Radny dwa lata tropił, który urzędnik nazwał go świrem
Radny Henryk Rduch oskarża rzecznika radlińskiego urzędu miasta o obraźliwy wpis na portalu nowiny.pl
„O, tak, Rduch. Następny świr :)”
Radny Henryk Rduch z Radlina poświęcił prawie dwa lata na odnalezienie osoby, która obraziła go na portalu nowiny.pl. Po miesiącach korespondowania z prokuraturą, sądami, nawet Generalnym Inspektorem Ochrony Danych Osobowych ustalił, że komentarz pochodzi z komputera należącego do ojczyma rzecznika prasowego. Radny nie ma wątpliwości, że autorem wpisu jest sam rzecznik. Ten zdecydowanie zaprzecza.
Dwa lata na tropie autora „świra”
RADLIN Sprawa miała swój początek w listopadzie 2010 roku. Toczyła się samorządowa kampania wyborcza. Wpis, którym Henryk Rduch poczuł się dotknięty, został zamieszczony na naszym portalu nowiny.pl. Był to komentarz do artykułu o zorganizowanej przez „Nowiny Wodzisławskie” debacie przedwyborczej pomiędzy Barbarą Magierą i Piotrem Cybułką, czyli kandydatami do fotela burmistrza Radlina. - Niespodziewanie przyszła do mnie młodzież i pokazała mi ten artykuł oraz jeden z wpisów - wspomina radny Henryk Rduch.
Niepochlebny wpis dotyczący radnego brzmiał: „O, tak, Rduch. Następny świr :)”. Autor komentarza podpisał się jako „śmiech na sali!”.
Dali poparcie „świrowi”
Henryk Rduch postanowił zareagować i rozpoczął starania o ujawnienie personaliów internauty. W grudniu 2010 r. napisał w tej sprawie do Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śl. - Wpis narusza moje dobra osobiste (...) Jest niedopuszczalne, aby taki wpis pośrednio uderzał w moich wyborców, że w głosowaniu dali poparcie „świrowi” - argumentował radny.
Prokuratura odmówiła jednak wszczęcia dochodzenia z uwagi na brak ustawowych znamion przestępstwa ściganego z oskarżenia publicznego i braku interesu społecznego. Dlaczego? Bo w momencie, kiedy wpis był zamieszczany, Henryk Rduch nie posiadał statusu funkcjonariusza publicznego. - Ponieważ poprzednia rada była już rozwiązana, a nowa jeszcze nie działała - wyjaśnia.
Komu doręczyć wezwanie? Przecież nie wiem
Radny powiadomił też policję. - Ale policja umyła ręce - uważa. Równolegle zwrócił się do naszego wydawnictwa o udostępnienie danych IP komputera, z którego dokonano wpisu, ale otrzymał odpowiedź, że zgodnie z prawem możemy wydać dane tylko na podstawie postanowienia sądu lub prokuratury.
Radny wystąpił też do sądu z powództwem cywilnym. - Sąd odpisał mi wtedy, że mam podać nazwisko i adres oskarżonej osoby. A przecież nie wiedziałem, kto to! - bulwersuje się Henryk Rduch i pokazuje nam fragment pisma, jakie otrzymał z wydziału karnego Sądu Rejonowego w Wodzisławiu Śl. „prywatny akt oskarżenia zawierać musi co najmniej oznaczenie osoby oskarżonego, które powinno być takie, aby można było zindywidualizować tę osobę i móc doręczyć jej wezwanie na rozprawę, w więc powinno zawierać imię, nazwisko i adres oskarżonego”. - Wystąpiłem więc z zażaleniem do Sądu Okręgowego w Gliwicach, ale on utrzymał w mocy zarządzenie sądu rejonowego - ubolewa radny.
