Sukces krzyżkowickich strażaków na kilku filarach
Rodzina strażacka z Krzyżkowic świętowała jubileusz 85-lecia istnienia OSP
PSZÓW Ochotnicza Straż Pożarna w Krzyżkowicach obchodziła 6 września 85-lecie istnienia. Polową mszę świętą połączono z uroczystym apelem. Padło wiele słów uznania pod adresem krzyżkowickiej jednostki. - Dziękujemy za serce i za to, że dajecie nam poczucie bezpieczeństwa. Chylę czoła - mówił poseł Ryszard Zawadzki. Burmistrz Marek Hawel powtarzał słowo „sukces”. - Składa się na niego wiele elementów, jak doposażenie jednostki, stan waszej strażnicy, idealna praca z młodzieżą, rozrost osobowy czy nagrody przywożone z zawodów. Źródła tego sukcesu są dwa. Zaangażowanie, bo bierzecie sprawy w swoje ręce. I współpraca - ze społeczeństwem, miastem i innymi organizacjami - podkreślał szef Pszowa.
Pierwsza sikawka
Ochotnicza Straż Pożarna w Krzyżkowicach powstała w 1929 roku. Pierwszym prezesem został Aleksander Szmelich, a naczelnikiem Józef Pytlik. Siedzibą strażaków był wówczas budynek gospodarczy przy starej szkole podstawowej. Tam też przechowywany był posiadany przez jednostkę sprzęt pożarniczy, m.in. otrzymana w 1931 roku pierwsza sikawka ręczna. Do 1948 roku do pożarów wyjeżdżano zaprzęgiem konnym udostępnianym przez krzyżkowickich gospodarzy, aż wreszcie OSP otrzymała motopompę DKW-Metz, i dla potrzeb jej przewozu zakupiono samochód marki chevrolet.
Centrum kulturalne
Z biegiem lat jednostce zaczęło przybywać sprzętu pożarniczego, tak więc wkrótce podjęto decyzję o budowie nowej remizy. 20 czerwca 1973 r. rozpoczęto prace rozbiórkowe starej cegielni. W kwietniu 1975 r. rozpoczęła się budowa nowej remizy strażackiej, którą w maju 1979 r. uroczyście oddano do użytku. Przeniesienie siedziby do nowego budynku przyczyniło się do zwiększenia zainteresowania działalnością straży wśród mieszkańców Krzyżkowic. Nastąpił duży wzrost liczby członków, szczególnie wśród młodzieży. Remiza stała się też centrum kulturalnym w Krzyżkowicach i taką dodatkową funkcję pełni do dziś.
Strażacka rodzina
Obecnie krzyżkowicka OSP liczy 55 członków, z czego 28 bierze udział w działaniach ratowniczo-gaśniczych. Na tabor jednostki składają się trzy wozy: ciężki jelcz, który strażacy przerobili własnym sumptem, średni renault i lekki wóz do przewozu osób, na przykład na zawody. - Na przestrzeni lat jednostka zmieniła się diametralnie. Widoczny jest postęp techniczny, jak również postęp w wyszkoleniu. Rozwijamy się. To zasługa wszystkich strażaków - podkreślał Piotr Kowol, prezes krzyżkowickiej OSP, który funkcję tę pełni od 18 lat. On sam dostrzega jeszcze jeden filar sukcesu jednostki. - Świadomie wypracowaliśmy, że każde święto strażackie jest także świętem naszych bliskich. Obchodzimy je wspólnie. To powoduje, że tworzymy nie straż, a rodzinę strażacką - dodaje prezes Kowol.
Czego życzyć jednostce na kolejne lata? - By nie stanęła w miejscu. Niech to będzie nawet centymetr czy dwa, ale zawsze do przodu. Bo dziś jesteśmy z siebie zadowoleni, ale jeśli zatrzymamy się, to de facto zaczniemy się cofać. A później trudno ruszyć - puentuje prezes.
(mak)