Radny na sesji: Odrę załatwiono w białych rękawiczkach
Do wymiany poglądów na temat perturbacji Odry Wodzisław doszło 26 sierpnia na sesji rady miasta.
WODZISŁAW ŚLĄSKI Temat wywołał Piotr Kominek, przewodniczący zarządu dzielnicy Osiedla XXX-lecia - Piastów - Dąbrówki, który przyznał, że poprosiło go o to kilka osób. - Chodzi mi o klub Odry Wodzisław, który załatwiono w białych rękawiczkach - mówił.
Zauważył, że sekcję seniorską założyła w bólach grupa zapaleńców po spadku Odry z ekstraklasy i pierwszej klasy. - Sekcja ta miała w lipcu przejść pod MKP, pod MOSiR. Były fajne deklaracje jeszcze w miesiącach jesiennych, poklepywanie po plecach, buźka, klapa, goździk, itd. Wszystko było na dobrej drodze, tak się niestety nie stało. Prezes klubu pan Gostyński dał się zrobić jak dziecko. Wypięto się na prośby jego, kibiców. Na stronie klubowej widać, kto bruździ. Nawet prezes Śląskiego Związku, pan Bugdoł stwierdził, że osoby z Wodzisławia wywierają nacisk, by klub APN Odra nie istniał. Łatwo jest szkodzić, kiedy się siedzi na tyłkach w MOSiR, kiedy ma się tylko drużyny juniorskie i trampkarzy. Odpowiedzialności prawie żadnej. Niech ci panowie założą sekcję seniorów, wtedy się okaże, co potrafią robić. Bardzo jest przykre, że wychowankowie zespołów MKP nie przechodzą do APN, a zasilają okoliczne kluby. Rozmawiałem z rodzicem jednego z graczy MKP i powiedział, że jest nieformalny zakaz przechodzenia do APN. Jest to co najmniej dziwne. Myślałem, że prezydent pomoże w fuzji MKP i APN.
- Sprawa była przedstawiona jednostronnie przez radnego Kominka. Przedstawił pan swoją wersję, ja przedstawię swoją - zareagował Eugeniusz Ogrodnik, zastępca prezydenta Wodzisławia Śl. odpowiedzialny m.in. za sprawy sportowe i oświatowe. - Mylenie MKP i MOSiR jest pierwszym błędem - kontynuował dodając, że to mylenie jest częste, również wśród kibiców. Zdaniem wiceprezydenta wkład dyrektora MOSiR w negocjacje i próbę załatwienia sprawy jest bardzo duży. Drugi problem dotyczy przynależności klubowej do Śląskiego czy Opolskiego Związku Piłki Nożnej. - To nie leży w naszej gestii. Podczas spotkania z prezesem Gostyńskim mówiliśmy jasno: jesteśmy otwarci, pieniądze będą, miasto wesprze, ale kwestie prawne muszą być załatwione zgodnie ze statutem PZPN, i za to odpowiada klub. My czekamy. Cała piłka, i to dosłownie, jest po stronie Śląskiego Związku Piłki Nożnej. I to sama brać piłkarska musi sobie pozałatwiać sprawy Odry. My się w to mieszać nie możemy. Jesteśmy otwarci, tak jak obiecaliśmy wesprzemy, będzie stadion, pieniążki też się znajdą. Natomiast w sprawy prawne nie zamierzam się mieszać - dodał Eugeniusz Ogrodnik.
Piotr Kominek zapewnił, że nie myli MKP z MOSiR. - Natomiast większość pracowników MOSiR działa dla MKP. Pytanie tylko dlaczego są tak negatywnie nastawieni do klubu APN. Ja bym się cieszył na miejscu waszym i ich, że znalazł się ktoś taki jak Gostyński i paru innych, kto chciał założyć sekcję seniorów. Załatwiał to jak załatwiał. Przyszedł znikąd, sporo się uczył, więc trzeba mu pomóc.
Pomocy klubowi przez miasto nie pomaga zadłużenie, jakie APN posiada względem MOSiR. Spółka zalega Ośrodkowi ponad 50 tys. zł za korzystanie ze stadionu. Według Piotra Kominka dług powstał, ponieważ spółka nie dostała obiecanych pieniędzy z miasta. Tymczasem Eugeniusz Ogrodnik powiedział, że ogólnie miasto udostępnia stadion klubom za złotówkę. Według zastępcy prezydenta to spółka APN chciała wynajmować stadion za pieniądze. Skoro powstało z tego tytułu zadłużenie, to sprawą spółki jest uregulowanie tego długu. Ze słów prezydenta można było wywnioskować, że miasto nie chciało dawać pieniędzy na Odrę dlatego, że jej status prawny był niejasny. Nie było wiadomo, w jakiej lidze ma grać, pod jakim związkiem.
Radny Marian Balcer martwił się, że stadion bez Odry będzie pusty. Eugeniusz Ogrodnik zapewnił, że tak się nie stanie. I zaprosił 6 września na mecz piłkarek nożnych.
(tora)