Marklowickie Lwy rozdane
MARKLOWICE Radni obecni oraz byli, także członkowie grupy inicjatywnej na rzecz odłączenia Marklowic od Wodzisławia Śl. otrzymali Marklowickie Lwy.
To medal wybity z okazji 20-lecia samodzielności Marklowic, wręczany osobom, które szczególnie zasłużyły się dla rozwoju gminy. Władze gminy honorowały lwami 19 czerwca podczas obchodów 20-lecia, natomiast osobom, które wówczas nie mogły ich odebrać, wręczono je teraz - na uroczystej sesji rady gminy zwołanej na 29 października. W gronie uhonorowanych znaleźli się obecni radni: Piotr Burszczyk, Marian Filipowski, Józef Kowol, Krystyna Klocek, Wojciech Komorek, Tomasz Kubala, Aleksander Kądziela, Teresa Machnica, Jarosława Mańka, Wiesław Mika, Czesław Mrozek, Piotr Pękała, Gabriel Rduch, Piotr Zając, byli radni: Tadeusz Adamczyk, Andrzej Brychcy, Michał Cyroń, Damian Chrószcz, Lucjan Fojcik, Czesław Grzesik, Zygmunt Juraszek, Bernadeta Komorek, Michał Mikółka, Marian Mokrosz, Norbert Połomski, Piotr Rogus, Elżbieta Rączka, Teresa Skupień, Jerzy Wolny, Jerzy Wesoły, członkowie tzw. grupy inicjatywnej: Antoni Komraus, Bożena Musioł oraz wójt Tadeusz Chrószcz i były poseł Henryk Siedlaczek.
Uroczysta część sesji była okazją do wspomnień. Marklowice zostały wcielone do Wodzisławia Śl. na skutek reformy administracyjnej w 1975 r. Podobnie wcielono do tego miasta i inne ościenne miejscowości. Wójt Chrószcz wspomniał, że Marklowice dlatego zostały włączone przez komunistyczne władze, gdyż brakowało nieco mieszkańców do uczynienia z Wodzisławia miasta stutysięcznego. - Nikt wówczas nie mógł dyskutować, czy Marklowicom podoba się być w Wodzisławiu, czy nie - opowiada Tadeusz Chrószcz. Podkreślał wielką mobilizację mieszkańców w referendum za usamodzielnieniem się gminy przeprowadzonym w 1993 r. Frekwencja wyniosła 54 proc., a spośród głosujących przytłaczająca większość 96,3 proc. opowiedziała się za odłączeniem od Wodzisławia. Dla porównania w referendum na rzecz usamodzielnienia się Rydułtów wzięło udział około 39 proc. mieszkańców, a Pszowa - około 44 proc. Wielką rolę w sprawie samorządności gminy odegrał ówczesny proboszcz parafii pw. św. Stanisława BiM ks. Kazimierz Kopeć. - Być może gdyby nie jego postać to samorządu w Marklowicach by nie było. Z jednego prostego powodu - ogłosił kilka razy, że należy się zebrać. I kto mógł, to przyszedł - wspomina wójt.
Tomasz Raudner
Kufel dla profesora
Kiedy trwały prace nad usamodzielnieniem Marklowic, Tadeusz Chrószcz, wówczas wiceprezydent Wodzisławia wraz z radnym Tadeuszem Kocjanem i Kazimierzem Kłosokiem pojechali do Warszawy do prof. Goika, dyrektora departamentu w ministerstwie zajmującego się reorganizacją gmin. - Nie wiedzieliśmy, co mu zawieźć. Nie mieliśmy żadnych gadżetów gminnych. Wzięliśmy gliniany kufel. Powiedzieliśmy mu „Panie profesorze, mamy biały kufel. Te z przodu to są piersi - to duma Marklowic, a te z tyłu pokazujemy tym, którzy nam źle życzą. Mamy jeszcze model czarny, latynoamerykański. A pan profesor mówi „Dajcie mi też ten latynoamerykański, bo mi się podoba”.
Wreszcie coś swojego
Zbudowana u zarania samodzielności gminy sala gimnastyczna najbardziej zintegrowała mieszkańców. Tak uważa wójt: - Dlaczego tak myślę? Ludzie po raz pierwszy zobaczyli, że mają coś swojego. Pamiętam te oczy górników na Barbórce. Drzwi jeszcze nie było, kiełbasy leżały, nie było wymurowanej części socjalnej, ale był kawałek dachu i wszyscy się cieszyli, że mogą razem po mszy barbórkowej tę kiełbasę zjeść - wspomina wójt.
Józef Kowol, wieloletni radny:
W naszej radzie zawsze była zgoda, dlatego wszystkim dziękuję za współpracę. Dziś wydaje mi się, że wdzięczność wśród społeczeństwa wygasa, a tu z byłymi radnymi i paniami radnymi w każdej chwili mogę się spotkać. Nie ma boczenia, tak jak to panowie z kopalń robią. Czasem na drodze nadrobią i półtora kilometra, żeby z drugim się nie spotkać. A tu w Marklowicach widzę uśmiech każdego z byłych radnych. I to najbardziej cieszy i oby to jak najdłużej trwało