Św. Jan Nepomucen na powrót musi jeszcze poczekać
LUBOMIA. Pytamy co z figurą świętego, która w kwietniu miała wrócić do Lubomi.
Pochodząca z XVIII wieku zabytkowa figura św. Jana Nepomucena późną jesienią ubiegłego roku została oddana do renowacji. Figura stała w cieniu dwóch starych lip, na granicy Lubomi i Grabówki. Została ufundowana w 1738 r. przez rodzinę Lichnowskich, posiadających swoje dobra na Grabówce. Jej stan był opłakany, dlatego w listopadzie trafiła do pracowni konserwatorskiej. Włodarze gminy zapowiadali, że do Lubomi wróci prawdopodobnie w kwietniu. Przez kolejne 2-3 miesiące, już na miejscu miała być objęta dalszymi zabiegami konserwacyjnymi. Tymczasem nadszedł lipiec a świętego w dalszym ciągu pod lipami próżno szukać. Dlaczego nie wrócił jeszcze do Lubomi? - Bo w trakcie prac zostały odkryte nowe warstwy polichromii i konieczne były dodatkowe pracy. Pani konserwator, która zajmuje się naszą figurą uznała, że przewożenie jej już w kwietniu, wobec nowych odkryć byłoby dla figury niebezpieczne. Zdecydowała więc, że całość robót konserwatorskich zostanie wykonana w pracowni, a figura wróci na miejsce, kiedy będzie całkowicie odrestaurowana – mówi Roman Lisiecki, kierownik Referatu Inwestycji i Budownictwa w Urzędzie Gminy Lubomia. Koszt zadania ma wynieść 60 tys. zł.
Tyle samo gmina planuje wydać na odrestaurowanie pomnika, a w zasadzie grobu Zofii Eleonory von Bodenhausen zwanej Bordynowską Panią. Tyle, że pomnik na swoją odbudowę będzie musiał poczekać. Co prawda pierwotnie gmina zamierzała zlecić to zadania jeszcze w tym roku, ale obecnie na to raczej się nie zanosi. - W tegorocznym budżecie ze względu na liczne inne inwestycje, na to zadanie trudno będzie znaleźć środki – wyjaśnia Czesław Burek, wójt Lubomi. Szacuje się, że koszt odrestaurowania pomnika Bordynowskiej Pani będzie nie mniejszy niż koszt przywrócenia świetności figurze św. Jana Nepomucena.
(art)