Atrapy policjantów to pośmiewisko
List do redakcji
Seria tragicznych wypadków drogowych na naszych drogach skłania mnie do podjęcia tego tematu. Krajobraz stojących krzyży przy naszych drogach nie robi już na nas żadnego wrażenia. Wymyślamy coraz to nowe metody przeciwdziałające temu zjawisku.
W większości przypadków łamiemy przepisy świadomie, żeby nie powiedzieć celowo. Nie pomagają żadne nowo wprowadzane przepisy, ograniczenia. Brawura, brak rozsądnego myślenia i przewidywania oraz alkohol to główne przyczyny tragedii na naszych drogach. Armia pijanych kierowców rośnie, nie ma radykalnych działań przeciw temu zjawisku. Nazywamy ich sprawcami spowodowania śmierci w stanie nietrzeźwości. Dlaczego nie nazywamy ich wprost „zabójcami”, skoro różnica jest tylko taka, że inni mordercy używają innych narzędzi. Środki masowego przekazu, te lokalne i ogólnokrajowe biją na alarm przedstawiając statystyki. I cóż z tego? Zamiast lepiej jest coraz gorzej. Nie pomogły żałobne marsze na naszych drogach, które miały pokazać rządzącym skalę tragedii. Kiedy nasza władza uchwali takie prawo, które wreszcie położy kres temu zjawisku, przyzwoleniu i obyczajowości? Mówimy o tak zwanym „przyzwoleniu” na tego rodzaju zachowania kierowcy, który sięga po kieliszek i to często w naszej obecności. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że stajemy się zarazem współwinnymi tragedii. Jakże często zapominamy o tym, że to nieszczęście może również spotkać i nas. Kiedy w innych krajach europejskich dawno temu wprowadzono restrykcyjne przepisy, sądy wydawały bezwzględne wysokie kary, my za to zaczęliśmy się „bawić”. Bawiliśmy się wykorzystując do tego dzieci i młodzież w akcji „częstowania” kierowców jabłkami za dobrą jazdę, cytrynami za drogowe wykroczenia. Śmiech mnie ogarniał widząc kierowców zjadających z uśmiechem słodkie jabłka lub skrzywione twarze z niedojrzałych cytryn. Szczytem bezmyślności w walce z piratem drogowym jest stawianie „atrap” policjantów, które w skuteczny sposób mają odstraszyć kierowców i dyscyplinować ich jazdę. Kilka lat temu już to przerabialiśmy. Pamiętam z tych odległych czasów, kiedy to „dowcipnisie” zawieszali na nich wyciągnięte z szaf zbędne zużyte ubiory i nie wiadomo co to było, najbardziej przypominało strach na wróble. Nie wyciągnięto z tego żadnych wniosków, wręcz odwrotnie powrócono do tego samego, stwarzając tym tylko pośmiewisko, czego dowodem było pokazanie tego w telewizji gdzie taką atrapę policjanta zawieszono na słupie z wisielczą pętlą na szyi. Zadaję sobie pytanie kto wpadł na taki pomysł, ile to wszystko kosztowało, kto za to zapłacił? Kto na tym interesie zarobił, jaki to osiągnęło cel? Czy nie lepiej było przeznaczyć te pieniądze dla funkcjonariuszy, którzy chętnie nawet w wolnym dla siebie czasie dodatkowo pojawialiby się częściej na naszych drogach? Ostatnie wyczyny „internetowego” kierowcy to dowód na to co dzieje się na naszych drogach. W całym cywilizowanym świecie kary dla pijanych kierowców i piratów są rygorystyczne i dopóki nie zaczną obowiązywać u nas pozostaną nam jedynie marsze żałobne oraz krzyże na naszych drogach. Nie pozostańmy więc obojętni wobec tego problemu, gdyż każdy z nas może stać się ofiarą pijanego kierowcy „zabójcy” lub pirata drogowego.
Władysław Szymura, długoletni były wykładowca – instruktor szkolenia kierowców