Trzech kandydatów na prezydenta Wodzisławia Śląskiego
Trzech kandydatów na prezydenta Wodzisławia Śląskiego, trzy rozmowy, te same poruszane tematy. Kolejność ułożenia na stronie - alfabetycznie nazwiskami. Przeczytaj, może skorzystasz podejmując decyzję o wyborze.
Adam Gawęda
Wodzisław potrzebuje prawdziwego impulsu
Dlaczego akurat pana powinni wybrać mieszkańcy?
Myślę, że przemawiają za tym moje doświadczenie i praca zawodowa od stażysty po szefa inwestycji na kopalni, praca w centrali Kompanii Węglowej na stanowisku koordynatora; również doświadczenie samorządowe - niepełne trzy kadencje (bo w trzeciej wystartowałem na posła) w radzie powiatu wodzisławskiego, m.in. jako wiceprzewodniczący. Pracowałem nad strategią rozwoju powiatu wodzisławskiego, nad inwestycjami w samorządzie. Do tego cztery lata pracy w parlamencie.
Pana zdaniem w Wodzisławiu co działa dobrze?
Myślę, że mieszkańcy są bardzo wyrozumiali, skoro potrafią jakoś znosić tak długotrwałe i przeciągające się inwestycje. Ogólnie potencjał ludzi jest dobry. Np. przedsiębiorcy radzą sobie mimo bardzo trudnej sytuacji, bo przecież w sklepach czy na rynku widać pustki. Poza tym uważam, że urzędnicy miejscy są bardzo dobrze wykwalifikowani. Jednak myślę, że nie są w pełni dociążeni, by się wykazać. Poza tym sam Wodzisław jest bardzo pięknym, starym miastem, z wieloma tradycjami, ma fajny klimat. W działaniu prezydenta też można dostrzec wolę, by miasto się rozwijało, choć jego słabe przygotowanie samorządowe i biznesowe spowodowało, że nie poradził sobie z wieloma poważnymi wyzwaniami.
Czyli co należałoby poprawić w mieście?
Przede wszystkim dobre inwestycje, to inwestycje dobrze przygotowane i realizowane sprawnie i szybko. Przykład Rodzinnego Parku Rozrywki. Jeśli jest to jedna z większych i bardzo ważnych dla miasta inwestycji, to uważam, że powinna być pod specjalnym nadzorem. Rozliczenie musi nastąpić do stycznia 2015 r. i co, jeśli ta inwestycja nie zostanie skończona? Miała kosztować 12 mln, z tego co wiem kosztuje 16 mln zł, z czego 10 mln stanowi dotację unijną. Jeśli nie będzie odebrana, to kto zapłaci wykonawcy? To będzie poważne obciążenie do budżetu. A jeśli tak się stanie, to mam poważne obawy, że przyszłoroczny budżet się nie zamknie i grozi zarząd komisaryczny. Druga sprawa - brak planu zagospodarowania przestrzennego. Bez planu nie można mówić o strefach ekonomicznych. Dziś mówi się o strefach inwestycyjnych, ale co to w nomenklaturze znaczy? Strefa jest wtedy, gdy jest strefą ekonomiczną. Wtedy można mówić o poważnym wsparciu firm. Rolą miasta jest też przygotowanie terenów, któych nie zawsze jest właścicielem. Inwestor jest wygodny, pyta – macie teren? I słyszy: tu właścicielem jest kuria, tam ktoś prywatny, tu my mamy kawałek, tam jeszcze ktoś. To dziękuję, mam oferty z innych miast. Po trzecie bolączką Wodzisławia jest brak hali targowej czy giełdy z prawdziwego zdarzenia. Moim zdaniem to jest niewykorzystana szansa. Jeśli ktoś marketingowo mówi o Wodzisławiu jako Południowej Bramie Polski, to niech będzie tą bramą. Ale niech przejezdni tu się zatrzymają. Dziś nie mają bodźca. Galeria nie spełnia ich oczekiwań, inaczej mielibyśmy dużo tablic z Raciborszczyzny, Chałupek czy Czech. Świetnym miejscem hali mógłby być połączony teren naprzeciw galerii od działki MZK, przez grunty prywatne, miejskie do tzw. mostu donikąd. Wokół niej powstałby kompleks firm usługowych. Wtedy nawet hotel Amadeus by miał co robić, bo dziś jest hotelem średnio odwiedzanym.
