Czy w Marklowicach potrzebny jest ośrodek kultury?
Jedyna gmina powiatu wodzisławskiego bez ośrodka kultury
MARKLOWICE - Zapytajcie w gminie, czy nie dałoby się w Marklowicach otworzyć ośrodka kultury, gdzie mogłaby się spotykać młodzież, gdzie odbywałyby się zabawy, dyskoteki, warsztaty – słyszeliśmy nieraz od mieszkańców Marklowic. Dlaczego ta gmina, jako jedyna w powiecie nie ma swojego ośrodka kultury?
Rozważaliśmy już kiedyś powołanie ośrodka kultury, dyskutowaliśmy na ten temat z radnymi – mówi wójt Tadeusz Chrószcz. – Ale zawsze dyskusja się kończyła na tym, jaką funkcję miałby pełnić ten ośrodek. To, że gdzieś są ośrodki kultury wcale nie oznacza, że tam jest wielka kultura. To, co mamy robić, robimy przy pomocy pionu spraw społecznych.
Oszczędzamy
Ale tam pracują…dwie osoby. – Przy organizowaniu imprez takich jak Dni Marklowic, czy dożynki do pomocy angażujemy dodatkowe osoby, zawieramy z nimi umowy- zlecenia. Chodzi np. o ochronę, pomoc techniczną. To sztab ludzi. I oszczędzamy na tym, że nie mamy takiego stałego personelu – odpowiada wójt Chrószcz. - Gdybyśmy mieli „trzymać” kilkanaście osób, to być może i tak wszystkich funkcji byśmy nie zapłacili, a musielibyśmy ich non stop „trzymać”. Tak organizujemy wszystkie główne imprezy, konkursy, dotacje do istniejących u nas zespołów.
Co załatwi ośrodek kultury?
Zdaniem wójta Marklowic większość domów kultury na wsiach upada. - To było dobre, gdy były świetlice gdzie stał telewizor, bilard na środku i grało się w ping-ponga – mówi Chrószcz. - Pamiętam taki pseudo dom kultury z czasów socjalizmu w budynku dawnego, starego przedszkola. I taki obraz mi pozostał. Nie przeceniajmy tego, że będzie ośrodek kultury i on coś załatwi. Wójt dodaje, że pieniądze, które potrzebne byłyby na zatrudnienie pracowników ośrodka kultury gmina woli przeznaczyć na bezpośrednie działania.
Ale część młodzieży nie widzi w Marklowicach wielu imprez dla siebie, a przynajmniej mówi: „za mało” – dopytujemy wójta Chrószcza. – Mamy 200 osób młodzieży. Jak mieliśmy tu Mandarynę, czy zespół, który kosztował bajońskie pieniądze, to powiedziałem, że w życiu już takiego zespołu nie sprowadzę. Dlaczego? Bo dla 200 osób warto dać bilet nawet za 200 zł, wyjdzie taniej. Na ten występ przyszło dużo osób, ale skąd? Z całej okolicy.
Szkoły, stowarzyszenia i imprezy masowe
A czy to nie jest aby tak, że w przypadku istnienia ośrodka kultury z dyrektorem i instruktorami ci ludzie bardziej się starają, bo są zobligowani do tego, by gmina rozwijała się „kulturalnie”? Zdaniem wójta ośrodek kultury ma sens wtedy, kiedy posiada salę audiowizualną, kiedy da się tam zorganizować jakiś koncert, gdzie działa multum instruktorów. – My tych instruktorów płacimy: od sportu, kultury, od mażoretek. Oni funkcjonują u nas poprzez stowarzyszenia. A jeżeli ktoś wymaga, by u nas występował jakiś młodzieżowy zespół, to jest to możliwe tylko raz na jakiś czas, bo na większą skalę nie będzie na stać – mówi Chrószcz. - Nie oczekujmy cudów, że gmina Marklowice, Mszana, czy Świerklany będą ściągały co miesiąc topowe zespoły, bo to jest utopia.
Ale ośrodek kultury to także zajęcia plastyczne, muzyczne, różnego typu warsztaty, spotkania. - My przyjęliśmy inną filozofię. Cała praca idzie poprzez godziny pozalekcyjne w szkołach i organizację imprez masowych, których mamy raptem kilka w ciągu roku. Może działać budynek kultury, ale wszystkie te zajęcia mogą też się odbywać w szkołach. My finansujemy ich bardzo dużo.
Pracoholikom to pasuje
A jak ewentualna potrzeba ośrodka kultury w Marklowicach wygląda z perspektywy wspomnianego pionu spraw społecznych urzędu gminy, odpowiadającego m.in. za sprawy związane z życiem kulturalnym w gminie. - Nie mnie to oceniać – mówi kierująca pionem inspektor Czesława Somewrlik. - Ale jakby porozmawiać z pracownikami z innych ośrodków kultury, to mówią, że w obecnych czasach, w dobie komputeryzacji, dobrego kina, internetu bardzo ciężko utrzymać taką placówkę. Gdyby ludzie chętnie brali udział w tych imprezach, które im oferujemy, to byłoby dobrze. Ponieważ nie mamy domu kultury robimy wszystko, by było jak najwięcej imprez, i by ludzie tego braku nie odczuli. U nas non stop się coś dzieje.
A może przydałoby się więcej osób do pomocy w pani pionie? - pytamy. – Ja i koleżanka jesteśmy pracoholikami i nam to pasuje – błyskawicznie odpowiada pani inspektor.
Zagadnięci przez nas mieszkańcy Marklowic, na pytanie o ośrodek kultury odpowiadali różnie. Jedni opowiadali się za jego utworzeniem, innym był niepotrzebny, bo jak mówili: „wystarczy Tropikalna Wyspa”.
(abs)