Filip Grygiel show
SIATKÓWKA - II liga
15-letni atakujący JSW KOKS Radlin poprowadził swoją drużynę do cennego zwycięstwa w II lidze siatkówki nad ekipą Winner Czechowice-Dziedzice.
Filip, który wszedł z rezerwy za zmęczonego kapitana Rafała Rybarczyka panował w ataku, dorzucił kilka mocnych zagrywek i uzbierał 23 punkty. Największe wsparcie z drużyny miał w Damianie Harazimie, który mocno nękał rywali zagrywką, miał też udane akcje w ataku.
Sobotni mecz w hali MOSiR Radlin miał jakby dwa oblicza. Początkowo lepiej na parkiecie czuli się rywale, którzy co rusz odskakiwali na kilka punktów. Jeszcze pierwszego seta siatkarze JSW KOKS w końcówce wyciągnęli i przechylili na swoją korzyść, ale w kolejnych trzech gubili się momentami w każdym elemencie. Psuli zagrywki, mieli kłopoty z odbiorem i atakiem. Sprawiali wrażenie, jakby opadli z sił z powodu wcześniejszych pięciosetowych maratonów, podobnie jak ich kapitan. Momentami miało się wrażenie, że punktował tylko Grygiel. W czwartym secie obraz gry nie zmienił się do stanu 17:22. - Normalnie byłoby po meczu - komentował potem trener Marek Przybysz. Ale radlinianie przeszli metamorfozę. Świetną serię z zagrywki zanotował Damina Harazim, nagle zadziałało wszystko. Gospodarze obronili meczbola i wygrali partię wracając z dalekiej podróży. Tiebreak toczył się już pod ich dyktando. Kolejny raz ogromnym wsparciem dla siatkarzy okazali się kibice dopingując ich do ostatniej piłki.
(tora)
SK JSW KOKS Radlin - MTS Winner Czechowice-Dziedzice 3:2
(26:24, 21:25, 20:25, 28:26, 15:11)
Po meczu powiedział:
Marek Przybysz, trener SK JSW KOKS Radlin:
Napewno Filip Grygiel był najmocniejszą postacią w ataku i to nie podlega dyskusji. Naprawdę zaimponował mi tym meczem, bo wszedł za Rafała Rybarczyka, naszego kapitana, który zagrał trzy ciężkie, pięciosetowe mecze. Zresztą to był nasz czwarty kolejny mecz, w którym gramy 3:2 lub 2:3. Rafał miał prawo poczuć się zmęczony, widać było, że nie jest sobą i podjąłem decyzję, żeby wszedł Filip. Tak na spokojnie, bo nieraz wchodził, nieraz dawał sobie radę, ale teraz zagrał kapitalne zawody. Ale nie można zapominać o Damianie Harazimie, który wyrządził im wiele krzywdy zagrywką. W czwartym secie przegrywając 17:22 to właściwie powinno być po meczu. Podjęliśmy ryzyko, w tym na zagrywce. Oni przegrali go zagrywką. Zresztą to siedzi w zawodnikach, jak się ma seta w kieszeni, a przeciwnik dochodzi, to popełnia się proste błędy. Zapłacili frycowe za brak koncentracji do końca seta. Bardzo się cieszę, że tego czwartego seta wyszarpaliśmy. W dwóch meczach prowadziliśmy 2:0 i przegraliśmy 2:3, w dwóch przegrywaliśmy 1:2 i wygraliśmy 3:2, więc widocznie jakaś logika w tym jest (śmiech), ale nie chciałbym już grać pięciu setów, bo w końcu sił braknie wszystkim.