Opornych czeka wysoka kara
MARKLOWICE, RADLIN, WODZISŁAW ŚLĄSKI, GORZYCE. Masz możliwość podłączenia się do kanalizacji, ale nie robisz tego „bo nie”, bo masz wyjątkowo spolegliwego sąsiada, który nie „kapuje” i toleruje to, że wylewasz ścieki na jego pole? Już niedługo. Za taki proceder możesz wkrótce słono zapłacić, nawet 5 tys. zł. O stosowaniu środków przymusu mówi wprost wójt Marklowic Tadeusz Chrószcz. Ale wspólny program wobec opornych mieszkańców opracowują wszystkie cztery gminy zaangażowane w budowę kanalizacji, czyli również Wodzisław Śląski, Radlin i Gorzyce.
Na czerwcowej sesji Rady Gminy Marklowice wójt Tadeusz Chrószcz mówił o tym, że za jedno niezrealizowane podłącze kanalizacyjne na gminach ciąży kara w wysokości 30 tys. zł. – Będziemy więc stosować środki przymusu – stwierdził. – Najpierw ponaglenia, a potem kary.
Zabawa się kończy
Chodzi o projekt „Ochrona wód dorzecza górnej Odry w zlewni oczyszczalni ścieków Karkoszka II w Wodzisławiu Śl. ”, współfinansowany ze środków Unii Europejskiej, którego obszar obejmuje miasta Wodzisław, Radlin oraz gminy Gorzyce i Marklowice.
Budowa głównych ciągów kanalizacyjnych leży po stronie Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, zaś mieszkaniec będący właścicielem posesji, jeżeli są techniczne możliwości przyłączenia się do głównego ciągu kanalizacyjnego, jest zobowiązany do podłączenia się do sieci. Ta jest budowana z pomocą środków unijnych. - A tu są szczególne restrykcje, szczególne wymagania – mówi wójt Marklowic, Tadeusz Chrószcz, zastępca przewodniczącego zarządu Międzygminnego Związku Wodociągów i Kanalizacji w Wodzisławiu Śl. - Ten kto daje pieniądze wymaga efektu ekologicznego. I tu zabawa się kończy. Projekt został przygotowany z możliwością przyłączenia konkretnych budynków. Mieszkańcy musieli wyrazić wstępne zgody na przyłączenie się do kanalizacji, więc teraz nie można mówić: „nie chcę, nie wiedziałem”.
Gmina przypilnuje
Ustawa mówi, że zobligowanym do wydania decyzji o konieczności podłączenia do sieci jest gmina. To ona ma pilnować realizacji ustawy o porządku i czystości. Gmina otrzymuje od PWiK listę mieszkańców z danej ulicy, gdzie czarno na białym znajduje się informacja, kto jest zobowiązany do podłączenia się do kanalizacji. A jeśli firma na inwestycję otrzymała pieniądze unijne, które za niezrealizowane przyłącza trzeba byłoby zwrócić, to oczywistym jest, że zwróci się z tym do gminy. Ta, pieniędzy za niesubordynację mieszkańca także zwracać nie ma zamiaru. Tak więc zacznie się o nie ostro upominać.
Topór wisi
W Marklowicach w pierwszym etapie wykonywania kanalizacji podłączyło się 95 proc. zobowiązanych, (najwyższy wskaźnik z czterech gmin biorących udział w projekcie) w drugim – 80 proc. - Ale niezależnie od tego, czy pozostałoby 10 czy 15 posesji, wisi nad nami topór, że część pieniędzy trzeba byłoby zwracać – zauważa wójt. - Po otrzymaniu listy z PWiK jeszcze raz przypominamy mieszkańcowi, że powinien się podłączyć do kanalizacji, bo może zapomniał, może w grę wchodzą jakieś sprawy życiowe. Jak to nie działa, musimy wydać nakaz podłączenia. Ale ktoś dalej może udawać, że nie wie, dalej lać sąsiadowi te ścieki i udawać, że się nic nie stało. Wtedy stosuje się inne środki przymuszenia do podłączenia w postaci kar nakładanych przez straż miejską (mandat do 500 zł) albo innych, znacznie wyższych kar, jak miało to miejsce w Mikołowie. Tam straszakiem były opłaty w wysokości 5 tys. zł, z możliwością umorzenia w przypadku podłączenia. Tam to przećwiczyli i działa doskonale.
Wspólny schemat
Ale gminy zrzeszone w Międzygminnym Związku na takim etapie jeszcze nie są. Teraz są na etapie uzgadniania jak ma wyglądać taki nakaz podłączenia się do kanalizacji. Z inicjatywy wójta Marklowic każda z gmin powołała swój zespół roboczy i wspólnie wypracowują odpowiedni schemat. - Skoro razem wspólnie budujemy kanalizację chcemy, by mieszkaniec każdej gminy miał równe warunki i był tak samo przymuszany do wybudowania przyłącza – dodaje Chrószcz. - Chodzi by wypracować „muster” jaki pójdzie do mieszkańca, że ma nakaz budowy przyłącza, że to nie jest jego dobra wola, ale przymus.
W Radlinie
W Radlinie największy stopień skanalizowania występuje w Biertułtowach (86 proc.), później na Obszarach (78 proc.). Najmniejszy na Redenie i Wypandowie (28 proc.). - Jest to spowodowane tym, że tam kanalizacja była budowana najpóźniej - informuje rzecznik urzędu miasta, Marek Gajda. Prócz akcji informacyjnej prowadzonej przez PWiK oraz przez miasto, mającej na celu zachęcanie do jak najszybszego przyłączania się, swoją rolę w tym procesie odgrywa też straż miejska. Funkcjonariusze sprawdzają, czy właściciele posesji, którzy mają możliwość podłączenia się, dopełnili tego obowiązku. - Warto podkreślić, że strażnicy sprawdzają posesje po przeszło roku czasu od momentu możliwości przyłączenia. Jeśli okazuje się, że podłączenia nie ma, wracają za miesiąc i kontrolują ponownie. Wówczas karą za brak jest grzywna do 500 zł - podkreśla Marek Gajda. Do połowy czerwca na Redenie i Wypandowie straż miejska skontrolowała 24 posesje.
W Wodzisławiu
W Wodzisławiu Śl. urząd wszczął kilka postępowań administracyjnych w sprawie nałożenia na właścicieli nieruchomości obowiązku przyłączenia do kanalizacji sanitarnej. - Obecnie jest ich zaledwie kilka. Spodziewamy się, że PWiK prześle nam większą listę osób i rozpoczniemy procedurę - mówi Barbara Chrobok, rzecznik prasowy UM Wodzisławia Śl.
(tora, mak)
Podłączenia mieszkańców do nowej kanalizacji:
• Wodzisław Śl. - Nowe i Stare Miasto – 62 budynki na 100 (62 proc.),
• Wodzisław Śl. - Jedłownik i Karkoszka – 140 na 206 (68 proc.)
• Wodzisław Śl. - Radlin II, cz. 1 – 218 na 511 (43 proc.)
• Wodzisław Śl. - Radlin II, cz. 2 - 96 na 374 (27 proc.)
• Czyżowice – 271 na 291 (93 proc. )
• Gorzyczki – 237 na 404 (59 proc.)
• Radlin, Biertułtowy – 78 na 91 (86 proc.)
• Radlin, Obszary – 43 na 55 (78 proc.)
• Radlin, Reden, Wypandów – 158 na 556 (28 proc.)
• Marklowice, cz.1 – 109 na 115 (95 proc.)
• Marklowice, cz.2 – 179 na 224 (80 proc.)
• Łącznie – 1591 na 2927 (55 proc.)