Przybyła z Syberii na grób ojca
Larisa Parfenova pierwszy raz odwiedziła na cmentarzu tatę, kapitana Armii Czerwonej, który poległ pod Syrynią w marcu 1945 r.
WODZISŁAW ŚLĄSKI, SYRYNIA. Grobu ojca, kapitana Kurilienki, który zginął w walkach pod Syrynią w marcu 1945 r. Larisa Parfenova, 70-letnia mieszkanka Nowosybirska, miasta na Syberii, szukała od lat. Ale udało się. Żołnierz został pochowany w Wodzisławiu Śl. 10 lutego Rosjanka odwiedziła grób taty i złożyła na nim wiązankę kwiatów.
- Byłam tak poruszona, że zapomniałam nawet wziąć aparat. Ale chciałabym wracać tu częściej, pokazać to miejsce mojej rodzinie – mówiła Rosjanka.
W znalezieniu grobu ojca pomógł jej dr Ryszard Gładysz, wykładowca Uniwersytetu Łódzkiego. Ta uczelnia współpracuje z Uniwersytetem w Nowosybirsku, w którym pani Larisa wykłada ekonomię. Naukowcy poznali się, Rosjanka opowiedziała dr Gładyszowi o swoich staraniach w odnalezieniu śladów bytności ojca w Polsce. Wykładowca z Łodzi zdobył potrzebne informacje w archiwum w Katowicach. Zadzwonił do Rosjanki, w efekcie przybyła do Wodzisławia Śl. Pani Larisa chciała również zobaczyć przynajmniej przybliżone miejsce śmierci taty. Z zawiadomienia o zgonie przesłanym przez radziecką armię wiedziała, że poległ około kilometra na południe od Syryni, przy wzgórzu bez nazwy. W lokalizacji miejsca pomógł jej Piotr Hojka, historyk z Muzeum w Wodzisławiu Śl. - Mój znajomy zna doskonale topografię powiatu. Podjechaliśmy tam razem z panią Larisą. Widać było, że bardzo się wzruszyła widząc teren, o który walczył i gdzie zginął jej ojciec. - opowiada Piotr Hojka. - On tu prowadził zwiad, żeby sprawdzić pozycje Niemców – mówi pani Larisa. - Bardzo dziękowała nam, że znaleźliśmy to miejsce i zabraliśmy ją tam, a przecież to nic takiego jeśli ktoś przyjechał z Nowosybirska, 5 tys. km stąd – dodaje Piotr Hojka.
Rosjanka spotkała się również w Wodzisławiu Śl. z prezydentem Mieczysławem Kiecą. - Wodzisław Śląski zawsze będzie dla pani otwarty – powiedział Larisie Parfenovej.
Mieszkanka Nowosybirska już raz była w Wodzisławiu, cztery lata temu przejazdem.
(tora)
Historia żołnierza
Konrad Kurilenko urodził się w 1921 r. na Ukrainie, we wsi Stara Obodowka. W 1933 r., gdy miał 12 lat, zmarli jego rodzice. Mając 17 lat zgłosił się jako ochotnik do wojska i został skierowany do Smoleńskiej Artyleryjskiej Szkoły. W 1944 r., za zasługi wojenne, był trzykrotnie odznaczony. W końcu 1944 r. został ranny. Po wyjściu ze szpitala, w lutym 1945 r., został skierowany na IV Ukraiński Front, który znajdował się wówczas na terenie Polski, na wschód od Bielska (obecnie Bielsko-Biała). Walczył w 38 armii gen. Kiryła Moskalenki. 31 marca 1945 r. kapitan Kurilenko osobiście prowadził rozpoznanie stanowisk artylerii niemieckiej Dywizji Pancernej blisko Wodzisławia Śląskiego, w rejonie trwały wówczas ciężkie walki. Podczas rozpoznania, w czasie silnego artyleryjskiego ostrzału ze strony przeciwnika został zabity. Za odwagę pośmiertnie przedstawiono go do odznaczenia.10 kwietnia 1945 r., w dniu swoich 44. urodzin, kapitan Konrad Kurilienko otrzymał po raz drugi Order Wojny Ojczyźnianej I stopnia.
Na frocie kapitan poznał przyszłą mamę pani Larisy. Również była żołnierzem, pracowała w sztabie. Poczęli Larisę w 1944 r., prawdopodobnie w listopadzie. Z powodu ciąży została odesłana do Związku Radzieckiego. Larisa przyszła na świat już po śmierci taty. Mama pani Larisy zmarła w 2004 r.