Bezcenny Nepomucen uratowany
Sławomir Kulpa, dyrektor Muzeum w Wodzisławiu Śląskim o kulisach odrestaurowywania figury św. Jana Nepomucena z Lubomi
LUBOMIA Dzięki inicjatywie i osobistemu zaangażowaniu wójta gminy Lubomia, dr. Czesława Burka, przeprowadzono konserwację bezcennej, zabytkowej rzeźby św. Jana Nepomucena stojącej przy ulicy Asnyka w Lubomi - Grabówce. Był to już ostatni moment, by uratować zabytek, gdyż korzenie stojących w pobliżu wiekowych lip, będącymi jednocześnie pomnikami przyrody, podważyły fundament obiektu i doprowadziły do zagrażającego jej przechylenia. W każdej chwili pomnik mógł runąć na ziemię, co byłoby niepowetowaną stratą w zasobie dziedzictwa kulturowego. Stracilibyśmy w ten sposób jedną z trzech najcenniejszych rzeźb barokowych istniejących jeszcze na terenie ziemi wodzisławskiej.
Historia rzeźby
Pierwotnie figura św. Jana Nepomucena usytuowana została naprzeciw nieistniejącego już dworu na Grabówce. Pomnik wyrzeźbiono z piaskowca. Składa się z prostokątnego postumentu ujętego bocznymi wolutami, zwieńczonego wielostopniowym gzymsem. Na nim to osadzono postać Świętego. Święty Jan Nepomucen przedstawiony jest w kontrapoście, z ciężarem ciała spoczywającym na lewej nodze oraz prawą nogą ugiętą w kolanie, która oparta jest na kuli ziemskiej. Jego głowa jest odkryta, a biret spoczywa z tyłu, na pniaku ściętego drzewa.
Postać Jana Nepomucena zastygła niemal w teatralnym geście. Oczy wzniesione w górę wpatrzone są w niebo, niemal nieobecne, skupione na modlitwie. W lewej ręce trzyma otwartą księgę, prawą rękę ma pustą, skierowaną w dół. Ubrany jest w strój kanonika, czyli w futrzaną, gronostajową pelerynę nałożoną na rokitę, to jest kanonicką komżę wykończoną misternie koronkami, spod której wystaje sutanna.
Rzadka kula
Kula ziemska pod nogą świętego symbolizuje dialog z Bogiem o świecie. Zestawienie jej z drugim atrybutem - księgą, może odnosić się również do zagranicznych studiów św. Jana Nepomucena. Warto przy tym dodać, że Jan Nepomucen jest bardzo popularnym świętym, którego setki podobizn stoją do dziś na Śląsku, w Austrii czy w Czechach, lecz atrybut kuli jest niezwykle rzadki. Na Górnym Śląsku podobna figura znajduje się tylko w Tarnowskich Górach - Karłuszowcu i ufundowana została w 1755 r. przez Franciszka Ludwika Henckel von Donnersmarcka i jego żonę Leopoldynę Sobek. Nie jest ona jednak tej klasy co zabytek pochodzący z Lubomi - Grabówki. Ma też późniejszą metrykę.
Winorośl wskazuje fundatora
Dzięki zachowanemu kartuszowi i łacińskiej inskrypcji wiemy kto i kiedy ufundował rzeźbę, bowiem w centralnej części postumentu umieszczony został relief z przedstawieniem herbu rodu Lichnowskich, fundatorów rzeźby. Na nim widoczne są dwie złączone ze sobą kiście winorośli, w otoku stylizowanej roślinności. Herb wieńczy korona hrabiowska. Dodatkowe badania archiwaliów wskazują, że od 25 kwietnia 1731 r. właścicielem całego majątku Grabówka, w skład którego wchodziła Lubomia, Syrynia i Nieboczowy był hrabia Franciszek Leopold Lichnowski (1690-1742), który nabył je za 128 000 talarów od poprzedniej właścicielki Zofii Eleonory von Bodenhausen. Jego to właśnie należy uznać za fundatora figury. Dzięki zachowanej inskrypcji znajdującej się pod kartuszem herbowym wiemy, kiedy ufundowano pomnik. Napis sporządzono w języku łacińskim z datą podaną w postaci chronostychu. Brzmi on: „In ore stVLti Virga sVperbIa/Labla saplentIVM CVstoDIVnt eos” i odnosi się do Przypowieści Salomonowych, który możemy tłumaczyć tak: „w ustach niemądrego pycha jest rózgą/usta mądrego czuwają nad nimi” (Prz 14,3). Zsumowanie wielkich liter napisu wskazuje, że pomnik ufundowano w 1738 i mógł on powstać na pamiątkę nowo utworzonego w tym roku dekanatu pogrzebińskiego.
Autor domniemany
Nie zostały do tej pory odnalezione żadne przekazy źródłowe dotyczące autora rzeźby. Niemniej po odsłonięciu przez konserwatorów wielu szczegółów, za jego twórcę należy upatrywać Johanna Melchiora Österreicha - najwybitniejszego górnośląskiego rzeźbiarza doby baroku, który w tym czasie mieszkał i miał swój warsztat w pobliskim Raciborzu. Był on twórcą m.in. Kolumny Maryjnej stojącej na raciborskim rynku (1725-1727) oraz licznych figur św. Jana Nepomucena w Raciborzu - Ostrogu, Rudach, Leśnicy, Siedlcu, czy Wodzisławiu Śląskim.