Jak chce pan to poprawić?
Oczywiście tego nie da się szybko zrealizować przy takim zadłużeniu miasta. Uważam, że finansowaniem mógłby się zająć bank municypalny, założony przez miasto razem z partnerem biznesowym, np. bankiem. To nie jest mój pomysł. To się dobrze sprawdziło na Zachodzie. W Polsce na razie są prekursorzy. Po pierwsze obsługę finansową miasta prowadzi ten bank, więc schodzimy z kosztami. Po drugie możemy stymulować procesy rozwojowe, bo możemy mieć tani pieniądz. Poza tym zyski zostaną w mieście, oczywiście proporcjonalnie do wkładu. Na założenie banku nie potrzeba dużo pieniędzy – wystarczy milion euro.
Sporo emocji wywołało wygaszanie Szkoły Podstawowej nr 28. Czy konieczne będą kolejne wygaszania?
Jestem generalnie przeciwnikiem likwidacji szkół. Każda szkoła oprócz edukowania jest miejscem pewnej tożsamości. Z tego co wiem, to SP 28 z całą swoją infrastrukturą, po całym remoncie, powinna rozwinąć skrzydła. Skoro zostało po niej gimnazjum z jakimś kierunkiem sportowym, to uważam, że można spróbować stworzyć szkołę mistrzostwa sportowego. Prawdopodobnie byłaby możliwość prowadzenia przez miasto również szkoły średniej, jeśli byłaby akceptacja kuratorium. Wierzę, że udałoby się porozumieć w tym zakresie ze starostą i tak ułożyć ofertę, by nie zabierać niczego szkołom ponadgimnazjalnym prowadzonym przez powiat. Byłoby to coś nowego, co przyciągnęłoby osoby z zewnątrz. To, jakie dyscypliny sportowe byłyby tam rozwijane musiałoby wyniknąć z dialogu i po rozpoznaniu potrzeb mieszkańców. Nie cofajmy się, jeśli ktoś podjął decyzję o likwidacji SP 28, to nie wiem czy jest sens ją przywracać. Byłbym skłonny powiedzieć – wykorzystajmy szansę i zróbmy krok czy dwa do przodu.
Samorząd powinien angażować się w życie sportowe?
Oczywiście, że tak. Jestem zwolennikiem dotowania sportu przez miasto, ale organizacja tego powinna stać na wysokim poziomie, aby nie był to pieniądz zmarnowany. Kluby powinny mieć swojego gospodarza, przykładem tego jest klub w Zawadzie. Na pewno, jak zostanę prezydentem powołam Radę Sportu, dlatego że dobre decyzje podejmowane są w oparciu o prawdziwy dialog, a nie pozorowany. Wtedy dzieląc dotacje na sport nikt nie zarzuci stronniczości.
Inną głośną sprawą było wystawienie na sprzedaż linii sortowniczej. Z braku chętnych to się nie powiodło. Czy uważa pan, że warto te próby ponawiać biorąc pod uwagę fakt, że trwają prace nad zmianą tzw. ustawy śmieciowej polegającą na przywróceniu gminnym zakładom komunalnym prowadzenie gospodarki śmieciami?
Temat jest dość trudny, dlatego, że nie mam wiedzy czy zakład byłby w stanie obsłużyć miasto, jak bardzo należałoby go doinwestować i skąd wziąć na to środki przy obecnym stanie finansów. Istniejący zakład moim zdaniem nie jest przygotowany do przejęcia sortowania odpadów z całego miasta. Moim zdaniem lepszym kierunkiem było poszukanie inwestora i sprzedaż tego w taki sposób, by inwestor rozbudowując zakład stworzył przedsiębiorstwo zdolne obsłużyć cały powiat czy nawet region. Wtedy miałoby to sens ekonomiczny.
Proszę powiedzieć, na co będzie stać Wodzisław Śl. jeśli chodzi o pozyskiwanie środków z nowego budżetu unijnego? Przedsięwzięcia zwykle wymagają wkładu własnego, a zadłużenie miasta na koniec 2013 r. przekraczało 42 proc.
