Dmuchanie na bramie, czyli kto kogo może sprawdzić
REGION Kilka lat temu opisywaliśmy akcję ratunkową na kopalni Marcel. Wówczas z dołu wywieziono nieprzytomnego górnika. Szybko okazało się, że powodem utraty świadomości nie był wypadek, a 3,5 promila alkoholu, które miał we krwi. Nie tak dawno, również przez alkohol, pracę stracił dyrektor handlowy jednej z kopalń należących do Kompanii Węglowej. Czy więc alkohol na kopalniach to naprawdę już przeszłość?
Do kilkunastu nietrzeźwych
Choć nie wszystkie spółki górnicze chcą podawać takie informacje, średnio rocznie na bramach każdej ze śląskich kopalń wychwytuje się od kilku do kilkunastu nietrzeźwych górników. Kontrolami zajmują się pracownicy firm ochroniarskich chroniących dany zakład. Choć ustawa nie daje im takich uprawnień, górnicy zgodnie dmuchają, bo odmowa to strzał w kolano. Skąd wątpliwości? Zgoda na badanie nie jest obowiązkiem nałożonym na pracownika z tytułu samego zatrudnienia. Jeżeli pracownik nie wyraża zgody na przeprowadzenie badania przez pracodawcę lub przedstawicieli pracodawcy, musi być on przeprowadzony przez uprawnione do tego instytucje, tj. Policję, Straż Graniczną, Służbę Celną bądź Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, zgodnie z art. 17 „Ustawy o wychowaniu w trzeźwości” (nowelizacja z lipca 2011 r.) Tylko te służby mają prawo a nawet mogą stosować środki przymusu do takiego badania. Nie mają takich uprawnień firmy ochroniarskie, sam pracodawca i nie ma ich również Straż Ochrony Kolei.
Udowodnię, że nie piłem
Dlaczego więc górnicy dmuchają? – Kontroli pracownicy poddają się dobrowolnie, gdyż ich obowiązkiem jest udowodnienie, że nie są pod wpływem alkoholu – wyjaśnia Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzecznik Jastrzębskiej Spółki Węglowej. W praktyce wygląda to tak, że ochroniarze wychwytują losowo osoby wchodzące lub wychodzące z zakładu. Badanie trwa kilkanaście sekund. – Kopalnie posiadają wzorcowane co pół roku alkomaty i przeprowadzają wyrywkowe kontrole trzeźwości pracowników przychodzących do pracy, przebywających na terenie zakładu pracy i wychodzących z pracy – dodaje. Kontrole przeprowadzane są m.in. w miejscach podziału prac, na nadszybiach podczas zjazdu i wyjazdu załogi oraz na bramie podczas wejścia i wyjścia pracowników.
To już wspomnienie
Wielkie dmuchanie trwa także w kopalniach należących do Kompanii Węglowej. – Nasze zakłady ochrania Konsorcjum Ochrony Kopalń, które jest spółką zależną Kompanii Węglowej. Jej pracownicy wykonują również badania trzeźwości – wyjaśnia Tomasz Głogowski, rzecznik prasowy Kompanii Węglowej. – Tu nie ma najmniejszych wątpliwości, czy mają prawo badać pracowników, bo dla nas to są względy bezpieczeństwa. Nie możemy sobie pozwolić, aby osoby pijane podjęły pracę na dole i wykonywały obowiązki służbowe. Takie kontrole są u nas wykonywane regularnie. Jest jedna zasada – nie ma już absolutnie żadnej tolerancji dla alkoholu w naszych zakładach. Czasy kiedy ktoś sobie coś wypił i pracował, albo nie daj Boże pił w pracy, już dawno minęły. My jesteśmy bezwzględni jeśli chodzi o alkohol w pracy. Kontrole są przeprowadzane zarówno wyrywkowo już w miejscach pracy jak i na bramie – zapewnia.
Takich tu nie chcemy
Inny jest tryb postępowania i sankcje stosowane w stosunku do pracowników próbujących wejść na teren zakładu w stanie nietrzeźwym, a więc tych, którzy nie podjęli jeszcze pracy, a inne w przypadku osób przyłapanych na piciu lub wychodzących z zakładu w stanie wskazującym na spożywanie alkoholu. – Pracownicy wychwyceni przed bramą nie są dopuszczani do pracy, a informacje o tym trafiają do dyrektora kopalni, który w przypadku powtarzania się takich sytuacji wyciąga konsekwencje dyscyplinarne. W przypadku pracowników firm obcych, którzy podlegają takim samym kontrolom, do ich pracodawcy wysyłane jest zawiadomienie o tym, że nie życzymy sobie, by taki u nas pracował – mówi rzeczniczka JSW. Okazuje się, że policja częściej jeździ do prywatnych firm czy różnego rodzaju instytucji niż do kopalni. – Urządzenia ochrony na kopalni umożliwiają określenie poziomu alkoholu w wydychanym powietrzu i nie przypominamy sobie abyśmy w ostatnim czasie byli wzywani do kopalni. Jeździmy za to do innych zakładów pracy – mówi sierżant Anna Karkoszka z Komendy Miejskiej Policji w Rybniku. – Ludzie do nas dzwonią i informują, że jakiś pracownik, lekarz, lub urzędnik może być pijany. My przyjeżdżamy i to sprawdzamy. Jeśli sytuacja się potwierdza, wszczynamy postępowanie – mówi policjantka.
Co grozi za picie?
Sankcje są zróżnicowane - poczynając od rozmów ostrzegawczych, które uważamy za skuteczne, gdyż wiele osób dobrowolnie decyduje się po nich na podjęcie leczenia w zamkniętych zakładach, poprzez upomnienia, nagany i wpisywanie dniówek nieusprawiedliwionych, co oznacza utratę prawa do barbórki lub 14 pensji, a więc wymierne i duże straty finansowe, aż po zwolnienia dyscyplinarne z art. 52 kodeksu pracy. W JSW dodatkowo górnikom wyświetlane są filmy, w których prezentowane są skutki picia. – Powyższe filmy przedstawiają sześć charakterystycznych wypadków pracowników pod wpływem alkoholu, które miały miejsce w zakładach górniczych – słyszymy w JSW. Warto zaznaczyć, że na nic zdają się tłumaczenia o wczorajszych imieninach. Jeśli ktoś ma wątpliwości czy następnego dnia po imprezie jest trzeźwy, nie powinien pojawiać się w pracy. – Warto o tym pomyśleć zawczasu i wziąć urlop. Z pracą jest jak z jazdą samochodem. Jeśli mam wątpliwości, czy jestem trzeźwy, powinienem to sprawdzić. Dziś każdy może sobie kupić alkomat, lub skorzystać z badania na komendzie – mówi Tomasz Głogowski.
Adrian Czarnota