Listopad – ostatni dzwonek do przygotowania samochodu na zimę
auto na zimę
W warsztatach zajmujących się wymianą opon widać więcej samochodów. To widoczny dowód zbliżania się sezonu zimowego. Co prawda są kierowcy, którzy wyznają zasadę czekania z założeniem opon zimowych do pierwszego śniegu (a patrząc na ostatnie lata może to być nawet styczeń), niemniej specjaliści zalecają, by nie czekać na ostatni moment. Zwłaszcza, że samochodowi z letnim ogumieniem przykrą niespodziankę może zafundować nawet zmrożona rosa na asfalcie. Poza tym sama wymiana opon nie wystarcza.
Akumulator, płyny
Podstawą dobrego przygotowania auta do zimy jest sprawdzenie płynów chłodniczych i jakości akumulatora. – Jeżeli ktoś ma odpowiedni sprzęt może to zrobić we własnym zakresie – mówi Rafał Piechula z autoryzowanego serwisu ogumienia „P&C Centergum” w Marklowicach. - Trzeba sprawdzić jakość ładowania akumulatora i poziom elektrolitu – dodaje.
To, jak długo będzie nam służył akumulator zależy od jego jakości i sposobu eksploatacji. - Mieliśmy przypadki, gdy właściciel nieumiejętnie obchodził się z akumulatorem i wystarczył mu on jedynie na rok, ale są i 10-letnie akumulatory na chodzie – mówi Rafał Piechula.
Jeśli ktoś musiał doładowywać akumulator latem, bo widział, że się „męczy”, często przechodził w tzw. tryb ekonomiczny, to dowód, że najlepsze lata może już mieć za sobą. O ile dawał radę przy dodatnich temperaturach, to zwykły przymrozek może go pokonać. Doładowywanie może nie wystarczać, bo „zmęczony” akumulator nie będzie „trzymał” prądu.
Marznie zamiast pryskać
Banalna sprawa, ale często zapominana przez kierowców, to odpowiedni płyn do spryskiwaczy. Wiadomo, żeby nie zamarzł musi być zimowy. Przy zakupie płynu do spryskiwaczy należy się kierować sprawdzoną marką firmy. I zawsze lepiej kupić płyn zalecany przy wysokich, ujemnych temperaturach, czyli minus 25 stopni i niższych. No i wycieraczki – sprawdzenie czy dobrze zbierają wodę z szyb.
Zima obnaża braki
Na śliskiej zimowej nawierzchni wychodzą też wszystkie niedociągnięcia techniczne auta, dlatego warto to wcześniej sprawdzić. Nie dajmy się więc zaskoczyć zimie, czekając z serwisowaniem na ostatni moment. Czasem może nas to drogo kosztować. – W ubiegłym roku mieliśmy dwa przypadki, że kierowcy jadąc do serwisu wymienić letnie opony na zimowe wpadli w poślizg i bum – mówi Rafał Piechula. - Jeden z kierujących panów wpadł na drzewo i najpierw zamiast zmienić opony musiał jechać do blacharza. Panie zimą, na śliskiej nawierzchni jadą wolniej i ewentualnie gną tylko felgi i zawieszenia. A u panów to już jest konkretny samochodowy „dzwon”.
Niewielki procent
Słoneczna aura sprawia, że wielu kierowców odkłada zimowy przegląd na ostatni moment. Rafał Piechula szacuje, że jak dotąd tylko ok. 10-15 proc. kierowców przygotowało swoje pojazdy do zimy. – Trzeba oczywiście zachować zdrowy rozsądek. Śledzić prognozy pogody, by potem niespodziewanie, gdy wszyscy ruszą do serwisów, nie czekać w kilkugodzinnej kolejce na zmianę opon.
(abs)