Trzeba byłoby doprecyzować zadłużenie, bo z informacji prasowych wiem, że prezydent mówi o 34 proc. Ale to w ogóle jest błąd, bo od tego roku mówi się o wskaźnikach zadłużenia. Dziś zadłużenie liczy się inaczej – bierze się pod uwagę wszystkie zobowiązania miasta i nie może to przekroczyć 15 proc. budżetu. Natomiast zadłużenie liczone do budżetu wynosi dziś około 42 proc. Tak wynika z różnych wyliczeń. Nie mam pewności, czy to jest tyle, bo pewne obciążenia mogą być pochowane po zakładach miejskich. Moim zdaniem wpierw trzeba ustabilizować finanse, poszukać oszczędności, a potem zastanowić się, jakie zrealizować inwestycje, by przede wszystkim podnieść potencjał rozwojowy miasta.
Komitet wyborczy, z którego pan startuje wystawia też kandydatów do rady miasta. Co się stanie jeśli pan wygra, a nie wprowadzi tylu radnych, by zdobyć większość? Z kim jest pan w stanie wejść w koalicję i z czego zrezygnować na rzecz koalicjanta?
Już w tej chwili deklaruję współpracę dla dobra miasta kilku kandydatów z innych ugrupowań. Jestem w stanie porozumieć się zarówno z kandydatami Wspólnoty Samorządowej czy Platformy Obywatelskiej. Nie mam barier politycznych. Uważam, że dla dobra Wodzisławia trzeba będzie usiąść do wspólnego stołu, nakreślić swoje oczekiwania, swoją wizję miasta, zbudować pole współpracy. Jestem przekonany, że większość uda się stworzyć.
Mateusz Kania
Kiedy brakuje na pieluchy, nie kupuje się dzieciom zabawek
Dlaczego akurat pana powinni wybrać mieszkańcy?
Jestem synem tego miasta. Tutaj się urodziłem, wychowałem, uczyłem, dorastałem. Także w Wodzisławiu poznałem moją przyszłą żonę i rozpoczynałem działalność społeczną, powołując do życia Jednostkę Strzelecką 2023 Związku Strzeleckiego „Strzelec” OSW, Górnośląską Fundację WNM, oddział Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, czy ośrodek naukowo-badawczy, w którym gościli wysokiej klasy naukowcy z różnych stron świata, najwyżsi przedstawiciele europejskich linii żeglugowych, czy delegat rządu tunezyjskiego. Posiadam wykształcenie wyższe techniczne, certyfikat menadżerski firmy IBM, a także praktyczne umiejętności w zakresie zarządzania, które zdobyłem w różnego rodzaju spółkach prywatnych. Jako nauczyciel znam także problemy oświaty publicznej na różnych szczeblach nauczania.
Co w Wodzisławiu działa dobrze?
Poza kumoterstwem wokół Urzędu Miasta? Sektor małych i średnich przedsiębiorstw, środowisko drobnych „ciułaczy” i rondo na skrzyżowaniu ulic Matuszczyka, Radlińskiej i 26 Marca.
Co wymaga naprawy w Wodzisławiu?
O tym możemy rozmawiać godzinami. Po pierwsze budżet miasta z rosnącym deficytem, po drugie proces inwestycyjny - „kupowanie” wszystkiego na „kartę kredytową” i wyprzedaż za bezcen terenów przemysłowych, zwanych „inwestycyjnymi”. Wreszcie niewydolne jednostki miejskie urzędnicy i pracownicy sfery publicznej.
Jak zamierza pan to poprawić?
Należy wprowadzić w obszarach publicznych model biznesowy, oczywiście w zgodzie z prawem. Miasto ma możliwość tworzenia spółek celowych, których zadaniem będzie przejęcie obszarów działalności, które aktualnie podlegają niewydolnemu systemowi publicznemu. W niektórych obszarach pozyskanie środków zewnętrznych uzależnia się od powstania takiej spółki, o czym ewidentnie zapomniał prezydent Kieca, kierując swoje kroki jedynie w stronę programów unijnych. Budżet potrzebuje „uszczelnienia”, w czym pomoże stworzenie tzw. mapy wydatków - graficznej reprezentacji kosztów, jakie ponosi samorząd, a także zablokowania zadłużenia i stopniowej jego spłaty. Tereny przemysłowe należy najpierw uzbroić w tanie ciepło oraz energię elektryczną i dopiero wtedy dzierżawić lub sprzedawać.
Sporo emocji wywołało wygaszanie Szkoły Podstawowej nr 28. Będą kolejne wygaszania?
