Podróżnik spotkał się z gimnazjalistami z Gorzyc
Pojechał autostopem na Nordkapp a o swoich wrażeniach opowiedział uczniom z Gorzyc
GORZYCE Gimnazjum w Gorzycach zorganizowało spotkanie uczniów z Marcinem Witą, podróżnikiem z Żor. Opowiedział on uczniom o swojej wyprawie na Nordkapp w Norwegii. Co ciekawe wybrał się tam... autostopem przez Niemcy, Danię, Szwecję i Norwegię. Z Nordkappu wracał przez Finlandię i Estonię. Renata Wzorek, nauczycielka języka polskiego, która zorganizowała spotkanie podkreśla, że opowieść wywarła na uczniach spore wrażenie. Uczniowie zwracali uwagę na niezwykłą wytrwałość i odwagę, ale też poczucie humoru i pozytywne nastawienie.
Dwie uczennice, uczestniczki kółka dziennikarskiego Anna Bortlik i Simona Skiba przeprowadziły z podróżnikiem wywiad. Poniżej jego fragmenty.
O początkach podróżowania:
Pierwsza wycieczka zorganizowana była przez moich znajomych, odbyła się do Hiszpanii. To było jakieś 5 lat temu. Dołączyłem jako uczestnik, a wyprawa polegała na tym, że kupiliśmy tanie bilety lotnicze i polecieliśmy do Madrytu. Tam mieliśmy wynajęty samochód i przejechaliśmy pół Hiszpanii, nocując w namiotach, żywiąc się tanim kosztem.
O przygotowaniach logistycznych:
Staram się być bardzo dobrze przygotowany pod względem odzieży: ubrania, które mogę wziąć i które zajmują mało miejsca, jakiś dobry plecak, to bardzo ważne. Dużo informacji „wyciągam” z Internetu, książek, rozmowy z różnymi osobami. Odnajduję ludzi w Internecie, wypytuję o różne ciekawostki. Sprawdzam też na aplikacji z Ministerstwa Spraw Zagranicznych „iPolak”, dotyczy różnych krajów, do których się jedzie: czy tam jest bezpiecznie, bo to najważniejsze, jakie szczepionki są potrzebne (jeśli jedziemy poza Europę)... I karta EKUZ.
O najbardziej nieprzyjemnym zdarzeniu:
Waranasi to jedno z najstarszych miast w Indiach znane z tego, że jest położone w pobliżu Gangesu i na tej rzece znajdują się ghaty, czyli schody, na których odbywają się kremacje zwłok. Była godzina 22.00, ciemno. Trzeba wiedzieć, co można, a czego nie można robić w danym miejscu. Tam nie można było fotografować tych obrzędów, bo groziło to sankcjami, np. mogli nas aresztować. Podróżowałem z dwójką osób poznanych przez Internet, to było starsze małżeństwo. Pan Krzysztof zrobił wtedy zdjęcie. Zauważyła to grupka młodych Hindusów. On nie rozumiał nic po angielsku, a ta młodzież poszła za nami. I mówili po angielsku: „Co pan zrobił, dlaczego pan to zrobił, wie pan, jakie kary za to grożą? Teraz was zaprowadzimy do więzienia.” Pochodzili tak 3-4 minuty, co dla nas trwało wieczność. Na szczęście dali sobie spokój.
O niebezpieczeństwach w podróży:
Gdy byliśmy w Indiach, wziąłem udział w safari po parku narodowym Keoladeo. Jechaliśmy na słoniu, który pierwszy wszedł do tego parku. Weszliśmy na teren nosorożca i gdy zobaczył nas, zaczął szykować się do ataku na słonia. Było już tak niebezpiecznie, że pomimo krzyków kierowcy, nosorożec nie reagował. Byłem wystraszony. Pani, która z nami jechała, zaczęła się modlić. Skończyło się na tym, że nadciągnęła reszta słoni i nosorożec się wystraszył, odwrócił się i odszedł.
O kosztach podróżowania:
Wszystko zależy, w jaki sposób chce się podróżować, ponieważ można zrezygnować np. z kupowania ubrań, z jedzenia słodyczy, już nie mówię o nałogach. Można te pieniądze odkładać i po roku uzbiera się wysoka suma, wtedy jest możliwość kupienia biletu. A na miejscu można spać u kogoś przez np. couchsurfing - pisze się do osoby na portalu couchsurfing i jeśli ten ktoś się zgodzi, można u niego za darmo przenocować, może cię nawet nakarmić. Można też spać w namiocie. Jeśli chodzi o koszty, to wszystko zależy od podróżnika, bo można polecieć np. do Barcelony za 200 zł, u kogoś przenocować, pozwiedzać i się okazuje, że na weekend się pojechało za 500 złotych, a może to kosztować 5000 złotych .
O wyprawie życia:
Marzę o wyprawie dookoła świata, przez Amerykę Północną, tanimi liniami lotniczymi. Gdy się wcześniej coś zaplanuje, można sobie zorganizować taką podróż. Wyniesie to trochę pieniędzy, ale o wiele mniej, niż się wydaje.
(art)