Radny zdobył adres
Wreszcie - po konsultacji z prawnikiem - w kwietniu 2011 r. radny Henryk Rduch zwrócił się o pomoc do Generalnego Inspektora Danych Osobowych w Warszawie. Korespondencja trwała długo. - Po pół roku korespondencji Nowiny Wodzisławskie udostępniły mi IP komputera. Wtedy napisałem do Centralnego Archiwum Dokumentów TP S.A. w Katowicach o podanie danych abonenta wskazanego adresu IP. Za zgodą wodzisławskiej prokuratury w lutym 2012 r. otrzymałem ten adres - podkreśla Rduch.
Wolny żart
Wówczas okazało się, że wpis pochodzi z komputera z domu należącego do ojczyma obecnego rzecznika prasowego radlińskiego urzędu, Marka Gajdy. Z domu, w którym rzecznik mieszka. Wpisu dokonano po godz. 23.00. - Więc kiedy najpewniej wszyscy domownicy byli obecni. Napisałem pod wskazany adres. Poprosiłem o podanie imienia i nazwiska osoby, która dokonała wpisu. Ojczym Marka Gajdy odpisał mi, że nie może podać osoby, która jest autorem wpisu, bo nie prowadzi żadnego rejestru osób korzystających z komputera. Odpowiedziałem mu na piśmie, że odbieram to jako wolny żart i dałem sprawie spokój. Korespondencja zakończyła się we wrześniu 2012 r. - zaznacza radny.
Takie podziękowanie
Henryk Rduch uważa, że autorem wpisu o „świrze” jest Marek Gajda. - Bezwzględnie on. A ja dochodziłem prawdy nie dlatego, że podejrzewałem jego, tylko dlatego, że byłem przekonany, iż wpisu dokonała inna urzędniczka. Trochę się pomyliłem - mówi radny i dodaje, że odczuwa duży niesmak. - Tak oto urzędnik pani burmistrz podziękował mi za utworzenie gminy i wszystkich ich stołków w tej gminie. Tak dziękuje się tym, którzy utworzyli to miasto - kręci z niedowierzaniem głową.
Magdalena Kulok
O komentarz do tematu poprosiliśmy Marka Gajdę, rzecznika radlińskiego urzędu.
Wiem o sytuacji, chociaż nie śledziłem jej przebiegu. Odkąd dowiedziałem się, że taki wpis został opublikowany z komputera w naszym domu, próbowałem ustalić kto mógł tego dokonać. Niestety bezskutecznie.
Z całą stanowczością chcę zapewnić iż nie mam z wpisem nic wspólnego i nigdy nie myślałem nawet w takich kategoriach o radnym. Nie jest to mój styl myślenia o ludziach. Tym bardziej sprawa jest dla mnie bolesna, gdyż radny jest bliskim krewnym mojego ojczyma.
Nie było nigdy powodu do jakichkolwiek animozji między mną a radnym Rduchem. Każdy, kto zna historię tego miasta wie, że pan Henryk Rduch to jeden z budowniczych samorządnego Radlina. Dziś jest w opozycji, ale to nie ma żadnego znaczenia. Można różnić się w wielu kwestiach a nawet spierać jeśli idzie o rozwój miasta, jednak nie ma z mojej strony zgody na prowadzenie dyskusji w taki sposób.
Odkąd dowiedziałem się, że Pan Rduch podejrzewa mnie o ten wpis, wiedziałem, że muszę sprawę wyjaśnić. I owszem, musi tu paść słowo „przepraszam” z mojej strony. Przepraszam, w imieniu gospodarzy domu, z którego dokonano takiego wpisu.
Zależy mi na odbudowie dobrych relacji z panem radnym, również dlatego, iż losy mojej rodziny splotły się w przeszłości z losami przodków pana radnego. Mój dziadek był frontowym druhem jednego z przodków radnego Rducha. Takie historię wymagają, żeby sprawę przyzwoicie wyjaśnić i uniknąć sporów.
Planuję w najbliższych tygodniach spotkanie z panem radnym w tym temacie.