Myślę, że należy zapytać aktualnego wiceprezydenta miasta, p. Eugeniusza Ogrodnika, dlaczego tak ochoczo forsował „wygaszenie” SP 28. Dużo bardziej logiczne było zamknięcie SP 1. Może to wszystko przez sentyment byłego pana dyrektora do „swojej” placówki. Niestety w oświacie mamy problem sztucznego utrzymywania placówek oświatowych i etatów nauczycieli. Nasza propozycja na początek to bon edukacyjny, który zapewni wyższy poziom finansowania najlepszych szkół, z największą liczbą uczniów. Jeśli w szkole stan osobowy spadnie poniżej 70 osób, ustawa przewiduje możliwość zmiany organu prowadzącego szkołę na stowarzyszenie lub fundację. Będziemy popierać takie działania i pomożemy rodzicom uczniów w tworzeniu tego typu podmiotów. Dzięki temu uzyskamy oszczędności w budżecie, uczniowie nie będą musieli dojeżdżać do innych szkół, a nauczyciele zachowają pracę.
Nie powiodła się sprzedaż linii sortowniczej. Czy uważa pan, że warto te próby ponawiać biorąc pod uwagę fakt, że trwają prace nad zmianą tzw. ustawy śmieciowej polegającą na przywróceniu gminnym zakładom komunalnym prowadzenie gospodarki śmieciami?
Absolutnie nie. Podejrzewam, że prezydent powziął nerwowe ruchu z uwagi na niebezpieczeństwo zwrotu środków unijnych z odsetkami. Moja propozycja to zmiana SKM w spółkę celową i rozpoczęcie budowy na terenie przemysłowym przy ul. Marklowickiej tzw. „zielonej wyspy” energetycznej.
Proszę powiedzieć, na co będzie stać Wodzisław Śl. jeśli chodzi o pozyskiwanie środków z nowego budżetu unijnego? Przedsięwzięcia zwykle wymagają wkładu własnego, a zadłużenie miasta na koniec 2013 r. przekraczało 42 proc.
Jest to bardzo poważny dylemat, który spędza mi sen z oczu. Przy zadłużeniu sięgającym 50 mln zł nie możemy sobie pozwolić na żaden błąd. Należy pamiętać, że wkład własny to w najlepszym przypadku ok. 15 proc. Przy kosztach inwestycji na poziomie 10 mln zł będzie to minimum 1,5 mln zł, które należy „pozyskać” (czyt. zaciągnąć kredyt!), doliczyć odsetki i koszty obsługi zadłużenia, o czym zwykło się nie mówić. W pewnym momencie miasto straci rentowność i żaden bank nie udzieli już pożyczki. Proszę sprawdzić co stało się np. z Rewalem. Nie jestem przeciwnikiem pozyskiwania środków unijnych, ale wszystko należy robić z głową. Kiedy w normalnym domu nie ma pieniędzy na chleb i pieluchy, to nie kupuje się dzieciom nowych zabawek. Uważam za zasadne rewizję przygotowanych projektów w urzędzie, wybór i realizację najważniejszych, a także dołączenie projektów w kwestii budowy linii ciepłowniczych, energetycznych, czy remontów dróg. Szansą dla budżetu stanie się dywidenda uzyskana z kapitału wypracowanego przez spółki celowe.
Samorząd powinien angażować się w życie sportowe ?
Im więcej zaangażowania ze strony administracji publicznej w sport czy gospodarkę, tym gorzej dla nich. Najwięksi polscy sportowcy nie wyrośli na dotacjach, które rozleniwiają i powodują efekt odwrotny od zamierzonego. Sport powinien być domeną prywatnego biznesu, z którym samorząd na tym polu nie powinien mieć żadnego styku. MOSiR oraz obiekty sportowe należy sprywatyzować i pozwolić na rozwój w oparciu o kapitał prywatny, a nie pieniądze nas wszystkich.
Komitet wyborczy, z którego pan startuje wystawia też kandydatów do rady miasta. Co się stanie jeśli pan wygra, a nie wprowadzi tylu radnych, by zdobyć większość? Z kim jesteście w stanie wejść w koalicję i z czego zrezygnować na rzecz koalicjanta?
