Ukrainiec rozstrzygnął derby
PIŁKA NOŻNA – IV liga
W bardzo ważnym pojedynku sąsiadów z ligowej tabeli i zarazem dwóch drużyn z powiatu wodzisławskiego występujących w IV lidze, Unia Turza pokonała na wyjeździe 1:0 Górnika Pszów. Gola na wagę trzech punktów zdobył Ukrainiec Denis Miroszniczenko.
Faworyta spotkania trudno było wskazać. Obie drużyny zajmowały dolne miejsca, a w zeszłej kolejce odnotowały po remisie. Przy czym Górnik zremisował na wyjeździe z liderem z Bełku i do meczu z Unią przystępował chyba jednak bardziej podbudowany, niż Unia, która na własnym terenie podzieliła się punktami z Iskrą Pszczyna. I to gospodarze mieli lepsze okazje do zdobycia gola. Blisko celu był Zbigniew Grassman, który jednak w dobrej sytuacji nie trafił w światło bramki. Swoją okazję miał też Radosław Szpak, ale uderzył zbyt słabo by zaskoczyć Beniamina Jastrzębowskiego, bramkarza Unii. Goście długo nie potrafili zagrozić poważnie bramce Górnika. Dlatego w 51. minucie Jan Adamczyk, trener Unii dokonał pierwszej zmiany. Na boisku pojawił się Denis Miroszniczenko. Adamczyk wykazał się iście trenerskim „nosem”. To właśnie zawodnik rodem z Ukrainy kwadrans przed końcem spotkania najpierw po indywidualnej akcji wywalczył rzut rożny, a następnie po rozegraniu kornera wpakował z bliska piłkę do siatki! Jak się okazało była to bramka rozstrzygająca rezultat spotkania, choć sam Miroszniczenko miał jeszcze jedną dobrą okazję. W końcówce meczu szansę do wyrównania mieli gospodarze, ale stracie gola zapobiegł Grzegorz Jakosz, wybijając piłkę z linii bramkowej.
(art)
Górnik Pszów – Unia Turza 0:1
Bramka: Miroszniczenko (75.)
Po meczu powiedzieli
Tomasz Gajewski, trener Górnika Pszów:
Niemoc, brak umiejętności, za wysoka liga dla większości zawodników. Zresztą miejsce w tabeli to pokazuje, obydwie drużyny prezentowały jak dla mnie antyfutbol. Jak dla jednych tak i dla drugich za wysoki poziom. To takie drużyny, które byłyby w pierwszej piątce w okręgówce i by sobie jakoś radziły. W tej lidze to już jest masakra. Brak umiejętności konstruowania jakichś akcji, brak nawet umiejętności rozegrania rzutu rożnego czy wolnego.
Jan Adamczyk, trener Unii Turza:
Przebieg całego meczu na to wskazywał, że kto strzeli ten wygra. Wiadomo, nerwowość w naszym zespole teraz coraz większa, punktów brakuje stąd taka a nie inna gra. Poza tym zabrakło trzech podstawowych zawodników, więc to też rzutowało na obraz naszej gry. Trzeba przede wszystkim podziękować chłopcom za zaangażowanie, ambicję i wiarę w końcowy sukces. W tej chwili nic innego nas nie interesuje jak punkty, nie sposób gry i tak dalej. Mamy przed sobą jeszcze dwa mecze, musimy zdobyć jeszcze jakieś punkty, żeby w miarę spokojnie myśleć o wiośnie.