Emeryci rosną w siłę: wara od naszych kieszeni
Rzesza emerytowanych górników na spotkaniu w Radlinie. Jednoczą się w walce o odzyskanie prawa do pełnego deputatu węglowego. - Wara od naszych kieszeni! - bulwersowali się.
RADLIN W lutym tego roku Kompania Węglowa odebrała emerytowanym górnikom po jednej tonie węgla. Byli pracownicy są coraz bardziej zdeterminowani, by na drodze sądowej walczyć o przywrócenie im prawa do pełnego deputatu. Dobitnie pokazało to spotkanie, które 31 maja odbyło się w Radlinie. Górniczych emerytów i rencistów, głównie z KWK Marcel i byłej KWK 1 Maja, było tak dużo, że nie mogli pomieścić się w sali widowiskowej Miejskiego Ośrodka Kultury. Zebrali się tam, by usłyszeć o pierwszych korzystnych dla byłych górników wyrokach sądowych oraz by udzielić swojego pełnomocnictwa kancelarii prawnej zajmującej się sprawą.
Tysiące pozwów
Przypomnijmy, że pierwsze wyroki w sprawie deputatu węglowego zapadły 15 maja w Sądzie Okręgowym w Gliwicach. Sąd uznał, że racja jest po stronie emerytowanych górników, a nie Kompanii Węglowej. Szczegóły wyjaśniał Michał Zapart, radca prawny z kancelarii w Knurowie, który reprezentował emerytów. - Tego typu roszczenie nie dopuszcza pozwu zbiorowego. Wybraliśmy drogę powództw indywidualnych. Są one przez nas składane, a sąd sam łączy je w grupy, po 10 osób. Na ten moment wyroki zapadły w 10 sprawach. To oznacza, że 50 osób ma już przyznany węgiel. Następne terminy rozpraw są powyznaczane. Złożyliśmy tysiące pozwów do sądów w Gliwicach i Rybniku - mówił na spotkaniu w Radlinie.
Prawo pracy
Kompania Węglowa zapowiedziała, że odwoła się od wyroków. Jeśli zdecyduje się na taki ruch, wtedy kluczowe będzie rozstrzygnięcie sądu apelacyjnego. Do tej pory Kompania stała na stanowisku, że węgiel, który otrzymują emeryci, to nie uprawnienie pracownicze, tylko umowa cywilno-prawna ze związkami zawodowymi, którą w każdym momencie można rozwiązać. - Sąd rejonowy rozstrzygnął, ze nie jest to umowa cywilno-prawna, tylko porozumienie z zakresu prawa pracy i jego przepisom podlega - wyjaśniał prawnik Zapart. Drugim aspektem, na który zwrócił uwagę, jest fakt, że związki zawodowe dogadały się z Kompanią co do ograniczenia deputatu na początku lutego 2014 roku. A emeryci nabyli prawo do deputatu 1 stycznia 2014 roku, a więc wcześniej.
Za dychę
Radca prawny przedstawił też warunki, na jakich kancelaria reprezentuje emerytów. Pierwszym jest złożenie pełnomocnictwa. Drugim uiszczenie opłaty manipulacyjnej w wysokości 10 zł, która pokrywa koszty przygotowania i złożenia pozwów. - Po wygraniu sprawy państwo nie płacą na rzecz kancelarii. Nasze koszty pokrywa przegrywający, czyli Kompania - wyjaśnił Michał Zapart.
Emeryci nie będą cicho
Spotkanie w Radlinie było piątym z całego cyklu. Wcześniej odbyło się m.in. w gronie emerytów KWK Knurów-Szczygłowice i KWK Chwałowice. Służyło zjednoczeniu emerytów i pokazaniu władzom Kompanii, że są siłą, z którą należy się liczyć. Pod adresem spółki i związków zawodowych padło wiele gorzkich słów. - Nasi koledzy, związkowcy, zdradzili nas! Mogli rozwiązać sprawę inaczej, ale poszli na skróty bo sądzili, że emeryci się nie zorganizują, nie zbuntują, że będą siedzieć cicho - stwierdził Mieczysław Węgrzyk, jeden z inicjatorów spotkania.
Związkowcy jak szamani
Emeryci zarzucają władzom Kompanii brak reform, brak walki z niechlujstwem i rozmywanie odpowiedzialności. To, że dyrektorzy kopalń są „ubezwłasnowolnieni”. A związkowcom przymykanie oka na narastające problemy, o których było wiadomo już od dawna. - Wszyscy wiedzieli, że w firmie działa coś nie tak. Łącznie ze związkowcami. Ale na Titanicu orkiestra też grała do końca. W ubiegłym roku centrale związkowe za pieniądze górników poleciały do Japonii. Na 2 tygodnie, żeby uczyć się górnictwa... Zaproponowałem, że z naszych emerytur, które chcą ograniczyć o deputat węglowy, zafundujemy im wycieczkę do Afryki. Bo tam są szamani. Może też by się czegoś od nich nauczyli. Bo to są szamani, a nie związkowcy! Obrazili się za to. Wiedzieli, że kondycja górnictwa jest zła, a chowali głowy w piasek - bulwersował się Węgrzyk. Wielokrotnie podkreślał, że emeryci muszą się zorganizować i być traktowani jak strona społeczna. W przeciwnym razie w przyszłości mogą być pozbawieni nie tylko części deputatu.
(mas)