Jestem w stanie wejść w koalicję z każdym, kto ma na celu dobro mieszkańca, jego portfela, a także miasta jako całości. Przez dobro rozumiem przede wszystkim zrównoważony budżet z malejącym deficytem, nowe, racjonalne inwestycje ukierunkowane na uzbrojenie terenów przemysłowych i rozwój modelu biznesowego w ramach struktury Urzędu Miasta i jednostek podległych.
Mieczysław Kieca
Konkretne plany, nie obietnice
Dlaczego akurat pana powinni wybrać mieszkańcy?
Ponieważ mają okazję wybrać człowieka, który jest młody, dynamiczny, energiczny, ma doświadczenie, zbudował zespół do realizacji wielu zadań inwestycyjnych i sprawdził się w praktyce. Człowieka, który gwarantuje kontynuację działań. Nowa kadencja będzie związana z ostatnią szansą dla Polski, jaką będą mądrze pozyskane fundusze europejskie. Wiem jak i na co te fundusze pozyskać, mam wokół siebie dobry zespół. Mam konkretne plany do realizacji, a nie obietnice.
Co w Wodzisławiu działa dobrze?
Są takie rzeczy i na szczęście jest ich coraz więcej. Np. infrastruktura. Mam tu na myśli budowę kanalizacji, Drogę Zbiorczą, kolejne nakłady na nowe drogi. Uzbrajamy kolejne tereny. Nie zapominamy również o infrastrukturze rekreacyjnej. Widać zmiany, a przed nami jest jeszcze wiele pracy. Dobrze funkcjonuje również miejska komunikacja i aż się prosi o uzupełnienie jej o dobrze funkcjonującą komunikację międzygminną. Mamy dobrze funkcjonujący samorząd gospodarczy, czyli Cech Rzemiosł i Małych Przedsiębiorców oraz Izbę Gospodarczą. Udało nam się wypracować bardzo dobre relacje pomiędzy samorządem, a biznesem, które m.in. owocują tym, że w czasach kryzysu udało się w miarę poradzić z towarzyszącymi mu zjawiskami jak dynamiczny wzrost bezrobocia, czy zubożenie miasta. Jednym z efektów naszej współpracy jest chęć specjalizacji i wzajemnego wsparcia. Mam tu na myśli m.in. klaster wysokich technologii. To nie jest pomysł wyborczy, tylko pewna wizja rozwoju miasta, być może recepta na rozwój rynku pracy. Bardzo dobrze oceniam również działalność organizacji pozarządowych, w tym uruchomiony zgodnie z obietnicą wyborczą Wodzisławski Uniwersytet Trzeciego Wieku.
Poniekąd wyprzedził pan następne pytanie – co należy poprawić w Wodzisławiu?
Nigdy nie możemy powiedzieć o czymś, że jest idealne, zawsze można coś poprawić.
To proszę wskazać trzy zagadnienia.
Komunikacja. Należy poprawić komunikację o charakterze powiatowym i mam na to konkretny pomysł. Przedstawiałem go już dwa lata temu w starostwie powiatowym. Drugą rzeczą do natychmiastowej poprawy jest jakość naszego powietrza. Ograniczanie smogu wiąże się z uciepłowieniem Starego Miasta oraz realizacją skutecznych, konkretnych programów proekologicznych. Poprawy wymaga specjalizacja w biznesie i rozwój firm tworzących miejsca pracy. To nie jest tylko kwestia przygotowania miejsc inwestycyjnych czy ulg w podatkach, bo te są. Zakładam, że nasze dwie strefy inwestycyjne: Kokoszyce-Olszyny oraz teren po KWK 1 Maja będą się rozwijać. W efekcie zaobserwujemy spadek bezrobocia i rozwój miasta.
Szerokim echem odbiło się wygaszanie Szkoły Podstawowej nr 28. Czy widzi pan potrzebę wygaszania kolejnych szkół?