Konserwacja i problemy
Konserwacji figury św. Jana Nepomucena z Lubomi - Grabówki podjęła się Pracownia Konserwacji Zabytków Agnieszki i Tomasza Trzosów z Tych. Prace nad jej restauracją trwały niemal 9 miesięcy. W tym czasie pomnik został przewieziony do pracowni i tam w studyjnych warunkach profesjonalnie zakonserwowany. Ostatni raz fachowej renowacji rzeźby podjęto się jeszcze w czasach pruskich, a dokładnie w roku 1888. Od tego czasu minęło 126 lat. W tym czasie stojące obok dwie lipy rozrosły się, korzenie podważyły pomnik, a wydzieliny liści lipy pokryły piaskowiec zieloną mazią, która „wgryzła” się w kamień. Jakiś czas później, działając w dobrej wierze, rzeźbę pomalowano kilkukrotnie farbami olejnymi. Doprowadziło to do destrukcji kamienia, gdyż piaskowiec jest skałą oddychającą, nasiąkliwą, powstałą na skutek naturalnej lityfikacji (cementacji) piasku. Pokrycie rzeźby farbami doprowadziło do uszczelnienia, a znajdująca się w niej woda nie miała jak odparować. Z czasem doszło do wielu spękań i ubytków. W procesie renowacji zabieg ten okazał się dość dużym problemem, ale jak się okazało, nie jedynym przed jakim stanęli tyscy konserwatorzy. Po zdjęciu paru powłok farb okazało się, że św. Jan Nepomucen upadł już kiedyś z postumentu. Według relacji jednego z mieszkańców, w figurę uderzyć miał samochód ciężarowy ził. Ówcześni tzw. renowatorzy naprędce postawili rzeźbę i połączyli zaprawą cementową. Dla zatarcia śladów i ubytków cały pomnik pokryto również zaprawą cementową, tworząc tym samym szczelny płaszcz. Cement okazał się o wiele gorszy od farby i zabójczy dla piaskowca doprowadzając w efekcie do osłabienia całej struktury kamienia oraz zatarcia wielu detali stroju. Warto przy tym dodać, że we wspomnianej katastrofie samochodowej św. Jan Nepomucen utracił nos, prawą dłoń oraz brodę, które zostały wówczas źle odtworzone. Dopiero konserwatorzy tyscy poprawnie i wiarygodnie odtworzyli dzieło artysty.
Gdy stawiano rzeźbę, pojawiły się pomysły, aby ponownie pomalować pomnik, by wyglądał jak dawniej. Jak wykazały badania konserwatorskie rzeźba, podobnie jak inne barokowe figury, nigdy pierwotnie nie była malowana. Tak więc jest pewnym, że mieszkańcy Lubomi - Grabówki żyjący w XVIII i XIX w. patrzyli na piaskowcową rzeźbę, bowiem jej piękno tkwiło w surowości materiału i perfekcyjnym oddaniu każdego szczegółu figury świętego. Dlatego ze względu na tradycję i badania konserwatorskie musimy się trochę „przestawić”, a wtedy patrząc na pomnik św. Jana Nepomucena przeniesiemy się choć w jeden ocalały, przepiękny kadr naszej przeszłości, którego twórcą był wybitny rzeźbiarz doby baroku Johann Melchior Österreich.
Sławomir Kulpa
Święty Jan Nepomucen
Jego prawdziwe nazwisko brzmi Welflin (Velfin). Urodził się w roku 1350 w miasteczku Nepomuk w Czechach niedaleko Pilzna (stąd przydomek). W wieku 30 lat otrzymał święcenia kapłańskie, a po odbyciu studiów w Pradze i Padwie awansował na wikariusza generalnego praskiego arcybiskupa Jana z Jenstein, będąc jednocześnie spowiednikiem królowej Zofii - żony króla Czech Wacława IV Luksemburczyka. W tym czasie doszło do zatargu pomiędzy królem a arcybiskupem praskim, którego ofiarą stał się Jan Nepomucen. Być może to, iż był stronnikiem arcybiskupa, zadecydowało o jego śmierci. Jak chcą inne źródła, przyczyna męczeńskiej śmierci leży w odmowie zdradzenia tajemnicy spowiedzi królowej Zofii. Faktem jest, że po uwięzieniu i okrutnych torturach, skatowanego Jana Nepomucena królewscy oprawcy zrzucili z mostu Karola w Pradze do Wełtawy. Stało się to w nocy z 20 na 21 maja 1393 r. Jana Nepomucena pochowano w katedrze Św. Wita w Pradze. Po jego śmierci kult jego zaczął się szerzyć. Pod koniec XVI w. został nieoficjalnym patronem Czech. Jego sława przeniosła się na Śląsk. W 1721 r. odbyła się jego beatyfikacja, a w 1729 r. kanonizacja. Jest czczony jako patron dobrej sławy, tajemnicy spowiedzi, w niebezpieczeństwie powodzi. Jego figury są najczęściej blisko wody.
Ród Lichnowskich
Pierwsze informacje historyczne o rodzie pochodzą z końca XV wieku, gdy „(...) Janusz z Woszczyc koło Żor, w latach 1498–1507, sędzia ziemski księstwa ożenił się z Zofią z możnego rodu morawsko-śląskiego Drahotusz, wdową po Mikołaju z Lichnova. Żona wniosła mu w wianie majątek swojego pierwszego męża – Lichnov koło Bruntálu (Czechy). Miał czterech synów: Henryka, Piotra, Kaspra i Bernarda, którzy zaczęli posługiwać się nazwiskiem ‚Lichnowski z Woszczyc’”. Znaczenie rodu Lichnowskich znacznie wzrosło w XVIII i XIX wieku. W 1702 Franciszek Bernard Lichnowski otrzymał dyplom czeskiego barona z tytułem, a w 1727 został starostą księstwa opawskiego. Na Śląsku w skład majątku rodu Lichnowskich wchodziły m.in.: Chuchelná k. Hulczyna, Grodziec nad Morawicą, Krzyżanowice, majątek Grabówka, Łubowice.