Nie będzie śledztwa w sprawie sms-u z groźbami
WODZISŁAW ŚLĄSKI Prokurator odmówił wszczęcia śledztwa w sprawie domniemanych gróźb, które miały być zawarte w esemesie wysłanym przez dyrektora ZGMiR Grzegorza Syskę prezydentowi Mieczysławowi Kiecy. Prokurator nie dopatrzył się znamion przestępstwa. Postanowienie o odmowie jest prawomocne. Nikt nie wniósł zażalenia.
Przypomnijmy, prokuraturę zawiadomił prezydent 11 lipca. Obawy prezydenta budziły zwroty „niektóre sprawy ostatecznie kończą się źle” „nieszczęścia chodzą po ludziach”. Mieczysław Kieca zeznał, że czuł się zagrożony i obawiał się o swoje życie i zdrowie. Powiedział też podczas przesłuchania, że wiadomość sms odczytuje jako próbę wymuszenia wycofania się z zamiaru zwolnienia z pracy Grzegorza Syski. Sam dyrektor Syska przyznał podczas przesłuchania, że faktycznie istnieje poważny konflikt na tle służbowym z prezydentem Kiecą, a bezpośrednim impulsem do napisania esemsa były nieprzychylne mu artykuły prasowe, w których jego zdaniem za sprawą rzecznika prasowego był oczerniany i pomawiany o nieprawidłowości. Intencją Grzegorza Syski było zaprzestanie naruszania jego dobrego imienia w mediach, natomiast nie miał w żaden sposób zamiaru grozić prezydentowi. Oceniając dowody prokurator uznał, że wiadomość nie zawiera zwrotów, które wyczerpują znamiona przestępstwa groźby karalnej. Prokurator wsparł się wyrokiem sądu apelacyjnego w Krakowie, który procedował w podobnym przypadku.
- Ucieszyłem się z decyzji prokuratora. Spodziewałem się jej. Zawiadamiając prokuraturę prezydent znowu chciał mnie zdyskredytować – mówi Grzegorz Syska.
(tora)