Nie, nie widzę. Uważam, że obecna sieć jest już dobrze przygotowana. Nie oznacza to, że nie ma wyzwań. Patrząc na najmłodszych widzę konieczność dalszego rozwoju oferty żłobkowej, nie tylko żłobka miejskiego, ale też wspierania instytucji prywatnych. Jeśli chodzi o przedszkola, to sporo dzieci przejdzie do szkół, zatem istnieje możliwość większej specjalizacji. Już podjęliśmy starania o stopniowym uruchomieniu profili autystycznych, których nie ma w powiecie. Mamy do tego pomieszczenia i wykwalifikowaną kadrę. Tego typu oferty mogą przyciągać nawet ludzi z zewnątrz. Tematu sieci szkół podstawowych nie ma sensu poruszać, gdyż te placówki dziś ładnie zapełniły się sześciolatkami. Wyzwaniem są gimnazja. Tu odpowiedzią wydaje się oferta skierowana do konkretnych grup osób. Jeżeli kiedyś różnie mówiło się o Gimnazjum nr 3, to decyzja o uruchomieniu tam Szkoły Mistrzostwa Sportowego spowodowała, że od tego roku szkolnego po raz pierwszy jest tyle oddziałów. Wszystkie gimnazja muszą zwiększać ofertę, bo dzięki temu może przyciągną uczniów, w tym tych spoza Wodzisławia.
Więc rozumiem, że jeżeli gimnazjum nie trafi z ofertą, to samo się ukarze.
Nie nazwałbym tego karą, poza tym to nie dzieje się z roku na rok. To proces długofalowy. Mamy bardzo dobrych dyrektorów, którzy otrzymują od nas wsparcie. Potrafią obserwować i analizować zmiany na rynku edukacyjnym. Odpowiadają na potrzeby. Przykładem może być Gimnazjum nr 2. Oferta idąca w kierunku zajęć z robotyki, automatyki może być magnesem dla przyszłych młodych techników. Na ile te rozwiązania się sprawdzą przekonamy się w ciągu trzech, czterech lat.
Głośno było też w mieście o tzw. rewolucji śmieciowej i pewnym skutku ubocznym, czyli wystawieniu na sprzedaż linii sortowniczej, zbudowanej głównie za unijne pieniądze. Sprzedaż się nie powiodła, nie było chętnych. Czy pana zdaniem warto ponawiać próby sprzedaży biorąc pod uwagę fakt, że trwają prace nad zmianą ustawy śmieciowej, by gminne zakłady mogły z powrotem gospodarować śmieciami?
Akurat o zmianie ustawy i prowadzeniu tych prac szybką ścieżką słyszałem. Zaraz mamy grudzień, a tzw. szybkiej ścieżki nie ma. A odpowiadając na pytanie – nie, nie ma decyzji o ponownej sprzedaży, i jej nie będzie z tej prostej przyczyny, że udało mi się znaleźć inwestora chętnego do dzierżawy linii. Mam pismo na biurku. Chce rozbudować zakład, zatrudnić od 60 do 80 osób. Przygotowujemy procedurę pod dzierżawę. Słysząc o tym zgłosił się do nas kolejny chętny dzierżawca. Zobaczę, co on ma do zaoferowania.
Proszę powiedzieć, na co będzie stać Wodzisław Śl. jeśli chodzi o pozyskiwanie środków z nowego budżetu unijnego? Przedsięwzięcia zwykle wymagają wkładu własnego, a zadłużenie miasta na koniec 2013 r. przekraczało 42 proc.
Przede wszystkim nie możemy posługiwać się starymi wskaźnikami. Ważne jest, czy miasto ma płynność finansową do spłacania zaciągniętych kredytów i obligacji. Otóż ma. To efekt rozpoczętej przeze mnie w 2009 r. reformy finansów miasta. Cięć i zmian było dużo, np. likwidacja Miejskiego Zespołu Obsługi Placówek Oświatowych czy Straży Miejskiej jako jednostki. Tak więc od strony finansowej jesteśmy przygotowani na nowy budżet unijny, oczywiście pod warunkiem, że ktoś nie zacznie obiecywać nadmiernie i rozdawać pieniędzy na prawo i lewo. Pytanie, na co pieniądze unijne pozyskać. Regionalny Program Operacyjny wyraźnie wskazuje, na co gminy mogą brać środki. Udało mi się wstępnie wynegocjować 30 mln zł, na kilka głównych kierunków. Po pierwsze to rewitalizacja Starego Miasta – poprawa estetyki, wdrożenie nowych funkcji jak kulturalna, społeczna. Stworzenie inkubatora przedsiębiorczości na bazie niewykorzystywanych hal tzw. koncentratów. W ramach rewitalizacji planowane jest utworzenie centrum przesiadkowego na bazie dworca kolejowego. Walka z zanieczyszczeniem powietrza. Tu mamy już podpisane umowy z PEC na uciepłowienie kamienic miejskich w centrum. Są przygotowywane konkretne projekty, abyśmy w przyszłym roku mogli się przełączać. Mamy podpisane projekty na termomodernizację budynków, m.in. SP 3. Ale chcemy też przygotować się do projektu instalacji fotowoltaicznych, głównie w zespołach szkolno – przedszkolnych. To da nam oszczędności w kosztach energii cieplnej i elektrycznej. Chcemy efektywniej zarządzać energią, w tym unowocześniać oświetlenie uliczne, rozwinąć system dopłat do wymiany pieców. A trzeci ważny kierunek to kwestie społeczne, m.in. stworzenie centrum usług społecznych, mieszkania chronione. Myślę, że uda się też pozyskać środki na hospicjum. Jeżeli ktoś dziś powie, że pozyska pieniądze na drogi, to mówi bzdury. Środki będą tylko na drogi wojewódzkie, ewentualne powiatowe. Nie będzie też pieniędzy na baseny i inne ośrodki rekreacji. Kwestie funduszy śledziłem na bieżąco, mam przygotowane projekty, aby stopniowo, a nie naraz sięgać po pieniądze.
