Zero tolerancji to pomysł z sufitu
Chciałbym wrócić do tematu „Zero tolerancji przy pomiarach prędkości podstawą do wystawiania mandatów”. Chodziło o zlikwidowanie tolerancji 10 km/h.
W praktyce oznaczało to, że płacilibyśmy mandaty za przekroczenie prędkości nawet o 1 km. Dyskusja oraz wrzawa, jaka podniosła się po upublicznieniu tego pomysłu spowodowała, że szybko zrezygnowano z tego pomysłu. Przerażające jest jednak to, że w ogóle zrodził się taki pomysł, taka idea. Żeby było weselej, to projekt ten wpisano do Narodowego Programu Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Tak się zresztą zdarza nie po raz pierwszy, że przepisy dotyczące kierowców i bezpieczeństwa na drogach próbują kształtować ludzie, którzy nie mają nawet prawa jazdy; którzy oderwani są od rzeczywistości, wiedzy i zdrowego rozsądku. Dopiero pod naciskiem opinii publicznej rezygnuje się z tego rodzaju głupich pomysłów. W krajach o najbardziej restrykcyjnym podejściu do kwestii przekraczania prędkości (Szwajcaria, Austria, Niemcy) istnieje pojęcie tolerancji wynikającej ze świadomości istnienia błędu pomiaru. Czy jedynym głosem opamiętania musi być opinia publiczna? Czas wprowadzić zdrową tolerancję nie dla pomiaru prędkości, lecz w stosunku do tych osób, które raczą nas nie po raz pierwszy tak niedorzecznymi pomysłami, jak ten, który nas szczęśliwie ominął.
Zapamiętaj! Strefa zamieszkania.
Jest to bardzo ważny znak informacyjny. Jego napotkanie nakłada na Ciebie wiele obowiązków. W strefie zamieszkania nie wolno Ci przekraczać prędkości 20 km/h, a piesi mają bezwzględne pierwszeństwo przed pojazdami i mogą korzystać z całej szerokości drogi. Parkowanie w tej strefie jest dozwolone tylko w wyznaczonych do tego miejscach. Wyjeżdżający ze strefy zamieszkania jest włączającym się do ruchu. Niestety w większości przypadków tworzenie tych stref zostało wynaturzone i mijało się z rzeczywistością. Znak strefy powinno się ustawiać w miejscach poza centrum miasta, w osiedlach o zabudowie skupionej, gdzie spełniałby swoje zadanie. (Obawiam się, że po przeczytaniu tego artykułu przez pieszych, wielu z nich pojawi się na ulicy Słowackiego w Wodzisławiu, ale nie tylko na tej ulicy). Przestrzegam jednak tych „odważnych” pieszych, aby jednak nie korzystali z przysługującego im pierwszeństwa, gdyż taki spacer może się dla nich skończyć na pogotowiu ratunkowym lub w szpitalu.
Sygnał żółty w sygnalizatorze
Jeżeli ujrzysz z daleka żółte światło w sygnalizatorze, przygotuj się do hamowania (nie przyspieszaj), sygnał ten jest bowiem wyświetlany znacznie krócej niż zielony. Znak oznacza zakaz wjazdu. Nie dotyczy jednak tych kierujących, którzy w chwili wyświetlenia się tego sygnału znajdują się tak blisko skrzyżowania i jadą z taką prędkością, iż zatrzymanie się przed skrzyżowaniem wymagałoby gwałtownego hamowania. Również zezwala na opuszczenie skrzyżowania w przypadku wjazdu, pod warunkiem ustąpienia pierwszeństwa tym wszystkim uczestnikom ruchu, dla których ruch jest otwarty.
Sygnał świetlny przed przejazdem kolejowym lub tramwajowym
Jeśli sygnalizator świetlny przed przejazdem kolejowym lub tramwajowym zezwala na jazdę, nie oznacza to, że możesz jechać bez upewnienia się czy nie zbliża się pociąg lub tramwaj. Tego właśnie brakuje naszym kierowcom. Stąd tragiczne w skutkach wypadki, o których coraz częściej słyszymy.
Włączanie się do ruchu
Kierujący włączający się do ruchu musi zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pojazdom znajdującym się już w ruchu. Włączanie się do ruchu nie może powodować utrudnienia jazdy pojazdom będącym w ruchu, ani też utrudniać poruszania się pieszym. Przepisy nakazują, aby na obszarze zabudowanym kierujący zbliżając się do oznaczonego przystanku autobusowego (trolejbusowego) zmniejszyli prędkość lub w razie potrzeby zatrzymali się, aby umożliwić w/w pojazdom komunikacji publicznej włączenie się do ruchu, jeżeli kierujący takim pojazdem sygnalizuje kierunkowskazem zamiar zmiany pasa ruchu lub wjechania z zatoki na jezdnię. Chciałbym zwrócić uwagę kierowcom komunikacji publicznej, że nie oznacza to bynajmniej, iż np. kierujący autobusem może włączyć kierunkowskaz i rozpocząć jazdę bez upewnienia się czy nie spowoduje to zagrożenia bezpieczeństwa ruchu. Niestety z własnej obserwacji zauważam, że kierowcy ci tego nie czynią, zmuszając tym samym innych kierowców do wjazdu na przeciwległy pas ruchu przeznaczony dla pojazdów jadących z przeciwka. Takie zachowanie tych kierowców komunikacji publicznej stwarza duże niebezpieczeństwo na jezdni. Gdyby więc inny pojazd zbliżał się do przystanku z prędkością, której zmniejszenie wymagałoby gwałtownego hamowania, to kierujący autobusem nie powinien ruszyć. Niestety w praktyce wygląda to całkiem inaczej.
Dostrzegam wiele pozytywnych zjawisk na naszych drogach. Przede wszystkim jeździmy wolniej (chociaż jeszcze nie wszyscy). Większa uprzejmość przed przejściami dla pieszych, o czym już pisałem. Udzielanie pierwszeństwa tym, którzy go nieraz nie posiadają (zachowując odpowiednie bezpieczeństwo przy dużym ruchu, np. wjazd z ulicy Wolności na skrzyżowaniu z ulicą Pszowską w Jedłowniku). Takie zachowanie kierowców spotykamy bardzo często u zagranicznych kierowców, szczególnie w Anglii, Niemczech. Największym jednak nietaktem, wręcz „chamstwem”, jest używanie przez niektórych kierowców sygnału dźwiękowego bez uzasadnienia, radzę tego typu agresję zamienić na kilka sekund cierpliwości z korzyścią dla siebie i zaoszczędzając stresu kierowcy, któremu te pozdrowienia za pomocą tego sygnału przekazujemy.
Szymura Władysław
wieloletni wykładowca-instruktor szkolenia kierowców