Trujesz swoich sąsiadów? Nie rób tego, bo zapłacisz karę
Palisz śmieci, więc spodziewaj się kontroli. Władze Radlina będą pobierać próbki popiołu z domowych pieców i badać w laboratorium.
RADLIN Jest ciepło, przyjemnie, mieszkańcy spędzają czas w swoich ogrodach, dzieci beztrosko się bawią. Nagle wszyscy muszą uciekać do domów i zamykać okna, bo z komina ich sąsiada zaczyna się kopcić. Cuchnący dym dusi, bo sąsiad „wodę grzeje”. Żeby zaoszczędzić, spala śmieci. Nie interesuje go, że w efekcie truje ludzi w swoim pobliżu. - Dość tego! - mówią władze Radlina i zapowiadają walkę z mieszkańcami, który palą odpadami.
Akcja ruszy w czerwcu
- To inicjatywa, ktora powinna ucieszyć wielu mieszkańców. Ich apele, sugestie i wnioski o treści „zróbcie z tym coś”, skłoniły nas do tego, by na barki straży miejskiej nałożyć jeszcze jeden obowiązek. Od czerwca strażnicy miejscy wraz z przeszkolonymi i upoważnionymi pracownikami urzędu będą odwiedzać losowo wybrane domy i pobierać próbki popiołu z palenisk - mówi wiceburmistrz Radlina, Zbigniew Podleśny.
Próbki do badań będą pobierane i umieszczane w specjalnym pojemniku. Potem trafią do laboratorium w ręce ekspertów z Politechniki Łódzkiej. Władze Radlina podpiszą z uczelnią porozumienie, na podstawie którego specjaliści będą analizować próbki. Jeśli wyniki wskażą, że w danym piecu spalano śmieci, właściciel będzie musiał liczyć się z karą finansową. Kontrolujących trzeba wpuścić.
Mają szansę na poprawę
- Naszym celem nie jest karanie. Zależy nam, żeby naganny proceder spalania śmieci zakończył się. Celowo mówimy o całej akcji wcześniej, by osoby, które opalają odpadami, podjęły decyzję o zaprzestaniu tego. Chcemy ich do tego zdopingować - podkreśla wiceburmistrz.
Do tej pory Radlin stosował inne metody, niż pobieranie próbek popiołu do badań. - Takie jak edukacja, namawianie, apele i pokazywanie skutków palenia śmieci. Uświadamialiśmy, że może to wywoływać choroby. Żyjemy na uprzemysłowionym terenie, więc i tak mamy dość substancji kancerogennych w powietrzu. Więc po co jeszcze jeden drugiego ma truć. Tym bardziej, że po wprowadzeniu nowych zasad wywozu odpadów, od mieszkańców odbierane są praktycznie wszystkie wytworzone przez nich śmieci, niezależnie od ilości - zaznacza wiceburmistrz.
Dzwonią, ale nieoficjalnie
Do urzędu miasta dzwoni mnóstwo mieszkańców, którzy wskazują na konkretne domy informując, że tam pali się śmieci. Podają konkretne godziny opalania odpadami, status materialny właścicieli, czy mają oni deputat węglowy czy nie. Ale wielu z nich nie chce składać oficjalnych zawiadomień w ramach niewłaściwie rozumianej lojalności sąsiedzkiej. - Tylko że ten sąsiad obok truje i nie troszczy się o otoczenie, nie zastanawia się, czy ktoś zachoruje na astmę albo nowotwór - mówi wprost wiceburmistrz. Dodaje, że akcja pobierania próbek rozpocznie się dlatego w miesiącach letnich, ponieważ wtedy skutki palenia śmieci są bardzo uciążliwe dla mieszkańców, którzy masowo przebywają na zewnątrz.
Najgorsze jest spalanie takich odpadów jak te, które zawierają plastik oraz kleje (na przykład meble czy panele). Szkodliwe są opakowania wielomateriałowe, m.in. opakowania po sokach, mleku, butelki PET.
(mak)