Zmieńmy temat. Czy pana zdaniem samorząd powinien angażować się w życie sportowe miasta?
Tak, powinien i to robi. Najlepszym instrumentem, który zaczął funkcjonować w tej kadencji i chciałbym, by działał w kolejnej, jest Rada Sportu. Okazało się, że to dobrze działające gremium, w które udało nam się zaangażować przedstawicieli różnych dyscyplin. M.in. dzięki sugestiom Rady Sportu przekazaliśmy boiska klubom. I te obiekty żyją, bo lepiej gospodaruje się na swoim. Dlatego chciałbym, aby już w pierwszym roku nowej kadencji Rada Sportu ustaliła we własnym gronie priorytety, aby wiedzieć, jakie dyscypliny szczególnie wspierać, na jakie dawać środki finansowe. Bo jeżeli rozdrobnimy przeznaczone na sport pieniądze, aby wesprzeć wszystkich na wszystko, to nikt nie będzie zadowolony. Nie pominiemy tych mniejszych, ale priorytety mieć musimy. Chciałbym, aby wśród nich była piłka nożna. Drużyny młodzieżowe odnoszą sukcesy, ale brakuje nad drużyny seniorskiej. Chciałbym, aby w naturalny sposób była to Odra. Pytanie, z kim uda się ją odbudować. Trzeba znaleźć działaczy, z którymi na zdrowych zasadach będzie można współpracować. Dziś nie chcę mówić o nazwiskach. Powstało dużo złej krwi wokół drużyny seniorskiej. Wszystkie te historie, które też Nowiny Wodzisławskie opisywały, to przerzucanie się odpowiedzialnością.
Ma pan swój komitet, z którego kandydują również osoby do rady miasta. Co się stanie, jeśli wygra pan wybory, a nie wprowadzi tylu radnych, by zbudować większość zdolną do rządzenia? Z kim jest pan w stanie wejść w koalicję i z czego zrezygnować na rzecz koalicjanta, by powstała większość?
Bądźmy realistami. Każdemu życzę sukcesu wyborczego, niemniej tylko wokół mnie stworzył się komitet, który wystawia kandydatów we wszystkich 21 okręgach wyborczych w mieście. To też pokazuje pewną siłę wyborczą. Jednak proszę pamiętać: w roku 2006 nie wprowadziłem ani jednego radnego z Naszego Wodzisławia. Okazało się, że mogę współpracować i z koalicją i opozycją, bo większość uchwał przechodziła stosunkiem głosów 21 do 0. Cztery lata temu z mojego komitetu weszły dwie osoby. Czy mamy dziś sytuację, że rada jest zblokowana i nie może funkcjonować? Nie. Jeśli są głosy przeciwne, to jeden, dwa. I to nie merytoryczne. Mówiąc nieskromnie już dwa razy pokazałem, że umiem zbudować większość wokół programu. Jestem w stanie wysłuchać każdą stronę i przeanalizować każdą propozycję, bo każdy komitet niesie pewien pomysł na Wodzisław. Nie mówię, że mój jest najlepszy. Idealne rozwiązanie to wypadkowa pomysłów, do których realizacji będą chętni ludzie.
rozmowy przeprowadził Tomasz Raudner