Podczas wycieczki uczennica weszła na dach hotelu
Szkoła Podstawowa nr 3 w Pszowie zorganizowała wycieczkę, na której doszło do skandalicznego incydentu. Szóstoklasistka weszła na dach w hotelu, w którym nocowała grupa. Do pokoju z powrotem wciągnęły ją koleżanki. Po powrocie z wycieczki do prokuratury i rzecznika dyscyplinarnego dla nauczycieli trafiły anonimy z opisem nieprawidłowości. To nauczyciele nie dopełnili swoich obowiązków, czy może ktoś chciał wykorzystać nieodpowiedzialne zachowanie nastolatki i zaszkodzić dobremu imieniu szkoły?
PSZÓW Szkolna wycieczka do Kotliny Kłodzkiej odbyła się jeszcze przed wakacjami. Była trzydniowa, trwała od 16 do 18 czerwca. Pojechało na nią 27 uczniów i trzech nauczycieli. Jeszcze w trakcie przygotowań rodzice uczniów podsunęli propozycję, by szkoła nie organizowała jej na własną rękę, ale skorzystała w tym zakresie z usług biura podróży. Tak też się stało. Gdy jednak grupa przyjechała na wskazane miejsce, w którym miała przebywać, zastała skandaliczne warunki, które nijak miały się do tego, co wcześniej można było zobaczyć na zdjęciach: niewysprzątane i nieprzygotowane do spania pokoje, brudne koce, chłód - nawet 11 stopni C, rusztowanie za oknami, nieodpowiednie warunki w jadalni. Nauczyciele nie chcieli zgodzić się na to, by uczniowie przez cały pobyt nocowali w takim miejscu, więc po rozmowach z biurem podróży ostatecznie zapadła decyzja, że grupa zostanie przekwaterowana do hotelu w Dusznikach-Zdroju. Tam doszło do incydentu.
Z pokoju na dach
Pomiędzy godziną 20.00 a 20.50, kiedy wszyscy uczniowie przebywali w pokojach i rozpakowywali się, szóstoklasistka przez okno swojego pokoju weszła na dach, który znajdował się na wysokości trzeciego piętra. - W tym czasie nauczyciele pełnili opiekę nad wszystkimi uczniami na terenie całego obiektu hotelowego. Chodzili od pokoju do pokoju, sprawdzali i pytali uczniów, czy wszystko jest w porządku i czy warunki są odpowiednie - mówi dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3 w Pszowie, Jolanta Handziuk, która, jak podkreśla, o wszystkich etapach przebiegu wycieczki była na bieżąco informowana przez nauczycieli.
Obniżone zachowanie
Na szczęście nastolatce nic się nie stało. Do środka wciągnęły ją koleżanki z innego pokoju, które zauważyły koleżankę na dachu. Natychmiast też wezwały nauczycieli. Szóstoklasistka początkowo zaprzeczała temu, że weszła na dach. Ostatecznie się przyznała. - Nie wiemy, co nią kierowało. Ewidentnie złamała regulamin - podkreśla dyrektor szkoły, Jolanta Handziuk. Uczennicy, która dziś jest już absolwentką szkoły, obniżono zachowanie.
Anonimy
Sprawa miała jednak swój ciąg dalszy. Do wodzisławskiej prokuratury oraz rzecznika dyscyplinarnego dla nauczycieli trafiły anonimy z opisem nieprawidłowości, do których miało dojść na szkolnej wycieczce. Anomimy podpisane były „rodzice”. Zarzuty w nich zawarte wycelowane były głównie w nauczycieli, którzy sprawowali opiekę nad uczniami. Był też zarzut, że szkoła „zamiata sprawę pod dywan”.
Odmowa wszczęcia dochodzenia
Jak ustaliliśmy, sprawą zajmowała się swojego czasu wodzisławska policja. – Chodzi o przeprowadzenie wstępnych czynności na zlecenie Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim. Zajmowali się tym policjanci z komisariatu w Pszowie – mówi sierżant sztabowy Joanna Paszenda z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śląskim. Wodzisławska prokuratura zleciła policji przeprowadzenie tzw. rozpytania, które zakończyły się notatką. Wynik pracy policjantów nie wskazywał, aby doszło do przestępstwa. – Referent sprawy zlecił te czynności, bo tak naprawdę dysponował jedynie anonimem. Ten opisywał nieprawidłowości, do których miało dojść na szkolnej wycieczce i kończył się podpisem „rodzice” – mówi prokurator Witold Janiec, szef Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim. We wrześniu prowadzący sprawę prokurator Bartłomiej Maniara podjął decyzję o odmowie wszczęcia dochodzenia w sprawie „narażenia na utratę zdrowia” uczniów klasy VI Szkoły Podstawowej nr 3 w Pszowie na wycieczce szkolnej do Kotliny Kłodzkiej. Decyzja nie ma uzasadnienia, bo w tym wypadku mieć nie musi, tym samym nawet śledztwo nie zaczęło się „w sprawie”, nie mówiąc już kolejnym etapie czyli zarzutach. – Decyzję prokuratora można było zaskarżyć, w tym przypadku nie miał kto tego zrobić, bo pod listem nikt się nie odpisał. Nie mieliśmy nawet komu doręczyć decyzji prokuratora – mówi szef wodzisławskiej prokuratury.
Procedury zachowane
Postępowanie wyjaśniające umorzył też Rzecznik Dyscyplinarny dla Nauczycieli. Sprawy nie rozpatrywała więc już Komisja Dyscyplinarna. - Powód umorzenia jest taki, że rzecznik nie dopatrzył się zaniedbania obowiązków przez wychowawców. Były prowadzone rozmowy z nauczycielami oraz z rodzicami uczniów. Wszystkie procedury, w tym te związane z bezpieczeństwem, zostały zachowane. Była też zapewniona odpowiednia liczba opiekunów na uczniów - mówi Anna Wietrzyk z Kuratorium Oświaty w Katowicach.
Winy nauczycieli nie dopatruje się także dyrektor szkoły. - Na moją prośbę nauczyciele na piśmie ustosunkowali się do zdarzeń, które miały miejsce na wycieczce. Ze swojej strony nie widziałam winy nauczycieli. To samo potwierdziła prokuratura i rzecznik. Została sprawdzona cała dokumentacja. Zdrowie dziecka na szczęście nie ucierpiało. Wiem, że pojawił się zarzut, że szkoła „zamiata sprawę pod dywan”, ale na żadnym etapie niczego nie ukrywaliśmy. Cały czas trwało postępowanie, które zakończyło się korzystnie dla nauczycieli - zaznacza pani dyrektor.
Nauczyciele, którzy uczestniczyli w wycieczce, otrzymali w tym roku szkolnym nagrody dyrektora za rok ubiegły. - Cały ten rok pracowali rzetelnie - wyjaśnia Jolanta Handziuk.
Magdalena Kulok, Adrian Czarnota