Czy odnowiony święty stanie się atrakcją Lubomi?
Figura św. Jana Nepomucena wróciła z pracowni konserwatorskiej
LUBOMIA Od późnej jesieni ubiegłego roku figura św. Jana Nepomucena, stojąca na skrzyżowaniu ulicy Asnyka i Jana Nepomucena znajdowała się w pracowni konserwatorskiej, gdzie przechodziła gruntowną renowację. Po powrocie figura wygląda niemal dokładnie tak jak 276 lat temu stworzyła ją ręka rzeźbiarza.
Święty mógł się przewrócić
Św. Jan stoi w cieniu dwóch starych lip, na granicy Lubomi i Grabówki. Ta niezwykle cenna rzeźba została ufundowana w 1738 roku przez rodzinę Lichnowskich, posiadających swoje dobra na Grabówce. Przedstawia świętego, trzymającego otwartą księgę, z globem u stóp. Na froncie postumentu znajduje się herb fundatora oraz łaciński napis z „Przypowieści Salomonowych” - po zsumowaniu dużych liter tego napisu, które odpowiadają cyfrom rzymskim otrzymamy datę ustawienia figury. W listopadzie św. Jan Nepomucen trafił do pracowni konserwatorskiej, bo znajdował się w coraz gorszym stanie. Była groźba, że rzeźba się przewróci. W trakcie prac okazało się, że jest w gorszym niż przypuszczano stanie. Przez wieki okoliczni mieszkańcy, którzy starali się o rzeźbę dbać, mimochodem przyczyniali się do jej degradacji. - Ubytki były wypełniane różnymi zaprawami, betonem. Rzeźba była też wzmacniana różnymi drutami – mówi Maria Kołodziejska, zastępca kierownika referatu inwestycji i budownictwa. Oczywiście ludzie robili to w dobrej wierze i nie wiadomo czy bez ich starań rzeźba przetrwałaby do dziś.
Powrót do... XVIII wieku
Od kilkunastu dni można oglądać efekty prac konserwacyjnych. Niektórzy są trochę zaskoczenie wyglądem rzeźby, która przed konserwacją była kolorowa, a teraz nie ma na niej w ogóle koloru, poza naturalnym kolorem piaskowca, z którego jest wykonana. - Konserwator przywrócił rzeźbie stan pierwotny. Tak wyglądała kiedy ją tu ustawiono w XVIII wieku. Kolory pojawiły się później. Ludzie malowali ją zwykłymi farbami – wyjaśnia Kołodziejska. Jak dodaje renowacji poddany został też cokół.
To wyjątkowa rzeźba
Nad rzeźbą pojawi się jeszcze stylizowany daszek, który ma ochronić ją przed spadającymi z drzew liśćmi i sokami. Gmina ufunduje również tablicę z opisem rzeźby. Niewykluczone, że zostanie ona również podświetlona, co podkreśli wyjątkowy charakter rzeźby. Ta kwestia musi jednak zostać uzgodniona z odpowiednimi służbami, by podświetlenie nie przeszkadzało kierowcom. Całość prac może pochłonąć w sumie nawet 100 tys. zł. Już wydano 84 tys. zł na konserwację i 5 tys. zł na nowy fundament. O tym, że były to niezbędne wydatki nie ma wątpliwości Sławomir Kulpa, dyrektor wodzisławskiego muzeum. - Rzeźb Nepomucenów na Śląsku jest wiele, ale w takim przedstawieniu jak to z Lubomi tylko dwie – podkreślał kilka miesięcy temu Kulpa. Również wójt Lubomi podkreśla, że wydatek był niezbędny. - To przecież nasze dziedzictwo kulturowe. Musimy o nie dbać – mówi wójt.
Artur Marcisz