesformalizowaną z ukraińskim miasteczkiem Pietropawłowska Borszczagiwka prowadzi gmina Godów. Wójt Mariusz Adamczyk przyznaje, że rozmawiał w ostatnim czasie z Oleksiejem Kodebskim, merem miasteczka, które znajduje się 30 minut drogi od kijowskiego Majdanu. - To dość bogata jak na warunki ukraińskie gmina, która korzysta na przebiegającej przez jej terytorium autostradzie do Kijowa. Oni więc na razie nie oczekują pomocy. Ale obawiają się i to mocno wkroczenia wojsk rosyjskich, bo wiedzą, że byłby to prawdopodobnie koniec ich prosperity i marzeń o wejściu do Unii Europejskiej. W tamtej okolicy generalnie chcą wejścia do Unii, argumentując, że łatwiej będzie prowadzić im interesy. Teraz sporo kłopotów mają chociażby z obowiązkiem wizowym – relacjonuje wójt Godowa.
(art)