Dyrektor katowickiej Caritas: jesteśmy otwarci na prawdziwych uchodźców
Głośnym echem odbiło się w świecie wezwanie papieża Franciszka, aby każda parafia przyjęła przynajmniej po jednej rodzinie uchodźców. Odpowiadając na ten apel arcybiskup metropolita katowicki Wiktor Skworc podkreślił, że szybką reakcją na potrzeby charytatywne, w tym również potrzeby uchodźców, jest Caritas Archidiecezji Katowickiej, działająca właśnie w parafiach. Rozmawiamy więc z księdzem dr Krzysztofem Bąkiem, dyrektorem Caritas Archidiecezji Katowickiej jak pomoc dla uchodźców realizowana jest w praktyce.
Słowa arcybiskupa odbieram jako powierzenie Caritas koordynowania pomocy uchodźcom. Dobrze rozumuję?
Arcybiskup powiedział, że jako katolicy mamy być otwarci. I Caritas jako instytucja biskupa też ma być otwarta. Natomiast to nie my przyjmujemy uchodźców, tylko rząd. Jeżeli rząd da komukolwiek status uchodźcy, to umieszcza go w ośrodku dla uchodźców. To są ośrodki zamknięte, bądź pół zamknięte. Natomiast niektórzy z nich mogą mieszkać poza ośrodkami, i już niektóre rodziny tu i ówdzie w miastach mieszkają. I wtedy, jeśli jest taka potrzeba, jesteśmy w stanie szukać mieszkania dla tej rodziny, czy innej pomocy na zagospodarowanie. Tu jesteśmy otwarci, natomiast to nie jest tak, że nagle otworzymy ośrodek dla 100 uchodźców. Tego zrobić nie możemy, nie tędy droga. To jest wbrew prawu. Byłem w ubiegłym tygodniu w Warszawie na zebraniu z szefem Urzędu ds. Uchodźców i nam wyjaśnił całe procedury. Otóż uchodźcą nie jest ten, kto przybył do Polski i twierdzi, że chce być uchodźcą, ale uchodźcą jest ten, komu władze Polski dadzą taki dokument.
Czy do kurii, czy też do Caritas wpływały już deklaracje osób, parafii o gotowości do przyjęcia uchodźców?
Tak, takie deklaracje od kilku osób już wpłynęły. Od parafii nie, bo też parafie nie dysponują mieszkaniami. My te oferty drukujemy, trzymamy, natomiast korzystanie z nich będzie aktualne najszybciej w okolicach maja przyszłego roku, jak nam powiedział szef Urzędu ds. Uchodźców.
Skąd te deklaracje napłynęły? Może z powiatu wodzisławskiego czy Rybnika?
Nie, z powiatu wodzisławskiego i Rybnika na pewno nie. Wiem, że deklarował się ktoś z Tychów, z powiatu gliwickiego.
A Caritas miałby w swoich ośrodkach miejsce dla uchodźców?
Nasze ośrodki są pełne. Chyba, że nastąpi katastrofa humanitarna, wtedy sytuacja jest zgoła inna. Natomiast katastrofa humanitarna nam na razie nie grozi, tym bardziej, że do Polski uchodźcy raczej nie chcą przychodzić. Większość kandydatów na uchodźców to są osoby, które tu trafiają z powodów ekonomicznych. I oni nigdy nie otrzymają statusu uchodźcy i nie dostaną żadnej pomocy w żadnym kraju Unii Europejskiej i zostaną wróceni do swojego kraju. Natomiast wszyscy ci, którzy są rzeczywiście uchodźcami, bo uchodzą z kraju z obawy przed utratą zdrowia, życia, torturami, uciemiężeniem, to dostaną wsparcie. Natomiast z tego, co się dowiedziałem, to z 10 tys. kandydatów na uchodźców czekających przy naszych granicach 20 proc. dostało taki status. Także mamy 4 tys. uchodźców w Polsce.
Tak, a z tego, co się słyszy, to nawet osoby, które dostają ten status robią wszystko, by z Polski wyjechać, bo wiedzą, że nie dostaną tego, co oferują im np. Niemcy.
No tak, w Polsce nie znajdą łatwiejszego życia.
rozmawiał Tomasz Raudner