Lista wierzycieli jest długa
Do pszowskiego urzędu miasta pukają wierzyciele, którzy mają roszczenia finansowe pod adresem wykonawcy rynku
PSZÓW Kolejne perypetie związane z budową pszowskiego rynku. Niedawno informowaliśmy, że inwestycja zostanie dokończona przez tego samego wykonawcę, który ją rozpoczął, ponieważ udało mu się uzyskać kredyt umożliwiający jej sfinalizowanie. - Wreszcie jest montowane linarium, później balustrada. Fontanna została zapłacona. Pozostaną prace wykończeniowe i ułożenie brakującego fragmentu kostki. Widać więc już koniec prac, ale nie mamy pewnej deklaracji co do terminu zakończenia. Każdego dnia mobilizujemy wykonawcę, każdego dnia przedstawiciele urzędu są na placu budowy - podkreśla burmistrz Marek Hawel.
Żądają komornika
Pojawiły się jednak problemy innej natury. Do urzędu miasta spływają pisma od podmiotów, które mają roszczenia finansowe pod adresem wykonawcy rynku. Dotyczą one zajęć komorniczych na poczet przyszłych płatności. Wierzyciele zdają sobie sprawę, że to miasto będzie płacić po zakończeniu inwestycji. Zawczasu zabezpieczają więc swoje interesy. - Dlatego kierują roszczenia również do nas. Nie dlatego, że to my źle coś zrobiliśmy, ale informują nas o sytuacji - wyjaśnia burmistrz. W praktyce może to oznaczać - biorąc pod uwagę wszystkich wierzycieli - że po zakończeniu robót do wykonawcy rynku trafią niewielkie pieniądze. O ile w ogóle jakieś trafią. Bo lista wierzycieli jest długa. Na ten moment cesje i zajęcia komornicze obejmują niemal całą kwotę inwestycji.
Kary umowne
Problemów nastręcza również kwestia kar umownych. Miasto obawia się, że jeśli wypłaci całą kwotę za wykonanie inwestycji, czyli ok. 4,7 mln zł, a jednocześnie obciąży wykonawcę karami umownymi (ok. 700 tys. zł), to starania o odzyskanie pieniędzy z tytułu kar umownych mogą potrwać wiele miesięcy. Dlatego będzie szukać innego rozwiązania.
(mak)